Re: Dziurki... czyli Brač i inne zakamarki 2015
Szczęśliwego Nowego Roku!
Pustinja Blaca cd.Podchodzimy pod
klasztor.
Gdzieś w dole jest Uvala Blaca – moi chłopcy dotarli do niej od morza w 2012 roku, ale stwierdzili, że upały są za duże by wspinać się do pustelni...
No cóż, z matką i żonką wreszcie naprawili to niedopatrzenie.
Zerkamy na spory zbiornik na deszczówkę po murami:
Docieramy do drzwi pustelni – przewodnik właśnie oprowadza inną grupę, więc jesteśmy proszeni o chwilę cierpliwości. Siedząc na ławkach w cieniu pod zadaszeniem rozglądamy się wokół...
Mnisi głagoliccy (
ryty liturgiczne to osobny temat do zgłębienia) przybyli na te tereny w 1551 roku, gdy ratowali się ucieczką z lądu przed Turkami drapieżnego
Imperium Osmańskiego. Zajęli najpierw niewielką grotę, by stopniowo, rękami okolicznych mieszkańców, zbudować klasztor.
To nie jedyna pustelnia w tej okolicy – ruiny innych można zobaczyć między innymi przy Dračevej Luce, w okolicy Zmajevej Špilji, czy w niej samej. Mnisi lubili południową część wyspy – wysokie zbocza i ukryte w nich groty zapewniały bezpieczeństwo, analogicznie jak w podobnej okolicy na Hvarze. Ale tylko Blaca zachowała się w tak doskonałym stanie, funkcjonując nieprzerwanie aż do śmierci ostatniego opata ojca Nikoli Milicevića w roku 1963.
Zakonnicy utrzymywali się z głównie z produkcji wina i miodu (mieli masę uli), dając zatrudnienie mieszkańcom paru okolicznych przysiółków i urządzając szkołę dla ich dzieci – w zasadzie darmową, bo jedyną formą opłaty były ponoć drwa na opał. Rankami każde z dzieci idąc na lekcje przynosiło po jednym polanie – i jakoś się uzbierało na zimę.
O tych szczegółach opowiada nam już przewodnik. Nie każe nam czekać, aż uzbiera się większa grupa, tylko wpuszcza naszą dziewiątkę do środka, pokazując kolejne pomieszczenia. Wewnątrz nie wolno robić zdjęć, ale kilka możecie zobaczyć np. w
tym blogu.
Dzieciom podoba się sala szkolna z wielką tablicą i drewnianymi ławkami. Na mnie kolejne pomieszczenia i zachowane pamiątki robią coraz większe wrażenie.
Pustelnia pełniła przez pewien czas rolę obserwatorium astronomicznego, a Nikola Milicević był ceniony w środowisku astronomów – odkrył ze dwie gwiazdy (jedną nazwał „Croatia”) i parę komet. Miał do tego odpowiedni sprzęt – w 1926 roku za cenę rocznej produkcji miodu zakupił teleskop (900kg waga, 19cm średnica soczewek), ówcześnie największy w tej części Europy. Wtaszczono go na osiołkach w częściach w drewnianych skrzyniach wprost z Uvali Blacy.
Na kawałki niestety nie dało się podzielić fortepianu, który osiem chłopa osobiście niosło do pustelni z zatoki w górę. Przewodnik na podstawie zachowanych dokumentów dokładnie wylicza, ile litrów wina wypili po drodze – dokładnej liczby nie pamiętam, ale zdziwiłam się, że w ogóle dotarli na miejsce nie gubiąc po drodze fortepianu...
Duże wrażenie robią także zbiory biblioteczne (w sumo zebrano tam podobno 11000 woluminów), choć smutek ogarnia gdy się słyszy, że zaraz po śmierci Milicevića zaginęła np. bezcenna kopia atlasu Hondiusa-Janssoniusa z 1623 roku.
Oglądamy zbiory broni, narzędzi, dokumentów, przedmiotów codziennego użytku – np. fajną klatkę na kanarki opata.
Podoba mi się szczególnie kuchnia z wieeelkim paleniskiem.
Naprawdę warto zajrzeć do wnętrza klasztoru i posłuchać opowieści przewodnika.
Po zwiedzaniu wnętrz wychodzimy na taras...
...i zmierzamy jeszcze do kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ukończonego w pierwotnej wersji w 1614 roku. W roku 1724 strawił go pożar, a odbudowany został w 1757.
15 sierpnia odbywają się tu uroczyste msze święte, na które schodzą się wierni z okolicy.
Przewodnik pokazuje nam jeszcze zabytkowy wychodek z “wylotem” na zewnątrz poza mury, ale nieco zmieszana młodzież zdążyła go już ponoć “zwiedzić” wcześniej...
Bilety kupujemy dopiero na koniec, a potem rozglądamy się wokół – nie chce się opuszczać tak pięknego miejsca, zwłaszcza że powrót będzie pod górkę...
Pora na nas, bo w brzuszku burczy – idziemy, mijając znowu zabudowania Dragovode...
Nie bez powodu Blaca od 2007 roku czeka na wpisanie na
listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Myślę, że powinna na nią trafić.
Widać silną promocję tego miejsca, bo np. w Splicie na starówce naprzeciw katedry urządzono wystawę n.t. pustelni.