Fertő, Fertőszéplak, Fertőszentmiklós i Alpy.

fajna relacja, chętnie poczytam i obejrzę, zwłaszcza, że niedługo pewnie czeka mnie to samo...


Dużo radości, miłości i szczęścia dla Młodej Pary

longtom napisał(a):Nam wyznaczono zorganizowanie surowca na bukiety, mające stać na weselnych stołach.

Kilka działkowych weekendów upłynęło nam za pozyskiwaniu

i suszeniu surowca, a następnie na produkowaniu bukietów.

Chyba nam wyszło

Pół bagażnika "towaru" zawieźliśmy na Węgry.

cdn

Przecież masz wprawę w badylach
Pomysł na miejsce i oprawę super

Widzę, że to będzie relacja jedyna w swoim rodzaju. Mam nadzieję, że wstawisz jakąś fotę ślubną nowożeńców, jeżeli wyrażą zgodę. Ps. Dekoracje super - niby sama natura, a robiły wrażenie.

longtom napisał(a):A, że ślub ślubem, a chęć poznania kolejnego zakątka Europy też została zaspokojona, to coś tam będę mógł pokazać i opisać.

Ale historia! Mega!
Super i oczywiście czekam na zdjęcia Państwa Młodych

No proszę Ciekawa ta Twoja relacja , ba, nietypowa
Najlepszego dla Młodych

Interesująco się zaczyna
Poczytam i ja, pooglądam, bo przegapiłam swoją życiową szansę zwiedzania Węgier - moja przyjaciółka tam studiowała, a ja jakimś cudem nie zdążyłam jej odwiedzić jak ja mogłam...

maslinka napisał(a):Piękne bukiety ...

Staraliśmy się. A biurokracja jednak u nas na "wyższym" poziomie,

marze_na napisał(a):... piękny kawałek Węgier też pokażesz ...

Nam podobało się bardzo.

Piter_M napisał(a):Ciekawa relacja ...

Na razie trwa rozgrzewka.

majeczka napisał(a):...chętnie poczytam i obejrzę, zwłaszcza, że niedługo pewnie czeka mnie to samo...

No to "trochę" atrakcji Cię czeka

ASIULA HK napisał(a):No proszę Ciekawa ta Twoja relacja , ba, nietypowa

Sam jestem ciekaw jak to się rozwinie.

Witam Was, a życzenia oczywiście przekażę.

pzdr

walp napisał(a):... a Balint to po naszemu Walenty...

Mój wuj miał na imię Walenty więc Balint tym serdeczniej został w rodzinie powitany.

piekara114 napisał(a):Bukiety przepiękne,...

Trochę pracy kosztowały, ale wyszło, rzeczywiście, nieźle

Bea.ta napisał(a):Pomysł na miejsce i oprawę super

Jeszcze trochę pstryków będzie.

Sara76 napisał(a):Mam nadzieję, że wstawisz jakąś fotę ślubną nowożeńców, jeżeli wyrażą zgodę.

Negocjacje trwają.

Roxi napisał(a):Ale historia! Mega!

Jak Ci powiem, że na nabożeństwie węgierski dominikanin miał kazanie po polsku, to dopiero jest Mega

AniaJ. napisał(a):... bo przegapiłam swoją życiową szansę zwiedzania Węgier -...

Zawsze można nadrobić.

pozdrawiam i witam

Poczytam, choć już sam tytuł trudny jest

Nigdy nie wpadłbym na to ,że na Węgry na ślub córki pojedziesz...oczywiście dołączam się do życzeń.

Pozdrawiam

Halo! Czy Ty jeszcze prezenty ślubne oglądasz? Bo relacja coś się zacięła. No chyba, że w Polsce poprawiny jeszcze urządziliście...

,,Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát"

I ja zasiadam z ciekawością. Wszystkiego dobrego dla Młodych

ruzica napisał(a):Poczytam, choć już sam tytuł trudny jest

W wersji uproszczonej: 3xF

ajdadi napisał(a):Nigdy nie wpadłbym na to ,że na Węgry na ślub córki pojedziesz...

To była b. ciekawa przygoda

Sara76 napisał(a):Halo! Czy Ty jeszcze prezenty ślubne oglądasz? Bo relacja coś się zacięła. No chyba, że w Polsce poprawiny jeszcze urządziliście...

Musisz wiedzieć, że moje relacje są w wersji "slow".

pablos77 napisał(a):,,Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát"

Wszystko się zgadza

pzdr

longtom napisał(a):To była b. ciekawa przygoda

Nawet w to nie wątpię...

Jako, że poza cateringiem, reszta spraw organizacyjnych była w rękach Młodych i oczywiście rodziny, Młodzi ruszyli na Węgry kilka dni wcześniej. Już sam wyjazd przysporzył sporo "atrakcji". Dwa dni przed wyjazdem przestały działać, w aucie, hamulce. Dzień później padł alternator . A, że ich samochód to całkiem spory Fiat Ulysse i miał być zapakowany po dach to jego bunt mógł stworzyć sporo problemów.
Na szczęście wszystko zostało naprawione na czas i narzeczeni ruszyli.
My ruszyliśmy w czwartek z rana. Mimo, że do Sopronu jest niecałe 700km, podróż zajęła nam 12 godzin. Kawałek za Wrocławiem był śmiertelny wypadek, kawałek dalej frezowanie nawierzchni. Tam straciliśmy ponad godzinę, przejazd przez Wiedeń to kolejne półtorej godziny. W końcu dotarliśmy. Najpierw do Sopronu a potem dwadzieścia kilka km dalej do Fertőszéplak. To tam miało się odbyć weselisko.



Był wczesny wieczór. Miejsce uroczystości bardzo nam się spodobało.











Po rozprostowaniu kości musiałem oczywiście przewietrzyć aparat.











Na miejscu byli już rodzice Balinta i grupka przyjaciół Zosi, z Polski.

cdn