cd.
Bardzo wcześnie, z Omorate jedziemy do Turmi.
Znajdujemy dość szybko jakąś norę malaryczną. Znów nam dopisuje szczęście. Jedna z obsługujących kelnerek pobliskiego baru daje nam cynk o odbywających się dzisiaj ceremoniach jednej rodzinki Hamerskiej.
No i jak tu nie pić piwa??
Oczywiście niezwłocznie podchwytujemy temat i idziemy na rytualne miejsce Hamerów.
Nie mamy za wiele czasu jeżeli chcemy być szybciutko na miejscu, co prawda z tego co czytałem imprezy takowe a może ich kulminacja następuje późnym popołudniem, ale coś nasze nosy mówią iż warto tam być wcześniej.
Mamy dwa wyjścia - podjechać możliwie jak najdalej, prowadzi tam droga ale raz: nie wiadomo czy przejezdna, dwa: jest do bardzo długa droga (jeżeli Czesie mówią iż droga jest długa to na 100% taką jest).
Drugie wyjście to iść pieszko.
Fajnie cieplutko, 50 stopni, to pewnie dobrze się pójdzie buszem. Idziemy
mijamy jakieś wyschnięte koryto (jakże tu musi ładnie być w porze deszczowej)
Po około godzince marszu widzimy siedzące Czesie-Hamerki
No nareszcie jesteśmy.
Oczywiście musimy zdobyć ich zaufanie aby móc focić także pierwsza godzinka zajmuje nam ciekawa konwersacja, wtapiamy się w otoczenie, może nie będzie tak źle...
Głównym aktorem całego spotkania jest ten oto Czesio
Wchodzi On dzisiaj w życie dorosłe.
Cała jego rodzinka (czyt. wioska), jego kuzyni, ciotki (czyt. pobliskie wioski), przyszły aby to uczcić.
Niektórzy idą kilka dni na takową imprę.
Na początku jest czekanie
nudy
Czesiowe wysmarowane są ochrą
Umilają sobie oczekiwanie tańcem i przyśpiewkami. Fantastycznie.
Czesie śpiewają, od czasu do czasu trąbią w trąbki, na nogach mają przywiązane dzwoneczki (ha, dzwoneczki, waży to to ładnych parę kilogramów) podskakując wydają głośne dzwonienie
Oczywiście jedna z Czesi zaciąga mnie do tańca. Raczej robię tu za klowna, Czesiowe podbiegają do mnie i każda uderza mnie swymi dredami (włosami), cały jestem utytłany w oleju, ochrze - zajefajnie.
Czesiowe mają ze mnie niezłe lachańsko.
No ale czego się nie robi...
Pośmiali się ale za to nie zważają tak bardzo na nasze aparaty, oraz na setki fot które im pstrykamy.
Co raz więcej Czesiów schodzi się na imprę
Czesiowe także czynnie uczestniczą w ceremoniach.
Niezamężne Czesiowe-Hamerki chcąc przypodobać się swoim przyszłym wybrankom zbierają w buszu giętkie gałązki po czym prowokując Cześków (trąbiąc przed nimi blaszanymi trąbkami), podskakując wręczają Czesią owe gałązki.
Czesie uderzają gałęziami Czesiowe. Rózga owija się wokół ciała Czesiowej tnąc jej skórę niczym żyletka.
Dlatego też Czesiowe noszą niezbyt atrakcyjne koszulki.
Koszulki chronią ich piersi.
Piersi to podstawa. W razie uszkodzenia Czesiowa może nie zostać szybko zamężna (prawdopodobieństwo braku mleka = niewychowanie potomstwa).
Widać iż Czesio niechętnie bije Czesiowe, no ale co zrobić... tradycja.
Jak wpieprz dostanie jedna, to druga już się prosi...
Świeże nabytki
Im więcej blizn tym Czesiowa-Hamerka jest lepszą kobietą - żoną.
Łatwo znosi ból, może rodzić dużo dzieci, może znosić trudności życia codziennego.
Idealna żona.
"Bawimy" się dalej
Czekamy
cdb.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.
Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Nie ponoszę winy za obrażenia psychiczne, jakie możesz odnieść w tym temacie, ponadto zastrzegam sobie prawo do zmiany poglądów bez podania przyczyny!