No już chyba najwyższy czas napisać kilka zdań z relacji wyjazdu do Mimic.
Wyjazd z Legnicy 25.06.2008 r. godz. 16:00. Ja, żonka, syn 15 lat i córcia 4 lata. Wyjeżdżamy Oplem Omega combi.
Trasa: Kamienna Góra, Lubawka, Brno, Wiedeń, Graz, Maribor, Zagrzeb i dalej autostradą do jej końca do Sestanovca.
W Czechach rozpetała się taka burza - myślałem, że już jest koniec świata i nie zobaczymy Chorwacji. Pioruny trzaskały, że aż w aucie było czuć jak podłoga się trzęsie. Drzewa łamały się jak zapałki. Nawigacja "zwariowała" i z mapa zjechaliśmy z trasy. Brak jakichkolwiek oznak życia tylko góry i spływajaca lawina błota z nasypów górskich. Jeszcze takiej nawałnicy nie widziałem w swoim życiu.
Jak dojechaliśmy do głównej trasy to tylko karetki i straże pożarne. Korki na drogach kilometrowe. Kierowcy z tirów i mieszkańcy miejscowości pomogli przejechać jakimiś polnymi drogami omijając pozwalane na trasę drzewa i pozrywane linie wysokiego napięcia. Normalny SZOK
Kilka dobrych godzin straciliśmy na wyjazd z Czech. Po drodze jeszcze burza z gradobiciem i znów czekanie pod dachem jakiejś małej stacji paliw.
Po wyjeździe z Czech droga przez Austrię spokojna bez żadnych niespodzianek. Jedynie skończył się gaz i nie miałem, gdzie zatankować. Dopiero na 105,5 km autostrady po prawej stronie stacja z LPG. Trzeba tylko samemu tankować. Oczywiście nigdy tego nie robiłem i nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Po namowie małżonki pracownik tej stacji z wielką łaską zatankował nam samochód. No i dalej w trasę.
Trasa czysta i mało samochodów to można było spokojnie jechać. Po dojechaniu do granicy Chorwackiej mały korek 30 minut stania. Małe zainteresowanie służb granicznych na pojazdy osobowe z turystami. Np. na cztery paszporty pieczątkę przybili wtylko w jednym, nie sprawdzano kto jedzie a już nie było mowy o sprawdzaniu co przewozimy.
Dalej wjechaliśmy na autostradę i do samego Sestanovca. Po zjechaniu z niej kierowaliśmy się na Omiś i po drodze przepiękne widoki z drogi na Adriatyk. Po chwili już byliśmy w Mimicach.
Na miejscu byliśmy o godz. 15:30.
Mimice mała ale bardzo urocza i spokojna miejscowość. Jedyny chyba tylko minus to to, że jest trochę stromo przy zjeżdżaniu do apartamentów i na plażę. Ale można się przyzwyczaić.
Po zajęciu apartamentu MARIJA przy Prilaz Moru 4 u bardzo gościnnej gospodyni rozpakowywanie bagaży, krótki odpoczynek po podróży i zaraz potem oczywiście szybkie zwiedzenie pobliskiego rejonu z plażą.
Plaża super z małymi kamyczkami i krystalicznie czystą wodą. Nurkowanie w tak czystej wodzie pozwoliło na oglądanie przepięknych ryb i wyławianiu pieknych muszli. Jeżowców nie ma. Tzn. są ale dopiero na głębokiej wodzie 8-10 metrów - widać je dokładnie podczas nurkowania.
Podczas naszego pobytu dzień przebiegał następująco:
pobudka około 8:00 - 8:30, sniadanie, szybka kawka i na plażę. Temperatura około 35 stopni. Woda w morzu bardzo ciepła. Po plażowaniu około 14:00 obiad. W niektóre dni po południu wracaliśmy na plażę lub też planowaliśmy wycieczki np. do Omisia, Baśki Vody lub innych pobliskich mniejszych miejscowości i w góry. Kilka wieczorów spędziliśmy w pobliskiej konobie, gdzie gospodarz serwował pyszne ryby z grila do tego wino lub piwo. Ceny bardzo przystępne. Pomógł nawet w załatwieniu dobrej rakiji po 40 kuna za litr, którą przywieźliśmy do kraju.
Przy markecie tuż obok znajduje się pizzernia, gdzie można sobie również dobrze pojeść i popić w dobrej cenie.
Obok jest również stragan z owocami i warzywami. sprzedaje to Mario z rodziną. Można się z nim szybko zaprzyjaźnić i potargować.
Na plaży jest także mini bar w którym zakupić można lody, piwo, kawę ciepłą i mrożoną, desery itp. Ceny również do zniesienia.
Bym zapomniał przy plaży w starej części Mimic obok portu jest również mała knajpka. Nie chodzilismy tam ponieważ zajęta przez tubylców grających w karty. Jedynie raz w przelocie na lodach.
Czas szybko leciał i zbliżał się koniec dobrego. Kilka dni przed wyjazdem zaplanowaliśmy w powrotnej drodze zwiedzenie Jezior Plitvickich.
W przeddzień wyjadu ważniejsze rzeczy spakowane. Noc już mniej spokojna z myślami o powrocie.
Rano w dniu wyjazdu po śniadaniu i kawie nastąpił czas na pożegnanie się z gospodynią Wymiana telefonów no i oczywiście zaproszenie na przyszły rok.
Analizując cały pobyt w Mimicach jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni.
W powrotnej drodze postój i zwiedzanie Jezior Plitvickich 4 godziny. Nie dało rady zwiedzać więcej - córcia padała z nóg.
No i nadszedł czas powrotu do domu. Droga przebiegła bez problemów i dotarliśmy do Legnicy. A tam zimno. Cholera człowiek zdążył przywyknąć do wysokiej temperatury.
To chyba w telegraficznym skrócie by było na tyle.
Mam kilka fotek z cenami w knajpkach. Po obróbce wkleję.
Pozdrawiam wszystkich i życzę udanych wakacji