To i ja dorzucę coś od siebie na odświeżenie wątku
Rok 2006, pierwszy wyjazd do CRO na 3 samochody - mój VW Golf '91, Opel Astra '99 oraz Alfa Romeo 156 '02
Przygoda z awarią jednego z samochodów rozpoczęła się w Czechach ok. 200km po przekroczeniu granicy.
VW Golf z '91 dieselek nagle temperatura skoczyła na max'a. Zatrzymaliśmy się awaryjnie na poboczu. Otwieram maskę a tam "kipi" płyn chłodniczy. Po kilkunastu minutach postoju dolałem mineralnej z bagażnika i ruszyliśmy dalej. Niestety ale po przekroczeniu 90km/h wskazówka od temperatury zaczyna rosnąć Co robić? Zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu. Telefon do taty a raczej pobudka - godzina po 23. Ten długo nie myśląc zorganizował na szybko samochód od wujka Umówiliśmy, że ja powoli wrócę pod granicę CZ-PL a on podstawi mi auto "zastępcze". Nie chcieliśmy przekraczać granicy ponieważ całe zapasy alkoholu które mieliśmy na 3 samochodu zostały przepakowane do naszego auta (a było tego dość sporo) ponieważ dwójka pasażerów która z nami podróżowała musiała się przesiąść do Opla
Niestety ale przesadziłem i musiałem przejechać przez granicę. Na granicy dobrze, że siedziałem bo nogi były z waty W oczekiwaniu na tatę udało się przymknąć oko na ok 1h a była godzina ok. 5:00
Problem w tym, że samochód podstawiony przez tatę miał "wypierdziany" tłumik. Trzeba było znaleźć jakiś warsztat w okolicy w którym na szybko chociaż pospawa tłumik - udało się. Około 10:00 udało się wystartować na wymarzone wakacje
Wiedząc, że mamy spore straty czasowe do pozostałych dwóch aut jechałem trochę szybciej niż pozwalały ograniczenia prędkości
Przejście SLO-HR korek na kilkanaście kilometrów. Szybki rzut okiem na mapę i padło aby to objechać jakimiś lokalnymi drogami. Hmmm na mapie nie wyglądały, że są one aż tak kręte W pewnym momencie moja dziewczyna (obecnie żona) poprosiła abym się zatrzymał bo już się powoli zielona zaczęła robić Jak się okazało to się opłacało (nie pamiętam już miejscowości) ale na przejściu granicznym nie było ani jednego samochodu
Po ok 28h jazdy na miejsce w PAGu dotarliśmy chwile po 22:00. Wysiadając z samochodu moja głowa bezwarunkowo "poleciała" w lewą stronę. Chce ją wyprostować a tu nie da rady Pomagam sobie ręką a ta hyc na prawo Przy trzeciej próbie było już ok.
Jakby było mało pytam gdzie załoga z "Alfy" - odpowiedź, prawdopodobnie jeszcze gdzieś w Austrii ponieważ ich auto też odmówiło posłuszeństwa