cd.
Wioska Anuaków, zapuszczamy się coraz głębiej.
Coraz więcej ciekawskich Cześków, kto jest bardziej ciekawski?
Białasy chcący obejrzeć zwykłe życie, zwykłych Czesi?
Czy Czesie, do których przyjechało kino 4D w postaci trzech białasów, mających dziwne ustrojstwa które rysują obrazki w mgnieniu oka?
Natrafiamy na budowę nowej kuchni.
To o czym pisałem wcześniej, Czesia za pomocą krowich kup i wody z odrobiną ziemi wylepia kuchnię - palenisko. W ten sposób wylepiane są całe place przed chatkami. Daje to powłokę szkła. Super sprawa, genialne w utrzymaniu czystości.
Podczas pracy wygląda to może nieciekawie, ale liczy się efekt końcowy.
Idziemy coraz dalej i natrafiamy na serce wioski - bimbrownię.
Niestety jest tutaj paru nagrzanych Czesiów którzy mają już 90 na piecu. Czesie nie pozwalają nam zrobić żadnego zdjęcia, ba mamy stąd się czym prędzej wynieść.
Mówimy iż mamy pozwolenie na poruszanie się po wiosce od wodza, odpowiadają iż wodza mają głęboko w swoich czarnych dupach.
Jako iż widzę w nich bratnią duszę, wyciągam z torby nasz odkażacz.
Kosztują.
Kaszlą, charkają.
Troszkę mocne mówią ale smakuje im.
Lody przełamane.
Wyciągają swoją dobrocinę, nawet pozwalają nam uwiecznić spożycie tego cuda na aparatach, ale tylko to.
Jeden Czesio napiera tykwą wprost z beczki.
ARAKE
Drugi z Cześków mówi iż dla gości ma wersję która idzie na eksport (o niebo lepsza). Przynosi butelczynę z ubitym gwintem - nieźle.
Trza skosztować
Z sorga Czesie robią zacier no i przepuszczają przez rureczki.
Jest to troszkę lepsze od ostatniej degustacji, aczkolwiek smakuje dalej jak ocet
Oczywiście samych urządzeń Czesie nie pozwalają focić, lecz co nie co z brzuszka udaje mi się zrobić.
Tutaj robią zacier
No i sama bimbrownia
Bajera...
Niestety wioskę trzeba opuszczać (wieczorkiem robi się naprawdę niebezpiecznie - Czeski po całodziennym spożywaniu stają się agresywni - to się chyba tyczy wszystkich wiosek afrykańskich).
Idziemy w stronę samochodu oczywiście pstrykając z brzuszka
Przy wyjściu idziemy się pożegnać z wodzem.
Ten ubrawszy się odpowiednio pozwala nam się sfotografować
Proponuje jeszcze abyśmy zakupili jeszcze jakiś lokalnych wyrobów wytwarzających przez miejscowe koło gospodyń
Niestety długa droga jeszcze przed nami i piękne rzeczy na 100% nie przetrwały by tej podróży.
Szkoda
Nasz Czesio-szofer troszkę poirytowany.
Nie było nas cały dzionek, myślał iż już po nas (naiwniak, szybko się od nas nie uwolni)
Jedziemy do Abobo szukać noclegu.
Czesio-szofer myśli iż nazajutrz wracamy do Gambeli.
Ha, jeszcze nie wie iż my mamy zamiar jechać dalej na południe.
cdb.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.
Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie.
Nie ponoszę winy za obrażenia psychiczne, jakie możesz odnieść w tym temacie, ponadto zastrzegam sobie prawo do zmiany poglądów bez podania przyczyny!