Jak Jasio Himilsbach i Maklakiewicz-Wniebowzięci
i nareszcie wybrzeże Afryki. Nity na litewskim silniku nie wyglądały pożądnie właściwie był chyba wkręcony co drugi...
ale jakoś Boeing 757 leciał
widok na pustynię
Może wspomnę krótko o planie naszej podróży, a więc przylot do Hurgady, przejazd autobusem do Luksoru, zaokrętowanie na statek Nilowy, Edfu, Komo Ombo, Asuan, wyspa File( a właściwie świątynia Izydy przeniesiona z wyspy File na inną wyspę..), podróż pociągiem do Kairu, Alexandria i powrót do Hurgady,rejs na wyspę Giftun na Morzu Czerwonym i rafa koralowa
widok na rafę koralową z lotu ptaka. Pomyślałem może być fajnie
i wylądowaliśmy na pokładzie rozległy się oklaski...odniosłem wrażenie, że z powodu..że żyjemy, a nie że wylądowaliśmy
lotnisko w Hurgadzie
i już jesteśmy w naszym hotelu "Sindbad" . " Sindbad to właściwie 3 hotele leżące przy głównej ulicy Hurgady. W hotelu powstało małe zamieszanie , ponieważ rezydent nie poinformował o naszym przyjeździe, ale coś sobie pogadali po arabsku i zostaliśmy zakwaterowani.
widoki z naszego okna
nasz barek..
Może wtrącę kilka uwag. Opcja wycieczki jaką kupiliśmy to cztery gwiazdki i all inclusiv, a oznacza to w egipcie z biura Exim:
1.pijemy z baru za darmochę : colę, sprita , soki z automatu wódka ,burbon, rum, whisky- nie polecam,i lody, ale już za np tequile, soki z kartonu - płacimy, za wszystko z lodówki w pokoju płacimy( jezeli spożyjemy
),
2 trzy posiłki dziennie naprawdę nie do przejedzenia(szwedzki stół)
3 w toalecie po załatwieniu sie nie wrzucamy papieru do toalety ale do śmietnika
na razie tyle przyszło mi do głowy
główna ulica Hurgady za dnia
przystań hotelu"Sindbad" obok fajna jadłodajnia z widokiem na Morze Czerwone
nasza plaża,...a właściwie hotelu Sindbad. Niestety w Hurgadzie jest tak ,że turysta jest przypisany do hotelu i może przebywać tylko na plaży swojego hotelu. Działki pomiędzy hotelami są oddzielone murami wieć o długim spacerze w centrum hurgady plażą mozna zapomnieć
Shisarnia przy deptaku
To zdjęcie wklejam by pokazać rodzince dlaczego dostali papirusy,które chyba są najfajniejszymi prezentami z Egiptu.Miejscowe supermarkety uginają się od chińskiego badziewia.
A i ciekawe zderzenie z miejscową rzeczywistością -pojęcie ceny istnieje tylko w supermarketach. Rzeczy mogą kosztować więcej o 10 razy niż sa warte.