Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
andeo napisał(a):Świetny opis Blacy ,nie wiem czy w tym roku dam radę tam dotrzeć,ale na pewno kiedyś ...bardzo ciekawie opisane i pokazane .Na bloga też zerknęłam i wychodzi na to ,że o wiele bliżej jednak z samochodu niż z Uvali. Muszę poczytać opis Bubera i jeszcze raz wrócić do relacji Minimartini ,bo Martynka przypłynęła tam z wycieczką od strony morza . Na pewno miejsce warte odwiedzenia .
Na pewno warto to miejsce odwiedzić Relacje Danusi już znasz a tu pozostałe:
Dzięki ,myślę że tego dokonam ,może nie w tym roku, ale w 2017 ... tak sobie myślę ,że Brać za dwa lata na wakacje, to byłby dobry kierunek Ale jak to mówią ,chcesz rozśmieszyć Pana Boga ,to opowiedz mu o swoich planach
Mikromir napisał(a):Postanawiamy więc zajrzeć do Splitskiej - tam musi być jakaś knajpa. Po głowie pałęta mi się nawet nazwa Panorama. (...) Zamiast tego dotrzemy do Panoramy w Splitskiej w samą porę na smaczny obiadek. Nawet się dużo nie naszukaliśmy, bo restauracja sama na nas wyskoczyła przy głównej drodze. Szukającym praktycznych wskazówek mogę tę knajpkę polecić. Wprawdzie pržene lignje jakoś na kolana mnie nie rzuciły (sama przyznałam sobie punkty za odwagę - pierwszy raz spożyłam tak egzotyczną potrawę ), ale za to miasna plata była prawie połowę tańsza od zgliszczy mięsnych zaserwowanych nam później w Murvicy i do tego jakiś pisiąt razy od nich lepsza. Naleśniczki dla dzieci - super, a na koniec miłe niespodzianki w wersji dziecięcej oraz tylko dla dorosłych.
Zajadając się obiadem podziwiamy urzekającą panoramę miasteczka - w końcu skądś wzięli nazwę restauracji.
My w Panoramie chyba trzykrotnie się stołowaliśmy i bardzo nam smakowało. Widoki też były świetne, a poczęstunek końcowy - i dla dzieci, i coś mocniejszego dla dorosłych - to miły akcent na koniec wizyty. No i ceny też umiarkowane, jak na Brać. Myślę, że miejsce warte polecenia.
Uzależnienie od netu dało o sobie znać bardzo szybko. Męska część ekipy zaczęła niespokojnie krążyć wokół swoich elektronicznych gadgetów, kombinując intensywnie skąd najlepiej wziąć mobilny net i która sieć będzie miała najlepszy zasięg. W efekcie wymyślili, że trzeba zdobyć karty Tele2. Najlepiej te z 3GB na 30 dni. A że we wsi takich luksusów nie było, mieliśmy okazję zwiedzić najbliższą większą miejscowość, którą była...
Selca
Jedna z całej masy Selcy (?) w Chorwacji, ale na Braču jedyna.
Jeśli ktoś chce, to może sobie o niej poczytać np. tutaj, albo obejrzeć parę filmików na youtubie, tych nieoficjalnych...
albo oficjalnych o Selcy i okolicy...
Mojej ekipie przed wizytą w tym miasteczku zapadła w pamięć informacja z przewodnika Pascala, że calutka miejscowość zbudowana jest z białego bračkiego kamienia, przez co jest cudnej wprost urody (czy jakoś tak ).
No to poszliśmy szukać tego kamienia i kart Tele2.
Parkujemy (z trudem) i wędrujemy nowiuteńką i bieluchną aleją...
Po drodze mijamy park Tołstoja.
Zadziwiający pomysł z tym Tołstojem. Ponoć doczekał się swojego pomnika w Selcy w 1911, czyli już rok po swojej śmierci, kiedy w jego rodzinnej Jasnej Poljanie dopiero rozważano taką opcję. Jacyś pochodzący z Selcy studenci uniwersytetu w Pradze, a przy okazji wyznawcy panslawizmu, o to się zatroszczyli...
Tołstoj wielkim pisarzem był, ale ten park jego imienia to moim zdaniem niestety obraz nędzy i rozpaczy. Wstąpiłam na chwilę wieczorkiem w drodze powrotnej do auta i niczego mi nie urwało. Jakiś taki zaniedbany, zarośnięty, fatalnie zaśmiecony i pełen komarów... Szału nie było...
Idziemy więc dalej w stronę kościoła p.w. św. Cyryla i Metodego, apostołów Słowian, którego budowę rozpoczęto w 1919 roku. Po drodze osiągamy cel nr 1, czyli lokalizujemy market i kiosk z kartami tele2.
Podobno kościół zaprojektował austriacki architekt o nazwisku Schlauf - no i jest w nim jakiś germański ordnung...
Chcemy wejść do środka, ale o ile pamiętam mogliśmy zajrzeć tylko przez szybę w przedsionku. Szkoda, bo chętnie zobaczyłabym statuę Chrystusa z brązu (Ivan Meštrović, 1956), wykonaną z łusek po nabojach pozostałych po II wojnie światowej.
Błąkamy się tu i tam po miasteczku, usiłując odnaleźć jego walory opisane w przewodniku i coraz bardziej rzedną nam miny. Jest wprawdzie w pobliżu jeszcze ładny stary kościół Matki Boskiej z Karmelu...
...ale jakoś trudno nam powiedzieć o Selcy: O, jak tu ładnie! Bo niby są jakieś ciekawe zaułki...
...ale większość raczej zwyczajnie zaniedbana...
Nawet kociska jakieś takie smutne...
Może ten były pałac powinien mnie zachwycać, ale jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?
Ok, ok, boisko do gry w bule mają tam niezłe....
i w sumie ten plac, przy którym jemy lody też...
Ale jedźmy już lepiej do dom wypróbować, czy ten net z Tele2 działa.
Pewnego popołudnia na niebie pojawiły się chmury, więc wpadliśmy na pomysł, że można odwiedzić...
Sumartin
Sumartin to najmłodsze miasteczko na wyspie. Jest o tyle interesujący, że jego tereny w XII i XIII wieku należały do benedyktynów z Povlji.
Zatoka, nad którą jest położony, była nieużywana do 11 listopada 1646 roku, kiedy podczas wojny przypłynęli do niej uciekinierzy z Bośni, Hercegowiny i interioru gdzieś hen za Makarską. Tę „inność” ponoć widać do dziś w akcencie czy zwyczajach mieszkańców. Prowadzili ich franciszkanie i wraz z nimi imigranci z lądu stworzyli nad zatoką osadę nazwaną najpierw Sitno. Miejsce to zwane było także Vrh Braca, jako najbardziej na wschód wysunięty kraniec wyspy.
Ruiny starego budynku franciszkanie zaadaptowali na świątynię poświęconą św. Marcinowi. Choć przybysze osiedlili się za przyzwoleniem Wenecjan, przybyli na tereny już wcześniej zajęte, nie mieli więc szans na wystarczającą ilość ziemi pod uprawy. Po bezskutecznych walkach zaczęli więc szukać dochodów na morzu, wybierając karierę rybaków, żeglarzy, budowniczych łodzi. Ponoć nawet dziś mają największą ilość jednostek pływających na wyspie w przeliczeniu na mieszkańca.
W 1738 mała franciszkańska wspólnota stała się formalnie klasztorem, a Sumartin odrębną parafią. W klasztorze mieszkał m.in. słynny Andrija Kačić Miošić. Za czasów gdy był tu opatem (1745 – 1760) wzniesiono obecny klasztor w miejsce dawnej, skromniejszej siedziby.
Dzisiejszy kościół parafialny powstał w latach 1911 – 1913, a groby w jego okolicy przypominają o zarazie z 1784 roku, która zabiła sporą część mieszkańców (wzniesiono wtedy wotywną kaplicę św. Rocha).
kościół św. Marcina
Obecna nazwa Sumartin (oczywiście od Sv. Martina) pojawiła się dopiero pod koniec XIX wieku, na wzór Sutivanu (sv. Ivan) i Supetaru (sv. Petar).