napisał(a) Krzychooo » 16.03.2011 18:48
"Camel?" - słyszymy po paru minutach i pytanie to towarzyszyć będzie nam przez najbliższe dwie godziny... Miejscowi Beduini przygotowali bowiem ciekawą ofertę: wjazd niemal pod szczyt na grzbiecie wielbłąda. Koszt? Chyba 20 dolarów. Jeden z naszych kompanów, starszy pan, który w pewnym momencie potyka się i niegroźnie skręca nogę, zmuszony jest skorzystać z tej niecodziennej oferty. Z przerażeniem w oczach wsiada na dwumetrowe zwierzę (kto to robił, wie, że to wcale niełatwe) i gna na górę na prowadzonym przez Beduina jednogarbnym stworze.
Inna przygotowana przez miejscowych Arabów "atrakcja" to rozmieszczone co jakiś czas budki z przekąskami, napojami i przygotowanymi dla strudzonych turystów miejscami do odpoczynku.
Niebo pokryte milionami jasno świecących gwiazd powoli zastępuje przedporanna szarówka i z ciemności zaczynają się wyłaniać potężne góry. Ostatni odcinek szlaku (teraz już bez wielbłądów) stanowią wykute w skale schody, dokładnie 750 stopni. Lekki niepokój związany z tym, czy zdążymy dotrzeć na 2285 m n.p.m. przed pierwszymi promieniami słońca, okazuje się niepotrzebny. Jesteśmy na szczycie!