Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią... - Powrót do Polski z Płw. Pljesac przez Bośnię (Banja Lukę):
Wyjazd z Żuljany (2 lipca - sobota -godz 8.30) - Ston - Delta rzeki Neretwy (zakupy owoców i pysznej nalewki z gruszek 0,5 l = 20 kun - polecam) - jazda zatłoczoną jadranką w bardzo silnym wietrze - Makarska - w miejscowości Dolna Brela (ok 11.00) skręt w prawo i wspinaczka na przełęcz Dupci - ostatnie spojrzenie na Jadran - dalej na Arzano (cały czas asfalt, kilka serpentyn ale generalnie dobra droga - ruch coraz mniejszy, brak ciężarówek) - W Arzano przekraczamy granicę (hehe: budka z podniesionym szlabanem i 3 nudzących się mundurowych - zapytali tylko czy mam zieloną kartę na auto i przyczepkę, ale nie chcieli jej oglądać.
I mamy Bośnię. Po 2 km skręt w lewo i po 500 m w prawo - jedziemy na Livno. Ładny asfalt, i super widoki na Buśko jezero (po prawej). W Livnie skręt w lewo na Glamoć (zero ruchu - przez najbliższe 120 km miniemy tylko kilka samochodów osobowych !!) . Gdy wjeżdżamy na płaskowyż Glamoćko Polje ukazują się super widoki: zielono, płasko, asfaltowo i zero mundurowych. Prędkość oscyluje w granicach 120 km/h (z przyczepką! ). Nagle mijamy zabudowania i magazyny opuszczonego lotniska i wpadamy na odcinek pasa startowego (chyba ze 4 pasy w jednym kierunku!). Wokół żywej duszy więc gaz do dechy
. Za płaskowyżem droga trochę kręta ale cały czas asfalcik i puściutko. Dobijamy do głównej drogi E761 i skręcamy w prawo na Jajce. Po 8 km w miejscowości Mrkonjić Grad (godz.14.30) skręcamy w lewo na centrum i Banja Lukę. Po 500 m na światłach skręt w prawo (szukać małego drogowskazu 'bukwami" na Banja Lukę - nie jechać do centrum
straciłem tam pół godziny i wspinałem się pod górę na jedynce - chyba ze 25%).
Dalej to drogą cieniutką na mapie ale o dobrej asfaltowej nawierzchni i wijącej się wedle strumyka przez góry - jakieś 12 km i dobijamy do głównej trasy Banja Luka - Jajce - Mostar. skręt w lewo. Dalej widoki fajne, przełom rzeki Vrbas, ale ciągle leje deszcz, full tirów i autobusów, mocno kręta droga. Odcinek do Banja Luki (55 km) męczący z tych powodów. Przejazd przez Banja Lukę łatwy - cały czas prosto. Wyjeżdża się nawet dwupasmówką i do granicy w Bosanka Gradiśka. Odcinek ten z tego co zauważyłem przez mokrą szybę obfituje w noclegi - sporo hotelików i knajpek. Pewnie za rok tu będę nocował.
Na Chorwację wpadam ok. 17.00. Dalej przez Okućany, Lipik, Duruvar, Virovitica do Barc. Droga asfaltowa ale pierwsza połowa nieco nierówna, - w Bośni było lepiej.
Ok. godz. 19.00 w Barcs wjeżdżam na Węgry. Dalej ciągnę na Pecs - skręt w prawo na Mohacs. Tam skręt w lewo i po 14 km nocleg (Dunaszekcsó - godz. 21.00) Wiem że trochę nie po drodze ale tam nocowaliśmy jadąc nad morze i spodobało nam się.
Rano (godz.7.00) wyjazd: Paks - Dunafeldvar - skręt w prawo na Solt - Kecskemet - Cegled - Nagykata - Jaszbereny - Heves - Fuzesabony - Miskolc (godz.11.30 - przerwa godzinna w Mc. Donalds na niezdrowe żarcie).
Generalnie w tym roku (inaczej niż zwykle) przez Węgry jechałem nietypowo: ominąłem Budapeszt, olałem autostrady. W sumie wyszło tanio, ciekawie i w miarę sprawnie. Cały czas bardzo dobre oznaczenia dróg, asfalt bardzo dobrej jakości a przede wszystkim pusto na drodze. Jedynie odcinek Szekszard - Paks - Dunafeldvar miał koleiny.
Dalej z Miskolca na granicę słowacką do Sena (większa część trasy w remoncie - robią szeroką ekstra drogę - ale póki co koparki, robotnicy, ograniczenia, światła i nawierzchnia raz wyżej raz niżej - lekki horror!
Słowacja: Koszyce (ok. godz.14.00) - oczywiście zgodnie z założeniem omijam odcinek autostrady i ciągnę trasą nr 68. Dalej Presov - Svidnik (zakupy) - i Barwinek (godz. 15.30) ... a dalej to już Polska rzeczywistość i wspomnienia. Do domu mam jeszcze 280 km
- ale się rozpisałem - i kto to będzie czytał