Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dziwne, śmieszne i niebezpieczne przygody na trasie do Hr

Którędy jechać? Ile zajmuje pokonanie trasy? Na jakich odcinkach drogi są płatne? Gdzie przekraczać granice? Nocować po drodze czy nie? A jeśli tak, to gdzie? Co zabrać w podróż, na co uważać, jak się zachowywać, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych. Gdzie nie warto tankować i co z LPG.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 10.06.2005 09:54

No to jeszcze raz ja. Rok temu jechaliśmy oczywiście przez Bośnię. W BiH postanowiliśmy jechać przez Doboj, Zenicę, Travnik, Bugojno, Livno na przejście Arzano. Za Zenicą po skręceniu na Travnik na drodze był tak duży ruch, że jechaliśmy jakieś 30 na godz. Po bokach jakieś większe markety, a miejscowi którzy nagle wyrośli jak spod ziemi (wcześniej droga była prawie pusta) nie spiesząc się jechali prędkością patrolową. W miejscowości Vitez już nam się znudziła taka jazda i zaczęliśmy się obawiać, że dalej będzie jeszcze gorzej. Krótkie spojrzenie na mapę i jest skrót w prawo przez Novi Travnik do Bugojna. Krótka narada z jadącymi z tyłu znajomymi i jedziemy. Najpierw do Novi Travnik droga była szeroka i o bardzo dobrej nawierzchni - ruch minimalny. Zadowoleni jedziemy dalej. Ruch zerowy, a mijani ludzie dziwnie się patrzą (jak na atrakcję turystyczną). No i droga nagle się kończy. Kilku ludzi z pracującej ekipy podchodzi do nas i pytamy się jak dojechać bo Bugojna. Tłumaczą nam objazd, ale jednocześnie ostrzegają przd uszkodzeniem samochodu. My jednak nie chcemy się wracać i jedziemy tym objazdem. Dróżka szerokości na jeden samochód ale najpierw jeszcze asfaltowa pnie się stromo pod górkę. Nagle zakręt - zero widoczności co za nim. Jedziemy, a tu z góry na nas jedzie autobus. Zero możliwości minięcia na drodze - więc w bok na "pobocze" - czyli krzaczki! Znajomi widząc że robimy gwałtowny manewr też odbili w bok. Autobus nawet się nie zatrzymał tylko pojechał dalej. Dobrze że nie uszkodziliśmy samochodów. Oczywiście pojechaliśmy dalej skrótem. Jeszcze raz mieliśmy podobne spotkanie - tym razem traktor, ale ten się wcześniej zatrzymał i było bezproblemowo. Potem droga byla szutrowa i trochę szersza, wjeżdżała na całkiem spore wzniesienia serpentynami, widoki były cudowne. Po drodze jechaliśmy też przez kamieniołom. Cały czas zastanawialiśmy się czy dobrze jedziemy, ale zaczęły nas mijać z przeciwka samochody z niemieckimi i austryjackimi rejestracjami, a ich kierowcy mieli tak przerażone i zdziwione miny... W końcu dojechaliśmy do Bugojna. Nasze samochody były dosłownie jasno szare od brudu i pyłu (jak po jakimś rajdzie). I mimo, iż nie zaoszczędziliśmy czasu i omal nie zderzyliśmy się z autobusem to cała ta jazda była "tym co tygrysy lubią najbardziej". Niespodzianki i dreszczyk emocji, to jest to.
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 10.06.2005 11:46

Meeg, widzę ten skrót na mapie. Jest ta 'droga która nagle się kończy' i Twój wariant jako 'żółta' droga. Też lubię takie odcinki specjalne, wyminąć się zawsze się da, byle tylko szutr nie walił o podwozie :)
piotrekwawa
Globtroter
Posty: 51
Dołączył(a): 24.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrekwawa » 10.06.2005 11:52

Mi też jeszcze coś się przypomniało, jechaliśmy przez taką dziwną kraine gdzie Winetu kręcili :) i benzynka się zaczeła kończyć. Pikneła rezerwa spokojnie z 70km przejedziemy, jakie było nasze zdziwienie gdy w mijanych miasteczkach nie było stacji benzynowych 8O.
Wszędzie pustkowie i postrzelane domy. Po 80km jazdy na rezerwie wskazówka od paliwa leżała, żona się bardzo denerwowała ja jade z 75km/h na V a tam góry się zaczynają, no to już koniec. Na szczęście auto wjechało na górę a za górą na dole stacja i baaardzo długa kolejka aut.
KRIS_WLKP
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 111
Dołączył(a): 14.03.2005
ciekawe

Nieprzeczytany postnapisał(a) KRIS_WLKP » 10.06.2005 13:04

a myślałem, że ten temat pozostanie bez odzewu. a tu proszę bardzo ciekawie się robi :lol: :!: :!: :!: :!: :!: :!:
salkos
Odkrywca
Posty: 102
Dołączył(a): 21.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) salkos » 10.06.2005 13:26

Połowa drogi z Dubrownika do Splitu (magistrala). Zatrzymujemy się przed sznurem samochodów. Policja nie przepuszcza nikogo. Trwa to w nieskończoność. Zniecierpliwiony wychodzę z samochodu i idę na początek korka. Okazuje się, że drogowcy właśnie wylali asfalt na całej szerokości drogi.

By asfalt szybciej wyschnął strażacy polewają ze swego samochodu drogę wodą. W pewnej chwili strażakowi wyleciał z rąk wąż. To co się działo później było niczym scena z filmu komediowego.

Woda była pod naprawdę wysokim ciśnieniem, wąż strażacki wił się i oblewał wszystkich dookoła. Robotnicy zaczęli w popłochu uciekać na pole, zaś strażacy próbowali złapać węża. Trochę to trwało, ale w końcu ktoś odłączył wodę i się udało.

Później przemoczeni robotnicy postanowili wziąć odwet na strażakach i zaczęły się przepychanki. Na szczęście na przepychankach się skończyło i po kolejnych minutach oczekiwania, puszczono ruch. Wszyscy obserwatorzy tego zajścia ruszyli w dobrych humorach w dalszą drogę... :D
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 10.06.2005 23:26

Salkos :lol: :lol: :lol:
Meeg, mogę Ci zadać niedyskretne pytanie czy też prowadzisz na takich odcinkach specjalnych? Bo o co mi chodzi... moja Pani jest świetnym kierowcą, prowadzi długie odcinki w trasie, ale... ja z moją wierną skodzinką się lepiej razem rozumiemy i w górach zwykle sam przejmuję ster. Pewnie jakbyśmy jechali jej samochodem to by było odwrotnie. A ona nie lubi długiej jazdy jako pasażer, a szczególnie nie cierpi jazdy przez góry i trasa jest zawsze wynikiem ciężko negocjowanego kompromisu... jak będę duży i bogaty to jej kupię prywatny samolot żeby się wszędzie nim dostała a sam będę jeździł najbardziej karkołomną trasą jaka mi przyjdzie do głowy :D

Żeby było na temat to trochę morskich opowieści. Już gdzieś o tym tu pisałem ale nie mam siły szukać.
W zeszłym roku zaplanowaliśmy dojechać na koniec świata, a przynajmniej kraniec dawnej Jugosławii - wyspę Ada Bojana na końcu Czarnogóry, przy granicy z Albanią. Jedyne co przypuszczaliśmy z mapy to że jest tam jakiś kamp. Po przejechaniu pięknego kanionu rzeki Pivy dotarliśmy tam ok. 2 w nocy, kamp rzeczywiście był i to całkiem spory, ale o tej porze recepcja już zamknięta na głucho. Byliśmy już na tyle zryci że po znalezieniu miejsca nie chciało się nam rozstawiać namiotu tylko rozłożyliśmy siedzenia i kimaliśmy w samochodzie. Rano moja Pani się budzi, wygląda za okno i nie wie czy to jawa czy sen - zobaczyła ni mniej ni więcej tylko gołego wacka! Okazał się on należeć do naturysty, jednego z wielu w okolicy, bo cały kamp był naturystyczny. Cała Ada Bojana jest podobno największą bazą naturystów w okolicy. Zostaliśmy tam 2 dni chociaż nie paradowaliśmy cały czas w strojach organizacyjnych z czysto praktycznych względów - baliśmy się spalić te miejsca co na co dzień nie oglądają słoneczka :D Chociaż nie powiem, ostrożnie na plaży, kąpiel w morzu - czemu nie?
Jurek54
Plażowicz
Posty: 6
Dołączył(a): 10.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jurek54 » 11.06.2005 00:42

Ja też chciałbym coś napisać - ruszamy - Polska - ok - ogólna radość - granica - pogranicznik pyta - Co mate do oclena - ja szczęśliwy, że rozumię - nyc ne mamy :lol: - no to zjazd na parking do dokładnej kontroli. Oki jedziemy dalej - kolejna granica - syn bawi sie kamerą - pogranicznik - ne znymaj - parking - dokładna kontrola :cry: Strach sie bać - na granicy austiackiej wystraszony podaję paszporty a zdziwiony pogranicznik macha ręką, że mam jechac - dziwny jest ten świat.

Ale kiedy wracaliśmy, na granicy HR - SLO pytam bardzo ładnej pani celnik jak daleko jest do stacji benzynowej - około 8 km - patrzę na wskaźnik oki damy radę - jednak kiedy mineło 8 km a wkoło były pola 8O zgroza dojechaliśmy na oparach jeszcze 18 km i jak otwierałem korek wlewu, to myślałem, że mnie wciągnie do baku :)
Kocham Chrwację, byłem tam trzy razy i w tym roku też się wybieram - zawsze jadę na "dziko" jest super szukać autocampy, targować się i podziwiać piękny kraj i miłych ludzi.
Pozdrawiam i do zobaczenia w lipcu w Chorwacji :D
Jacunio
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1645
Dołączył(a): 13.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacunio » 11.06.2005 08:03

Jedziemy do Chorwacji po raz pierwszy (co jest istotną informacją :wink: ). Jesteśmy już na południu, gorąco, okna otwarte (klimy niet). W pewnym momencie jedziemy drogą ze skarpą po lewej stronie. Dźwięk samochodu w takich wypadkach odbija się od takiej skarpy, więc dobrze słychać jak pracuje silnik itp. I oto w tych odgłosach silnika wyraźnie słyszę jakieć zgrzytanie! Zgroza!
Ale kończy się skarpa i nie słyszę ani silnika ani zgrzytania. Wjeżdżamy znowu w wąwóz i znowu słyszę to zgrzytanie. Nie mam gdzie się zatrzymać, więc jadę dalej. Wąwóz się kończy, cisza, ale widzę miejsce do zatrzymania, więc staję. Wychodzę, oglądam samochów - wszystko OK. Co jest??? Łożysko w kole??
Jadę dalej. Znów skarpa, znów zgrzytanie. Staję... I co? CYKADY!!! :D :D :D

PozdraV
J.
Rajkub
Odkrywca
Posty: 81
Dołączył(a): 22.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rajkub » 11.06.2005 08:37

Ze "zgrzytaniem " cykad mieliśmy identyczną sprawę podczas pierwszego pobytu na Pagu (4 lata temu) :-)
Ale zanim doszło do "cykadziej awarii" przerabialiśmy inne zdarzenie w słynnych Svitawach.
Przejeżdżamy przez miasto i ze zgrozą stwierdzamy , że tabliczki z kierunkiem na Brno są pozaklejane taśmą, jakoś trafiliśmy na trasę wylotową , zatrzymaliśmy się przy stacji chyba Aralu. Pytamy, czy dobrze jedziemy w kierunku Brna, ależ tak, tam są roboty drogowe, ale nie mamy zwracać uwagi na żadne tablice tylko jechać, bo trasa jest przejezdna.
Chyba bandyta był w spólce z patrolem, który na cywilnych numerach paręset metrów dalej czatował na takich jak my.
Wyskoczył z wozu gośc o posturze sierżanta Garcii i jazgot. Pokutka i pokutka.
Mówię chłopie a czym ja ci zpałacę, chcesz mi wczasy zruinować nie mam pieniędzy.
A ile masz? I łeb mi pcha do portfela, który trzymałem w ręku.
Pech chciał, że miałem dwa banknoty po 500 koron ( zabrane na wszelki wypadek ;) )
Od razu łapa stróża prawa zanurzyła się w portfelu i sam sobie naliczył jedna 500.
Wypisał ową pokutkę, którą wpakowałem do portfela nawet nie oglądając.
Drugi członek walecznego patrolu, tleniona blondyna, nawet czubka nosa nie wystawiła z samochodu.
Nasz dzielny szeryf po załapaniu doli stał sie innym człowiekiem, wyciagnął mapę i z wielką życzliwością zaczął tłumaczyć jak mamy trafić na objazd.
W kółko w jego wypowiedziach powtarzały się słowa "velke pomaranczowe blachi"
Szukaliśmy potem tych blach..........
Miały wymiar ok 10 cm x 30 cm, na tym czarna strzałka, umieszczane wszędzie, na płocie, na kiju w przydrożnym rowie, na jakimś słupku, istna zabawa w Indian.
Tropienie objazdu i rajd przez leśne dukty kosztował nas ok 4 godzin. Kocham objazdy w Czechach
A jak wyciagnęłem ową pokutkę z portfela to okazało się,że cwaniak wpisał 100 koron.
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1560
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 13.06.2005 15:10

Jacunio napisał(a):Jedziemy do Chorwacji po raz pierwszy (co jest istotną informacją :wink: ). Jesteśmy już na południu, gorąco, okna otwarte (klimy niet). W pewnym momencie jedziemy drogą ze skarpą po lewej stronie. Dźwięk samochodu w takich wypadkach odbija się od takiej skarpy, więc dobrze słychać jak pracuje silnik itp. I oto w tych odgłosach silnika wyraźnie słyszę jakieć zgrzytanie! Zgroza!
Ale kończy się skarpa i nie słyszę ani silnika ani zgrzytania. Wjeżdżamy znowu w wąwóz i znowu słyszę to zgrzytanie. Nie mam gdzie się zatrzymać, więc jadę dalej. Wąwóz się kończy, cisza, ale widzę miejsce do zatrzymania, więc staję. Wychodzę, oglądam samochów - wszystko OK. Co jest??? Łożysko w kole??
Jadę dalej. Znów skarpa, znów zgrzytanie. Staję... I co? CYKADY!!! :D :D :D

PozdraV
J.


Buhahahahaaaaa - miałem dokładnie to samo. Ranek przed Zadarem. Jedziemy drogą, po lewej pole, po prawej rzadki lasek i coś mi hałasuje. Mówię do współpasażerów: Jest tak gorąco, że opony 'mlaszczą' o rozgrzany asfalt :D
Skubi
Croentuzjasta
Posty: 343
Dołączył(a): 15.06.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) Skubi » 13.06.2005 15:53

Rok 2000.Robimy w środku nocy krótki postój i drzemkę w samochodzie na parkingu w górach Velebit.Na przednim siedzeniu pasażera śpi starszy syn.Kiedy wszyscy się przebudzili on nagle poderwał się ze strachem i podniósł nogi do góry mówiąc: Tu jest wąż.... 8O
Okazało się, że to tylko plastykowa pusta butelka po Coca-Coli, którą dotknął gołą nogą :D
Pzdr
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 13.06.2005 16:08

zawodowiec napisał(a):Meeg, mogę Ci zadać niedyskretne pytanie czy też prowadzisz na takich odcinkach specjalnych?


Różnie to bywa, jeśli odcinek wymaga pilotażu i konsultacji z mapą to prowadzi mój mąż a ja pilotuję, bo on i mapa to dwaj wrogowie :twisted: i ja lepiej orientuję się w terenie. Natomiast z reguły jak wszyscy jedziemy na zmianę.
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 13.06.2005 18:05

:wink:
Pierwszy wyjazd do Cro w 1998 roku. Polska, Czechy, Austria, Słowenia, Cro, Słowenia (Postojna), Cro, Słowenia, Austria (na lodowiec wycieczka), Czechy, Polska. ZGADNIJCIE, KTO CHCIAŁ ZOBACZYĆ ZIELONĄ KARTĘ??? Czeski pogranicznik na wjeździe do Polski!!! W Kudowie!!!!! :lol: :lol: :lol:
liwan
Croentuzjasta
Posty: 374
Dołączył(a): 23.06.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) liwan » 14.06.2005 12:38

To ja z innej beczki. 2001 rok, kierunek Chorwacja, gdzieś w połowie Czech, nocna podróż około 100km/h, sarna przebiegająca drogę i po ostrym hamowaniu mijamy ją w odległości mniejszej chyba niż 1metr. Przestraszony jadę dalej, ale przez jakiś czas sporo wolniej. :o
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 14.06.2005 12:44

A dla mnie najśmieszniejszy był powód wyjazdu do Chorwacji.
W 2003 roku kupiliśmy namiot, który podczas pobytu na Pojezierzu Lubuskim w czasie deszczu zaczął przeciekać. Żona zażartowała: mamy namiot na Chorwację. W 2004 sprawdził się wyśmienicie :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Samochodem - trasy, noclegi, przepisy, uwagi



cron
Dziwne, śmieszne i niebezpieczne przygody na trasie do Hr - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone