Plan jest Słowenia, kemping w Bled, trochę gór, trochę jeziorek, innych wąwozów a potem wygrzać się już na Istrii ale nie tylko, też połazić po miasteczkach, posiedzieć w knajpkach, nacieszyć się chwilami tylko dla siebie:)
13.08.2015
Fajrant w pracy o 16.00, dopakowanie walizek, mecz (to mąż ) i udaje nam się wyjechać przed północą.
Trasa przebiega bez problemów, nad ranem robimy mały postój na drzemkę na parkingu w Austrii przed Villach. Wzmocnieni ruszamy na spokojnie dalej. Omijamy płatny Karawankentunel i wjeżdzamy do Słowenii od strony Kranskiej Gory.
Piękne widoki nas witają...
Spontanicznie decydujemy się najpierw podjechać do Planicy, w końcu naoglądaliśmy się tego obiektu podczas zawodów i grzechem byłoby nie zobaczyć tego na żywo.
Kompleks skoczni narciarskich Planica leży u wylotu malowniczej doliny Tamar w Alpach Julijskich, niedaleko styku granic Słowenii, Austrii i Włoch. Dookoła prężą się urwiste dwutysięczniki...
Podobno głównym powodem umiejscowienia tu mamucich skoczni były stabilne warunki wiatrowe. Nad spokojem w dolinie Tamar czuwa bowiem „alpejski kryształ” - ogromny Jalovec (2645 m n.p.m.), uznawany za najpiękniejszą górę Alp Julijskich, który wraz z równie masywnymi sąsiadami zatrzymuje masy wilgotnego nadadriatyckiego powietrza...tak mówią:)
Jest sierpniowy piątkowy poranek ale nie ma problemu z parkowaniem, sporo turystów zagląda tu ale podczas wycieczek rowerowych.
Myśleliśmy o wyjściu na samą górą ale mąż po podróży całonocnej nie bardzo ma chęci więc kierujemy się do samochodu.
Mijamy Kranjska Gorę, w Mojstrana skręcamy w prawo... w Dolinie Vrata na terenie Triglavskiego Parku Narodowego znajduje się malowniczy i ciekawy wodospad Pericnik (Slap Pericnik). Składa się on z dwóch wodospadów położonych jakby jeden nad drugim..
Podchodzimy ścieżką może 5 minut i całkiem sympatyczny widok mimo ogólnie suszy i małej ilości wody…
Kilka kroków i jesteśmy za strumieniem:)
Bardzo ciekawe przeżycie wejścia za opadającą masą wody:).
Robimy sobie mały piknik na dole, zjadamy kanapki zapakowane na drogę i decydujemy się jechać do Bledu i od razu na zamek.
Bled jest dość popularnym i atrakcyjnym miejscem wypoczynkowym w Alpach. Jego charakterystyczne położenie z zamkiem, jeziorem oraz wysepką sprawiają, ze jest on znany i rozpoznawany prawie na całym świecie.
Bardzo często szukając czegoś o Słowenii trafialiśmy na zdjęcia z Bled - taki motyw pocztówkowo-przewodnikowy:).
Zamek w Bledzie jest według zapisów historycznych najstarszym zamkiem w Słowenii. Stoi na wielkiej skale, wznoszącej się 130 m nad poziom jeziora.
Urządzony jest jako muzeum; pokoje przy kaplicy przedstawiają najstarszą historię Bledu już od pierwszych znalezisk oraz zamek w fazach rozwoju. Wyposażenie wnętrz nie pochodzi z zamku, jest jednak charakterystyczne dla kultury mieszkalnej czasów, które przeżył.
Drugi charaketrystyczny widok to wysepka. Kościół Wniebowzięcia, położony na wyspie, powstał jak głosi legenda, na miejscu zniszczonej w czasie walk z chrześcijanami pogańskiej świątyni bogini Živy. Legenda została z czasem częściowo potwierdzona przez znaleziska archeologiczne. Ciekawostkę stanowi XVI-wieczny dzwon życzeń, w który każdy może uderzyć. Z tego powodu przez cały dzień po tafli jeziora niesie się jego ton. Na wyspę można dostać się łodziami pasażerskimi lub samodzielnie, wypożyczoną łódką.
Wstęp na zamek kosztuje 9EUR od osoby dorosłej, dzieci ponizej 14 lat- 4,5EUR.
Tanio nie jest ale nie zdążymy wybrać się na wyspę więc postanowiliśmy chociaż zamek zobaczyć i widok na wysepkę z góry.
Zachodzimy do zamkowej winiarni gdzie przesympatyczny mnich poleca nam wino, opowiada ciekawostki z czasów Adama Małysza, że kupował u niego wina a i Jola (Jolanta Kwaśniewska) bywała u niego i nawet jak był w Warszawie to ją odwiedził:). Nie wiemy na ile to prawda ale zapewne sporo Polaków bywało tu przy okazji Pucharu Świata w Planicy:).
Wina kupione, idziemy na lemoniadę bo upał doskwiera...
Po zejściu z zamkowego klifu, ruszamy na pieszą wędrówkę kawałek wokół jeziora.
Długość ścieżki spacerowej to ok. 4.5km i jest bardzo malowniczo poprowadzona. Moglibyśmy nią dotrzeć aż do kempingu ale samochód mamy w rejonach zamku.
Spacerujemy więc tylko kawałek.
Z netu
Wracamy po samochód i udajemy się na kemping...jak się okazuje ledwo znajdujemy miejscówkę dla siebie. Plan był 1 nocleg i następnego dnia już bardziej w górach, w Bovec ale nie przyjmują na 1 noc, minimum 2 noclegi więc bierzemy ten wariant i free zona już nam tylko została:)
Widok z wjazdu na kemping.
Zmęczeni podróżą i całym dniem po szybkim posiłku kempingowym zasypiamy…