cd.
Troszeczkę już tutaj jesteśmy, Czesie jako-tako zaczynają nas tolerować, pozwalają na w miarę swobodne rozglądanie się po wiosce.
Korzystamy więc
jakaś Cześka wiesza mi ozdóbkę na głowie
Chatki skromne, widać jednak już zdobycze cywilizacji. Co białasy wyrzucają, Czesie zaraz wykorzystują
Pomiędzy chatkami wypatruję przygotowanie do kolacji.
Czesie oprawiają zabitą kozę
Ano nic. trzeba ruszać dalej.
W planie mamy jeszcze dziś pojechać do plemienia Czesi - Bodi, jak się uda to tam przenocujemy?.
Czesie Mursi, odradzają nam ten plan.
Wymachują nam przed nosami kałachami i mówią iż oni są O.K.
Z nimi nam nic nie grozi? (wszyscy wręcz mówią odwrotnie?) mówią, ale Czesie Bodi to wariaty?
Jeszcze teraz...
Aktualnie Bodi są w konflikcie z plemię Konso.
Czesie Konso naruszyli terytorium Bodi i wybuchła wojenka, dużo Czesi zginęło i cały czas strzelają wszyscy do wszystkich - mówią.
No, będąc tak daleko to raczej nie odpuścimy.
Nasz Czesio-szofer oczywiście protestuje iż nigdzie nie pojedzie.
Nie ma problema. I tak musimy wracać tą samą drogą także mówię Czesiowi aby zastał wśród Mursi i jak będziemy wracać to się zabierze z nami.
W sumie droga prosta, mamy pełne kanistry - zero problemu.
Naszemu Cześkowi jakoś też nie w smak nocować wśród Mursi. Te karabiny do niego nie przemawiają pozytywnie.
Dobra, jedziemy wszyscy.
Po dwóch godzinkach dojeżdżamy do pierwszej wioski Bodi
Nie wiem jak to się stało, lecz wysiadam jako pierwszy (nasz Czesio jeszcze nie zdążył wyłączyć samochodu).
Strzały...
Jakiś Czesio-Bodi wygarnął serię nad moją głową (naszym autkiem).
Na auto posypały się połamane gałązki i liście.
Czesio-szofer w panice.
Rusza ostro - ja w biegu wskakuję do samochodu
Cholera...
Nie mamy ani jednego obrazka z Bodi
Naprawdę wariaty.
Czesio który strzelał był albo napity, albo chciał nas tylko postraszyć (z takiej odległości spudłować?)
Jesteśmy z Johnem rozdrażnieni, nie pada ani jedno słowo.
Dobrze iż mamy dwie flaszki benzyny. wypijamy po kubku aby uciszyć nasze skołatane nerwy (aby nie zrobić ani jednego zdjęcia...).
Dojeżdżamy do wioski Mursi którą opuściliśmy a w niej pełno wojska???
Zatrzymują nas wypytują co? jak? gdzie?
Okazało się iż kilka godzin wcześniej do Bodi pojechało małżeństwo (niemieckie, czy holenderskie?) wraz z szoferem
Bodi też wygarnęli serię do nich.
Niestety, ich szofer zginął na miejscu. Białas wykazał się refleksem, wskoczył momentalnie za kierownicę i wyjechał z wariackiej wioski.
Dojechał do Jinki zaalarmował pół świata no i się zaczeło...
No troszkę i tak mieliśmy szczęście, po nas (przez jakiś czas) dojazd i do Mursi będzie ograniczony.
Jedziemy do Jinki
cdb.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.
Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Nie ponoszę winy za obrażenia psychiczne, jakie możesz odnieść w tym temacie, ponadto zastrzegam sobie prawo do zmiany poglądów bez podania przyczyny!