napisał(a) Zbigniew Małecki » 19.04.2004 20:27
Hej forumowicze! Dawno tu się nie logowałem, choć czasami zglądałem a tak prawdę powiedziawszy to mnie treści zniechęcały ale co Wam będe wciskał własne frustracje.
Elektryczność na kempie? ale najpierw anegdota. Moja znajoma, żona człowieka z tytułem naukowym w elektronice zawsze w domu zmieniała "korki" przepraszam bezpieczniki, gdyż On się na tym nie znał.
Czytając państwa wypowiedzi właśnie ta anegdota bardzo tu pasuje. Wiele lat jeżdżąc do Chorwacji (tylko na kempingi) w niewielu przypadkach nie mogłem się podłączyć gdyż nie było do czego. Tam gdzie była "truja" występowały tablice- skrzynki przyłączeniowe w których zawsze były dwa rodzaje gniazd. Dla pospólstwa - zwykłe, niezwykłe ale takie wtyczki jak w kosiarkach pasowały i dla "elity" carawaniarskiej. Właśnie w tej Baśce gdy moja wiedza, na temat przyłączy - poczatek drogi chorwackiej, była mała musiałem wycinać, przycinać, podpiłowywać zwykłą wtyczkę, bo taką tylko miałem, co nie przyniosło oczekiwanego efektu i w końcu od czegoś ciachnołem właśnie płaską i pasowała. Od tamtej pory zawsze miłem 2x20m od kosiarki ( raczej ten grubszy-droższy)+ 15m zwykłego dwużyłowego ( 2x1,5) kabla zakończonego płaskim wtykiem i cztero gniazdowym rozgałęziaczem + prostownik samochodowy z dodatkowym gniazdem do podłączenia lodówki ( 12V) by chodziła na okrągło. Do tego czajnik, lampa oświetleniowa, (lokówka), prostownik do tel.kom. U sąsiadów widywałem też kuchnie elektryczne a nawet duże lodówki. Większy problem, niestety, jest we Włoszech tam trzeba mieć tzw. eurozłączkę - "bluewchite" 12euro. Wynika to zróżnych rozstawów bolców i nasze tam nie pasują. Można to załatwić adapterem wtykowym dostępnym czasami w Polsce - działy elektryczne w dużych marketach, 27-34zł. Pozdrawiam.