Mieliście jakieś dziwne, niespotykane zdarzenia w Chorwacji?
Mnie przydarzyło się coś takiego cztery lata temu :
Był piękny lipcowy poranek wychodzimy swoją łodzią z mariny Veruda. Wraz ze mną wypływa kilka jachtów różnych bander, ale tylko do nas na sygnale podpływa policyjny kuter. Czepiają się jak to policja, ale po chwili płyniemy dalej słowem normalka znam to z kraju.
W pobliżu wysp Brijuni postanowiliśmy się ochłodzić w morzu . Nawet nie zdarzyłem wskoczyć do wody jest motorówka straży parkowej. Na terenie parku nie wolno się kąpać mandat 600 kun. Ostatecznie poprzestają na pouczeniu. Trochę zdenerwowani postanawiamy odreagować w pięknej zatoczce pomiędzy Pulą, a Punta Verudela. Rzucamy kotwicę, a ja od razu skaczę do wody i płynę do brzegu, a tu niespodzianka. Za drzewkiem stoi facio z kałachem i mówi rączki do góry zupełnie jak na sensacyjnym filmie. Przyznam, że zrobiło mi się nieswojo, ale co miałem zrobić podniosłem ręce do góry, a facio który okazał się chorwackim żołnierzem trzymając w jednym ręku odbezpieczony karabin drugą ręką błyskawicznie wyciągnął mi nóż który zawsze mam przypięty do nogi gdy chę ponurkować. Odnoszę wrażenie., że ten nóż ostatecznie przekonał herosa, że jestem agentem 007 który pojawił się żeby wykraść tajemnice wojskowe. Popędził mnie przed sobą dobry kilometr w głąb lasu do miejsca które składało się telefonu na drzewie i ławki ze starego pniaka. Cały czas trzymając mnie na muszce gdzieś zadzwonił i po dobrej godzinie pojawił się oficer który na moje szczęście op..... gorliwego żołdaka idiotę i obydwaj zaprowadzili mnie z powrotem do niefortunnej zatoki. Okazało się, ze podczas mojej nieobecności dwóch innych żołnierzy chorwackich zaaresztowało jacht cały czas trzymając załogę na muszce. W załodze było troje kilkuletnich dzieci które ciężko to przeżyły bo ci imbecyle bez ustanku repetowali broń na postrach. Ostatecznie puścili mnie i nakazali bezzwłocznie odpłynąć bo zatoka jest obiektem wojskowym co ponoć jest zaznaczone na mapie. Bzdura sprawdziłem to na wielu mapach i na żadnej nie ma w tym miejscu śladu wojska, a na plaży, ani w żadnym innym miejscu nie ma tablicy informacyjnej.
Kto zna ten rejon ten wie, że nie jest to miejsce odludne, a wprost przeciwnie wokół są tysiące ludzi. Przecież to o rzut kamieniem od Puli.
Muszę się przyznać, że trochę mi się po ty incydencie odechciało wtedy Chorwacji, ale w końcu wszędzie i w każdym narodzie znajdą się imbecyle i tak też ten incydent potraktowałem. Do dziś mnie jednak frapuje pytanie : Strzelił by czy by nie strzelił gdybym nie posłuchał i chciał wrócić na lodź.