no cóż do dodania niewiele pozostało...
może tylko...parę słów uzupełnienia tego co tam się wydarzyło...i kilka moich spostrzeżeń i refleksji
ale najpierw kilka fotek..."sprzed...."
(małe..pozowanko
)
(tam spaliśmy)
(u Coni było "od przodu" u mnie "od tyłu"
)
(Daluś...poznajesz...
)
(mały trening..."przed...")
(udało się...szczęśliwy)
(nooormmallnie...rasowi ustasze
)
zacznę od samego koncertu...to co było wcześniej..opisała Coni...po co się powtarzać
..kiedy stojąc pod konsoletą usłyszałem pierwsze takty "Dolazek Hrvata"....poczułem się jak w amoku....
nic już się nie liczyło...bo zaczęło się to na co tyle czekałem...coś dla czego przejechałem 1600km
zarzuciłem tylko Niki na "barana"...rzuciłem do Madzi - idziemy - ...odpaliłem kamerkę...
i przedzierałem się do przodu...trudne to nie było bo wszyscy...byli tak mili że ..schodzili nam z drogi
))
a potem to już było szaleństwo...śpiewy...ponad 20 kilo na karku ...nic to...pot lał się po mnie ...strugami
(dopiero potem... już nad Jadranem..."lizałem rany"
))....bawiliśmy się do utraty tchu...śpiewając razem z Marko...
...to nie był zwykły śpiew...to był śpiew prosto z serca...było cudownie...
a nad głowami powiewała nasza biało-czerwona...
...kiedy nam już nie starczało sił aby ją trzymać...dzielnie wspomagały nas w tym nasze małe dziewczynki...
..były bardzo dzielne...wiedziały doskonale gdzie są i po co...było to dla nich wielkie przeżycie
i wiem że ten koncert pozostanie w ich pamięci...na zawsze
chciałbym jeszcze napisać o czymś co wywarło na mnie równie wielkie wrażenie jak piosenki
...mam tu na myśli to co usłyszałem....to co Marko mówił podczas koncertu...
...nie znam chorwackiego...no może trochę "po łebkach"
...ale doskonale rozumiałem co mówił...a mówił...ważne rzeczy
...po którymś z utworów powiedział....
"...nazywają nas ustaszami...faszystami...a my...po prostu kochamy swój kraj
..jeśli jest to coś złego...to proszę osądźcie nas....."
...i w tym momencie zabrzmiało...Sude mi...i odpłynąłem...kawałek który dla mnie znaczy wiele...
...kawałek...Mirka S.mutasa....zaśpiewany przez Marko...na koncercie na którym ja byłem...totalny odlot!!!
...i wiecie co ..od razu naszła mnie myśl...na koncercie była pierwsza trójka...z Volumenowego konkursu...
to że "Zaustavi se Vietre"...i "Daleko je"...to był pewnik....ale "Sude mi"...bez Mirka...tego się nie spodziewałem
...powiedział też...do dzieci...a raczej o dzieciach...
a było ich bardzo dużo na koncercie...
"...widzę tu dużo dzieci.. one powinny już spać o tej porze...a one tu są...są tu z nami...są i śpiewają moje piosenki..."
...wtedy wiedziałem że mówi to też o naszych dziewczynkach...
powiedział też coś co może brzmi banalnie...i często różnej "maści" oszołomy wykorzystują do swoich brudnych interesów...
ale dla mnie te słowa z jego ust...brzmiały jak....przesłanie...proste przesłanie...nie bez znaczenia była też kolejność.....
"...szanujcie człowieka...kochajcie swój kraj...ufajcie Bogu..."
zaśpiewał też...o "naszym" Karolu....pięknie zaśpiewał...a my razem z nim....
...a kiedy nastało to co ...zawsze nastać musi...i kiedy Marko zniknął ze sceny...poczułem spełnienie...a to co zachwilę miało się stać .... przerosło moje oczekiwania...
potem była klubowa szatnia...a w niej....
(nasza biało-czerwona....dla Marko)
...a i jeszcze jeden epizod....z szatni
taki koszulkowy...w sumie połączenie muzyki i sportu....
..kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia...gitarzysta który nas wprowadził...powiedział do Jorika..."fajne macie koszulki"
na co Jorik odpalił..."to On je sam zrobił"...(wskazując na mnie)...a ja na to..chcesz???...i bez wahania ściągnąłem koszulkę... koleś uśmiechnął się...popatrzył na "golasa" i zdejmując swoją koszulkę powiedział..."trochę za mała..ale co tam ...masz"
))
uśmialiśmy się i przybiliśmy "piątki"..
Wychodząc byłem taki szczęśliwy..że to wszystko mi się przytrafiło...ten koncert...Marko ..Tiho..."gitarzysta"...
...w drzwiach ...jeszcze "klawiszowiec" Salvadore z uśmiechem od ucha do ucha rzucił w naszą stronę...Bok!
...a kamera cóż...materiał z koncertu zgrany...a czy coś jeszcze nagra w swoim "życiu"...
tu muszą się wypowiedzieć...fachowcy
))
..można powiedzieć że doświadczenie koncertowe mam spore...troszkę się pojeździło tu i tam
ale ten koncert...był największym wydarzeniem muzycznym w moim dotychczasowym życiu
spełnieniem marzeń....od końca 2002 roku czekałem na tą chwilę....przyszła...i zostanie ze mna do końca
A Marko zamiast wskoczyć na piedestał...."zszedł" do nas...w jego zachowaniu nie było nic z gwiazdorstwa..
taki zwykły ...chłopak...równy gość
na końcu czas na podziękowania...
przede wszystkim chciałem podziękować mojej żonce...gdyby nie Ona...moje nagranie video skończyło by się na...pierwszym utworze...
a fotki...hym....jakoś nie w głowie mi wtedy było robienie zdjęć...Madziu...dzięki vielkie
)))
dziękuję też "uczestnikom" imprezy...za to...że byliście..bardzo bardzo bardzo
)
dzięki tym wszystkim co trzymali za nas "kciuki"...podtrzymywali na duchu
)))...którzy życzyli nam "wykonania planu"
i wierzyli w to że nam się to uda...dzięki za pamięć i smski...byliście tam z nami...
..dzięki "ustaszowskim zakapiorom"....za browarek....i wspólną zabawę..
...no i dzięki dla....Ożujska że....sypnął kasą i...był koncert...
))
...trzeba też podziękować....temu z góry.. że na czas koncertu..."zakręcił" deszcz...
i na koniec....velika hvala...dla Marko i ekipy ...wiadomo za co...
))