Witajcie R & M
Jako wczasowicze nagiego wypoczynku z doświadczenia wiemy jak b-a-r-d-z-o trudno jest upatrzyć i upolować w porcie polskich miłośników żeglarstwa którzy akurat na terenie Rovinja posiadają wyczarterowany własny środek pływający... i na dodatek dyskretnie dowiedzieć się czy kultywują np. jachting-nudist na otwartym morzu. To nie takie proste aby zrealizować nietypowe przedsięwzięcie na własną rękę to przypomina zabawę szukanie igły w stogu siania.
A jakże, w tym portowym mieście są w zatoczce przystanie/mariny przeznaczone do cumowania prywatnych jachtów żaglowych i łodzi motorowych; miasto jest jednym z najbardziej znanych kurortów wczasowych dla nudystów (i nie tylko) w tym regionie. Romantyczne krajobrazy, lazurowe i krystalicznie czyste lustro Morza Adriatyckiego, w którym odbija się wenecka architektura sprawiają, że Rovinj to miejsce szczególnie upatrzone przez zagranicznych artystów, malarzy i aktorów. Hmmm... a wiecie, że wielu z nich wybrało je na swoje miejsce zamieszkania? Dzięki czemu Rovinj zyskał z czasem przydomek "chorwackiego Saint-Tropez", zaś jego ulice zapełniły się malarskimi i fotograficznymi pracowniami.
Co jak co, trzeba mieć nie lada łut szczęścia by "przypadkowo" tam spotkać rodowitego Polaka (i rodzinkę) który pasjonuję się nie tylko żeglarstwem i naturyzmem ale również ma własną łajbę z prawdziwego zdarzenia. My trzy lata temu raz mieliśmy szczęście poznać poznanianina z rodzinką i załapać się na nagi rejs na ich wypasiony 6-osobowy prywatny katamaran Lagoon 400. Poznaniak był nie tylko wyśmienitym skipperem z zamiłowania ale również potrafił w kajucie przyrządzać istarską lokalną strawę o dźwięcznej nazwie manestra, a do popicia serwował słynne białe wino Malvazija. Mniam, mniam, ... po prostu palce lizać... A propos tubylczych pychotek - czy posmakowaliście popularnego burka?