Ejlat 2018 - parę słów wstępu i nasz lot
Ferie w Mazowieckim w ty roku wypadły nieprzyzwoicie wcześnie bo od 15.01.2018.
Dla księgowej jest to termin wręcz zabójczy więc w pierwszej wersji urlopu miało nie być
Ale w końcu praca pracą a rodzina rodziną trzeba więc kilka dni wyskrobać
Kiedy jeszcze urlop nie był pewny po głowie chodziła mi dość mocno Barcelona (bo moja wymarzona Teneryfa jakaś droga ) . Bilety były w cenie powiedzmy do przełknięcia Ale urlop do końca pewny nie był. Do tego kończyliśmy nasze piętro w domu więc wydatków też nie brakowało. Oswoiłam się już z myślą, że trzeba coś planować bliżej domu bo ferie za pasem, może jakiś dłuższy weekend w naszych górach.
Ale tydzień w domu z dziećmi nawet jak odwiedzimy wszystkie okoliczne baseny i sale zabaw i tak będzie im mało
W górach deszcz i halny
Jak urlop się udało urzeczywistnić ceny biletów do Barcy przestały być do przełknięcia Ale ja się nie poddaję. W oczy wpada mi Izrael No w sumie fajnie, temperatura ciut powyżej 20 stopni, woda podobnie, wygląda ok. Pierwsze loty do przełknięcia znajduję z Poznania. W domu brak entuzjazmu. W Poznaniu dopiero byliśmy, trasa nie za tania i nie za blisko i co za Izrael ja wymyśliłam Dalej nie poddaję się, w tym Izraelu to podobno jedna z ładniejszych raf koralowych jest i ciepła woda
I tak 03.01.2018 stajemy się szczęśliwymi posiadaczami 4 biletów na trasie Gdańsk - Ovda za cenę 415 polskich złotych wraz z wykupionymi miejscówkami
Z domu wyjeżdżamy na styk czyli po godzinie 0:00 14.01.2018. Nasza Zośka która nas już trochę po europie przewiozła niestety ma jakąś świeżą awarię instalacji gazowej więc zmuszeni jesteśmy do Gdańska jechać zapasową cytryną. Do tego jeden z moich księgowych klientów jeszcze jakąś robotę mi podesłał a maż ze swoją też ledwo się wyrobił.
Łatwo więc nie było ale na lotnisko docieramy na 5 minut przed otwarciem naszej odprawy. A jeszcze wspomnę, że zimno było strasznie, jakieś -8 brrrrr
Przebiegamy przez wszystkie bramki, prawie chcieli nam zupki dla małej zarekwirować bo za duże były
Potem nasze dziecię głowę i nos rozbiło o ladę w strefie bezcłowej, a starsze dziecię stresa z powodu lotu złapało i problemy żołądkowe. No pechowo jakoś Ale musi być dobrze.
No dobra bo się rozpisałam jak na mnie za bardzo więc wsiadamy do samolotu, który miał wystartować o 6:15.
niestety z powodu złych warunków mamy prawie godzinę w plecy
w końcu się udaje reklama ( jeszcze nie wiem do końca czy słuszna - ale o tym dalej) naszego przewoźnika.
pogoda kiepska całą drogę fotki dopiero więc mam z nad pustyni. Niestety ze skrzydełkiem
Lot przebiega dość spokojnie pomijając jednego pasażera z nadmiarem % we krwi, którego ostatecznie z pokładu wyprowadziło izraelskie security Tania to chyba nie była impreza Nasze dziewczynki głównie spały.
Cali szczęśliwi ze słonka wysiadamy z samolotu
i witamy w Izraelu, trochę zmęczona i potargana ale sama nie wierzę, że ten spontan nam się udał