No cóż .....co tu dużo gadać.
W sobotę miałem wypadek przy pracy koło domu , skutek złamany środkowy palec prawej ręki i zmiażdzona prawa stopa .....na szczęście tylko silnie stłuczenie i obyło się bez złamania.
Dlatego też że mam tydzień zwolnienia , dużo wolnego czasu i nudy w domu to pomyślałem co by się nie podzielić z wami naszym tegorocznym wyjazdem do HR.
Jak ktoś chętny do czytelni to zapraszam ... w planie Vodice,Trogir,Primosten,KRKA i Kornati , Zadar .
No to jadymy ......
Zauroczeni zeszłorocznym wyjazdem do HR i Istrią , nie mogło być inaczej jak tylko że w roku 2010 jedziemy do HR po raz kolejny.
Wybór gdzie , padł już od razu po powrocie w zeszłym roku z Istrii....DALMACJA
Trzeba było tylko postanowić gdzie i wyszukać odpowiednie dla nas miejsce.
Jako że forum studiuję od już dość dawna to pierwotny wybór padł na Primosten i to miała być nasza baza wypadowa.
Jednak po dłuższej czytelni i pod wpływem relacji filip122 vel Darek zmieniliśmy plany i wybór padł na Pakostane i nie mogło być inaczej jak na camp.
Zatem postanowione , wyjazd 3 września do Pakostane na Camp Karaba.
Już dużo wcześniej zakupiliśmy nowy duży , wysoki namiot , poprzedni nas troszkę wnerwiał wchodząc do niego skulonym.
Kupiony nowy duży materac , poprzednie padły w zeszłym roku w Rovinji ze starości już chyba.
Dodatkowo zaopatrzyliśmy się w kilka rzeczy które przeoczyliśmy w zeszłym roku i nie było ich na słynnej "liście Jacunia"
Obowiązkowo długie , grube budowlane gwożdzie!!!
Mamy zatem wszystko co potrzebne do tegorocznego wyjazdu , nadszedł tylko moment odliczania kolejnych DDW , które ciągnęły się jak flaki z olejem.
......ale w końcu jest 3 września 2010 ....jedziemy
Moment pakowania dzień wcześniej bryczki
i 3 września o godz. 2:30 startujemy z Gdańska do HR
Jedziemy trasą Gdańsk- Cieszyn-Zilina-Bratysława-Wiedeń-Graz-Maribor-Zagrzeb-Karlovac i zjazd z autostrady w Benkowacu na Pakostane.
Dokładnie trasy nie ma sensu opisywać , bo kilkaset podobnych wątków jest na forum mnóstwo.
Po drodze oczywiście kupujemy w Cieszynie winietę na Słowację , następnie gdzieś po drodze na Austrię i w planie mamy , nie jechać objazdem tylko grzejemy przez autostradę Słoweńską.
Jednak im bliżej Słowenii zastanawiamy się z żonką nad możliwością objazdu autostrady w Słowenii (wiem że są na forum mapki i inne pierdółki jednak jak pisałem wcześniej postanowiliśmy nie bawić się w objazdy) , więc zaczynam kombinować jak to zrobić .
Hmmmm Navi nie mamy , mapa papierowa nie za bardzo szczegółowa , co tu kurka zrobić....
Jako że ruch na trasie dość spory i dużo blachy PL , wpadłem na pomysł że znajdziemy kogoś z Peelką i spróbujemy na CB się do kogoś dokleić.
Zaczynam zatem wypatrywanie .... i jest jedzie busik z CB , szybko pytam .....i jest jadą też do HR , ale na Istrię ...hmmm zatem odpada , kolejna Peelka na CB .....również na Istrię i kolejna też ....no kurcze co jest ? Wszyscy raptem na Istrię !
W końcu stajemy na siku , patrzę na parkingu znów Peelka , no to idę pytać.......Nie no , oni do Puli jadą .....no jak na złość , wszyscy na Istrię.
Jako że robi się już dość póżno , zrezygnowany idę na stację na której był postój na siku po winietę . Cóż boli ....30 Euro.
Wskakujemy zatem ponownie na autostradę , z prawej mijamy zjazd na słynny objazd grzejąc sobie spokojnie Słoweńską autostradą i dochodzimy do wniosków że jednak dobrze że nie tłuczemy się objazdami , bo zaraz już jesteśmy w HR
W końcu koło 22:00 dojeżdzamy do Karlovaca i tu kimamy.
W samochodzie kimamy do około 2:00 i ruszamy dalej.
Po drodze jeszcze tylko mały problem , przepaliły się żarówki mijania i pozycyjne (szok 4 szt na raz ) i kontynuujemy jazdę na hallogenach hahahaha.
Nareszie koło 5:00 mijamy tunel "ciepło-zimno".
Temperatura odpowiednio przed 6 stopni i za tunelem 17 stopni.
Za tunelem jeszcze godzinka drzemki , po drodze zakupuję na stacji żarówki , wymieniam je i jedziemy dalej.
W końcu jest .......to na co czekaliśmy cały rok .... Jadran
Ehhhh jak miło znów to zobaczyć , ryj się cieszy od ucha do ucha , odchodzą wszystkie smutki i człowiek zapomina o świecie i wszystkich problemach
No to z gębami pełnymi uśmiechu pomykamy dalej i już coraz bliżej swego celu ..... Pakostane.
W końcu jest nasz zjazd
Punktualnie o godz. 8:30 docieramy pod camp Caraba , parkujemy samochód i idziemy się "meldować".
.....ale zaraz , zaraz co jest ? A gdzie Jadran? hmmmmm
Camp Caraba po prawej , ścieżka , Camp Kozarica po lewej i Jadran w dole. No co to ? Taki kawał do morza
Myślę camp fajnie wygląda , ale chcemy bliżej morza.
Po krótkim namyśle ........no cóż .....są gusta i gusta , rezygnujemy , chcemy bliżej do morza i postanawiamy że idziemy się meldować na Kozaricy.
Wchodzimy na camp , cóż .....wrzesień , ludzi fuuull , ale parcele wolne są i dość fajne ......wybieramy zatem w drugiej linii chyba 112 nr. jak dobrze pamiętam i heja do góry na recepcję.
I to zonk Pani w recepcji mówi że zajęta.
Jak to Zajęta? Przecież nikogo na niej nie ma.
No tak , ale Węgrzy którzy się ulokowali koło niej wykupili dwie parcele.
No myślę sobie ........cholerne madziary.
No to dawaj znów na dół wybrać parcelę.
Wybieramy zatem 114 chyba i znów heja na górę.
Pani w recepcji mówimy że decydujemy się na 114 , Pani sprawdza i na to odpowiedż , że też zajęta , bo Węgrzy wykupili jeszcze jedną koło siebie.
No tu już się wnerwiłem ....cholerne madziary stoją na jednej parceli a zajmują 3
Jednak widzę że Pani w recepcji też już się wściekła na Węgrów i końcu daje nam na naszą parcelę.
No to mamy problem z głowy i zaraz pierwsze taplanie w Jadranie sobie myślę
Dajemy paszporty , podpisujemy dokumenty i mówię:
To poproszę jeszcze wtyczkę (przejściówkę) na camp .
Na to Pani , że zabrakło.
Nie no jak to .....bez prądu , a lodówka , tel, podładować ,ładowarkę do aparatu podłączyć , lampkę przy winku wieczorkiem zapalić?
Nie no ......bez wtyczki nie zostajemy.
Pani mówi że może gdzieś skoczymy , kupimy.
No dobra , skoczymy kupić i wracamy na camp.
Dobra jedziemy do Biogradu , bo najbliżej.
Pierwszy sklep , wtyczek nie ma , drugi , nie ma , stacja benzynowa , nie ma , kolejny sklep nie ma i następny nie ma , po drodze jeszcze gdzieś też nie ma .
Co robić? Są dwa wyjścia albo lokujemy się na Kozaricy i czekamy na wtyczkę lub jedziemy na inny camp.
Postanawiamy zatem z małżonką , że szukamy innego campu.
Tu byliśmy dość dobrze przygotowani , mając książkę wydrukowaną z neta ze wszystkimi mniejszymi i większymi campami w HR.
I tak dojechaliśmy do Vodic na camp Imperial.
Jest cudnie , miejsca fuull , ludzi praktycznie nie ma prócz kilku Hymerów ,wtyczki są bez problemu , zostajemy ....
Teraz zostało tylko się rozpakować .......
Już rozpakowani
i nareszcie zaczynamy nasz upragniony odpoczynek