napisał(a) MPaulo » 22.12.2005 14:42
A ja nie mam niedobrych wspomnień związanych z policją, ani chorwacką, ani (dzięki Ivanovi) z bośniacką...
Jak zawsze przekraczałem prędkość, juz w Polsce, jak tylko minąłem Janki, halt, 130, a można 70, polski policjant wypisał tylko na 100 złotych, litościwie, 5 rano.
Później Węgry. Chamy gliniarze, jechali za mna parę kilometrów i zatrzymali, mówiąc łamaną angielszczyzną, że, gdzies, parę kilometrów wcześniej przekroczyłem prędkość. Może i tak, ale dowodów nie mieli, tylko mandat wypisali. Oczywiście można przypuszczać co z nim zrobiłem.
Potem Chorwacja... Kilkanaście kilometrów za Osijekiem, ładna, pusta droga przez pola i policjant na motorze. Radar nie pozostawiał wątpliwości, ale ja mówię, że mam tylko 10 euro i mu wręczam, mówiąc, by nie wypisywał. Roześmiał się, nie wziął 10 euro i życzył mi dobrej podróży...
Za to w Bośni zapłaciłbym na pewno. Pełno patroli, niemal wszędzie ograniczenia do 50, a po dziesiątkach kilometrów górskich zawijasów, aż sie prosi, by przyspieszyć. Na szczęście wzięliśmy po drodze autostopowicza, Bośniaka z Trebinje. Wsiadł przy pierwszej zasadzce policji, zaraz za Sarajewem (wcześniej jakoś nie trafiliśmy na patrole, szczęsliwie). Jednak zasadzka była nieudolna, zaraz za zakrętem, więc nawet ja nie przekroczyłem tam szybkości. A potem, dzięki Ivanovi, wiedziałem, gdzie przyspieszyć, a gdzie grzać. Tak minęliśmy do Trebinje 4 patrole, stojące w znanych naszemu autostopowiczowi miejscach...