Piąty dzień tj. środa, od wczoraj było planowanie, że dziś leżenie bykiem na plaży i wygrzewanie kości. Z samego rana zjawili się Renia i Jarek z pomysłem ,że jedziemy na plaże do Tucepi koło opuszczonego hotelu Jadran. Wsiedliśmy do ich auta i pojechaliśmy Voidy pozostali na naszej plaży. Podjechaliśmy pod opuszczony hotel na parking ,zabraliśmy co trzeba(tak się nam wydawało, o tym za chwilę),aby było wygodnie na plaży, dawaj nad Jadran .Plaża urocza, dość szeroka z drobnymi kamykami taka jaką lubimy do tego, miejscami zacieniona. Ku naszemu zdziwieniu ludu trochę było ,ale na tyle ze nikt nikomu nie wadził. Po kilku minutach zachwytu, przecież zawsze nam to towarzyszy prawda? czas było zrobić kilka fotek ,ale niestety okazało się że karta zostało w laptopie i zdjęć tego dnia nie będzie z naszego aparaciku, dzięki Bogu że Jarek miał ze sobą aż dwa no to udało się uchwycić miłe chwile;.
Po pewny czasie błogiego lenistwa panowie wzięli kamerki i poszli na mały spacer, my kobitki nadal upajałyśmy się słoneczkiem, które nas pięknie otulało kolorem, ach jak pomyślę że to było nie tak dawno ,a teraz wieje leje i nic się nie chce.
Jarek i Jurek w trakcie spaceru ,weszli do opuszczonego hotelu skręcili parę ujęć kamerkami, niestety nie obeszli całego obiektu bo towarzyszyła im Boni, a tam samemu było uważać aby się ni skaleczyć, a gdzie tu nosić psa na ręcach? Potem zamieniliśmy się rolami ,oni zostali na plaży a my poszłyśmy na zwiad. Wchodząc do hotelu wrażenie niesamowite, wszystko zdemolowane ,zdewastowane. Jednak można było się wczuć w atmosferę tamtych lat. Obeszłyśmy cały obiekt ,zaglądając w najdziwniejsze zakamarki ,Nela namówiła mnie i weszłyśmy na sam dach i to były widoki ,ale zdjęć niet ,w hotelu było mnóstwo sprzętu i mebli ,co prawda nie do użytku wszystko w opłakanym stanie ,ale wyobraźnia zadziałała i niezłe imprezki tam się odbywały byłych prominentów.
Schody z marmuru ,piękne okiennice ,niektóre jeszcze w niezłej kondycji ,wielkie balkony a z nich cudowny widok na ogród hotelowy i Jadran .Nasze nie złe wykopalisko z hotelu to jelovnik (jadłospis z 12.06.89)
Postanawiamy wracać. Pełne wrażeń idziemy kupić burki z mięsem ,aby wytrwać jeszcze trochę na plaży ,póki słoneczko grzeje ,bo nie wiadomo co będzie jutro ,przecież to wrzesień może być różnie. Gdy się posililiśmy i znów poleniuchowaliśmy czas na kąpiel ,no powiem ,że te wiatry i opady spowodowały ,że Jadranek był orzeźwiający ,ale i tak cieplejszy jak nasz Bałtyk, po tym wszystkim czas na pobranie wody z Jadrana do buteleczki co by na zlocie mogła być użyta do chrztu.
http://cro.pl/forumx/viewtopic.php?t=11 ... &start=135
Postanawiamy wracać do kwaterki bo dziś wieczorkiem mamy zamiar zrobić niespodziankę Plumkowi
,zwijamy co nasze i do domku ,Jarki nas zawożą do Podgory, wpadają na małą pożegnalną kawkę ,żegnają ich Voidy i my z nadzieją że już za 9 dni widzimy się na syrenkowym zlocie.
Jarki pojechali , my przygotowujemy obiado- kolacyjkę ,zjadamy i szykujemy się do Zivogoste Blato aby odwiedzić Anię i Zuzę i wypić tak popularną kawkę w tym roku nad Jadranem:) W Olimpii.
Zajeżdżamy do celu upsss knajpka nieczynna , auto Ani stoi, postanawiamy szukać do skutku, huraaa!! udało się, zapukałam do drzwi ,usłyszałam „kto” odpowiedziałam „swój” słyszę „to się okaże” i po chwili….. knajpka otwarta, kawka zrobiona śmiechu co nie miara, bardzo sympatyczne spotkanko ,szkoda tylko ze nie zastaliśmy Zuzy ,myślimy jak by tu jeszcze się spotkać ,ale o tym później.
Robi się troszkę późno i zaczyna nie przyjemnie wiać ,dopijamy ostatni łyk ze czwartej kawy tego dnia, żegnamy się z myślą, że to nie było nasze jedyne spotkanie na naszej wrześniowej wyprawie ,bo w maju nie dotarliśmy do Ani ,czego do dziś żałujemy ,no ale lepiej późno niż wcale i wracamy do nas na tarasik ,sącząc rakiję i upajając się wieczornym widokiem na Jadran, Nela opuszcza wapniaków i udaje się do centrum a my na błogi spoczynek by móc jutro znów cieszyć się życiem…
p.s relacje z tego dnia opisałam ja ,czyli Lena
pozdrawiam
cdn.