Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
andeo napisał(a): np kalmary i mule jedliśmy w Trpanj w takiej tam bocznej knajpce ,nie specjalnie chyba polecanej i było wszystko gumowe ...gdzie indziej dla porównania trzeba spróbować (...) rybki chyba jak są już takie za duże, to wtedy bywają gorzkie i te nasze właśnie takie były.
No właśnie też miałam wrażenie, że pod tą panierką kalmary przypominały średnio rozgotowaną gumę...
Co do rybek - w Povlji podglądałam Chorwatki kupujące świeże ryby i rzeczywiście omijały te największe, wybierając średnie i nawet mniejsze. Poszłam na ślepo za ich przykładem - i widzę, że jakiś powód miały.
gusia-s napisał(a): chyba wszyscy się tam stołujemy będąc w Mostarze
Ups, chyba jakieś ważne doświadczenie kulinarne ominęło mnie w Mostarze...
Na prawdę warto .Nam poleciła tą knajpkę nasz Pani przewodnik na naszej pierwszej wycieczce objazdowej ,za rok wróciliśmy tam znowu ,a w przyszłym jak będzie okazja pewnie też się wybierzemy
Witaj Danusiu, Dosiadam do Twojej relacji Wspaniale się czyta zwłaszcza, że to relacja z Brača i z mojej ukochanej Povlji Żałuję tylko, że tak późno tu dotarłam ale to przez mojego mega focha ,że nie mogłam w tym roku osobiście odwiedzić tych wspaniałych miejsc . Ale co tam Nowy Rok przed nami i nowe nadzieje na podróże. Pierwsze plany poczynione więc wierzę , że się uda Pozdrawiam, Elżbieta
ELIMAR napisał(a):Witaj Danusiu, ... Nowy Rok przed nami i nowe nadzieje na podróże. Pierwsze plany poczynione więc wierzę , że się uda
Cześć Elu! Miałaś rację - Povlja to bardzo fajne miejsce na świecie i już się nie dziwię, że co roku tam chcesz wracać. Zazdroszczę podróżniczych planów. Sama niestety nie mogę nic zaplanować na kolejne wakacje, zapowiada się dość trudny czas i trochę mi z tym ciężko - zostają na razie tylko wspomnienia. Cieszę się, że tu zajrzałaś.
Sama niestety nie mogę nic zaplanować na kolejne wakacje, zapowiada się dość trudny czas i trochę mi z tym ciężko - zostają na razie tylko wspomnienia.
Rozumiem Cię , ale nie trać nadziei Marzenia i plany są po to by je spełniać Głowa do góry
betinkata napisał(a):Mam tylko takie nieśmiałe pytanie.. . Czy to już koniec relacji?? Mam nadzieję, że nie. Kiedy będzie ciąg dalszy?
Miło, że wyrażasz zainteresowanie. Ciąg dalszy się... pisze... długo i w bólach... wiadomo - święta idą, w domu robota, w robocie gonią... - ale będzie i to jeszcze raczej w tym... roku.
Miejsce, które stało się naturalną nicią łączącą odległą przeszłość z teraźniejszością, centrum zmieniającego się wokół mikrokosmosu, prawie stałym elementem w burzliwych dziejach okolicy.
Wprawdzie Rzymianie, którzy w okolicznych zatokach chętnie cumowali swe statki, podobno osiedlili się nieco bardziej na wschód od niej (lub ewentualnie nad samą Luką Povlja), to jednak właśnie na Lokvie w starożytności znajdowało się najprawdopodobniej miejsce pogańskiego kultu. Na jego ruinach chrześcijanie zbudowali w V/VI wieku bazylikę – i to nie byle jaką. Rozmach, z jakim powstała budowla, pomieszczenia i ich funkcje świadczą o tym, że mogła ona stanowić główne centrum kultu chrześcijańskiego nie tylko we wschodniej części wyspy, ale także obejmować wpływem tereny na lądzie, po drugiej stronie kanału.
Trzynawowa bazylika na planie krzyża, z absydą o wysokości ok. 10m, z charakterystycznymi trzema oknami oddzielonymi kolumnami, zdobiona freskami – to możemy sobie trochę wyobrazić stając wśród obecnych ruin (lekko podrasowanych ). Miała ona jeszcze przedsionek, a przed nim niezbędny zbiornik wodny – to owa lokva, od której wzięła się nazwa miejsca, a której natura nie do końca jest dla mnie jasna. Źródło wody przy bazylice było konieczne do chrztu dorosłych katechumenów – i do życia codziennego także w późniejszych wiekach. Jeszcze na początku XXw kobiety nosiły stąd wodę do domów – ponoć ze 30 litrów na głowę, i to dosłownie.
2 połowa IV wieku to czas, gdy kształtował się zwyczaj budowania baptysteriów przy kościołach, najpierw prostych, czworobocznych, potem w V wieku już bardziej skomplikowanych, na planie koła lub wieloboku. Baptysterium w Povlji, na północnej stronie dawnej bazyliki, ma (bo dalej można je zobaczyć!!) bardzo charakterystyczny, ośmiokątny kształt (ale tylko od wewnątrz) – poniekąd trochę jak te w Mediolanie, Rawennie czy u św. Jana na Lateranie z podobnego okresu. Jego wysokość wynosiła ok. 12m. Połączone było z bazyliką osobnym przedsionkiem, a obok znajdowało się jeszcze m.in. pomieszczenie, gdzie nowo ochrzczeni gromadzili się po ceremonii.
Głównym elementem wewnątrz baptysterium jest charakterystyczny basen chrzcielny na planie krzyża, o wymiarach (jak pisze dr Ostojić) 1,61m / 1,61m i głębokości 95cm – tyle ile trzeba, by woda w nim sięgała dorosłemu człowiekowi mniej więcej do pasa i by mógł się swobodnie zanurzyć w niej cały. Trzy schody na jednym z ramion krzyża prowadzą do basenu, trzy schody na przeciwległym ramieniu służą do wychodzenia z niego.
Przy południowo-wschodniej części bazyliki znajdowało się jeszcze pomieszczenie z czymś w rodzaju wielkiej „wanny” czy basenu (pojemność do ok. 20 hektolitrów) służącego do obmywania wierzących i katechumenów.
Jak to wszystko wykorzystywano? Ano...
Po długim (2-3 letnim) okresie katechumenatu klik, klik i intensywnych przygotowaniach podczas Wielkiego Postu, następował Wielki Tydzień i Triduum Paschalne, najważniejsze święta chrześcijańskie. W Wielki Czwartek katechumen prawdopodobnie obmywał się we wspomnianym basenie tak, aby czysty (wg ówczesnych kryteriów oczywiście ) mógł dostąpić chrztu dwa dni później w Wielką Sobotę.
I oto widzimy go w baptysterium już podczas Misterium Paschalnego, gdy po trzech schodach schodzi powoli do basenu chrzcielnego.
- Czy wyrzekasz się grzechu... wszystkiego, co prowadzi do zła... szatana...
Czas na zanurzenie w wodzie – zazwyczaj trzykrotne, pełne i dłuuugie. Czasami wystarczająco długie, by wynurzenie było jakby praktycznym doświadczeniem owego przejścia ze śmierci do nowego życia, jakim jest dla chrześcijanina chrzest.
- Ja ciebie chrzczę w imię Ojca... i Syna... i Ducha Świętego...
Jeszcze kolejne trzy schodki w górę... - Czy wierzysz... w Boga Ojca... Syna... Ducha Świętego...
Już można wdziać białe szaty neofity...
Dr. Ostojić obliczył nawet, że do takiej ceremonii chrztu potrzebne było około 12 hektolitrów wody – ale na szczęście na Lokvie jej starczało.
Bazylika w Povlji to nie był zwykły wiejski kościółek... A jednak kiedyś nastąpił jej kres.
Gdy benedyktyni przybyli do Povlji na przełomie IX / X wieku, zastali już tylko ruiny bazyliki. Zachowało się jednak baptysterium, z którego mnisi stworzyli swoją kaplicę, dobudowując przy niej proste pomieszczenia mieszkalne. Zwyczaje zmieniały się stopniowo, klikdo użytku wchodziły zwykłe chrzcielnice, ale freski i basen chrzcielny w dawnym baptysterium nadal trwały. Klasztor rozwijał się, stając się jednym z największych w Chorwacji.
Mnisi nie mieli jednak lekko – co jakiś czas przeżywali pogromy, jak np. ze strony piratów z Omisa (1145), po którym zdołali odbudować się z ruin (1184). Ich klasztor i ziemie były wielokrotnie plądrowane, budynki obracane w ruinę, ale jeden ostał się wśród tych zawirowań historii – kaplica, która wcześniej stanowiła baptysterium. To ona weszła do nowego kościoła, zbudowanego wg niektórych w XVII wieku (a może XVIII?), zostając jego prezbiterium. Nie zmieniła swego oktagonalnego od środka kształtu (czworobocznego z zewnątrz), dołączono do niej najpierw nawę główną, potem dobudowano nawy boczne. Pod koniec XIX wieku (czas wielkiej prosperity w Povlji) dostawiono dzwonnicę, zaś w latach II wojny światowej pojawił się jeszcze przedsionek.
Tym sposobem ci, którzy odwiedzają dziś tę niewielką dalmatyńską wioskę rybacką nagle stają w pomieszczeniu, które prawie nienaruszone przetrwało półtora tysiąca lat. Na ścianach widać jeszcze cenione pozostałości fresków z V / VI wieku (choć przydałby się lifting ), w podłodze prezbiterium troskliwie osłonięty tkwi 1500-letni basen chrzcielny. Chorwatki zawodzącymi głosami śpiewają w niedzielę swe pieśni, a ja oczyma wyobraźni widzę neofitów sprzed 15 wieków wynurzających się tuż przede mną z wody...
Hymn paschalny poniżej pochodzi prawdopodobnie z VI wieku, tutaj we współczesnym tłumaczeniu i z nową muzyką J. Gałuszki - czy te słowa w oryginale brzmiały kiedyś i w bazylice w Povlji, gdy ochrzczeni wracali w białych szatach?...
Lokva – centrum lokalnego mikro świata. Tu, przed kościołem spotykali się co niedzielę mieszkańcy, by długo przed mszą dzielić się plotkami, omawiać niedawne wydarzenia, kończyć rozmowy przerwane nadejściem księdza tydzień wcześniej... Na Lokvie w okresie świetności Povlji (pod koniec XIX wieku liczyła ok. 900 mieszkańców - ponad 2 razy więcej niż obecnie!) miały miejsce odczyty, spotkania, koncerty, ogłaszano ważne sprawy... Stąd pochodzi najważniejszy zabytek Povlji, Povaljski prag z XII wieku, czy spis posiadłości całego opactwa z tego okresu - najstarsze zabytki języka chorwackiego napisane cyrylicą. Tu przez wieki pielgrzymowano z całej okolicy do grobu św. Jana z Povlji, aż jego ciało uprowadzili Wenecjanie... Tu wzniesiono obronną wieżę widoczną do dziś... Tu znajdowały się grobowce, zanim stworzono nowy cmentarz na Puncie... Tu koncentrowało się życie lokalnej społeczności...
Droga Mikromirko. Gratuluję pięknej relacji z jeszcze piękniejszej kanikuły. Utwierdza mnie ona w przekonaniu, że Povlja to bardzo dobry wybór na następne wakacje. Nie mogę się doczekać następnych odcinków.
lotnikwsk napisał(a):No, no ciekawie kopiesz w historii
Nefer napisał(a):Porządny kawał historii nam zapodałaś. Podoba mi się .
Roxi napisał(a): Jak dla mnie mogą być zawsze w tak dużej ilości
jacek1974 napisał(a):Gratuluję pięknej relacji z jeszcze piękniejszej kanikuły. Utwierdza mnie ona w przekonaniu, że Povlja to bardzo dobry wybór na następne wakacje.
Dzięki, mili jesteście - trochę się obawiałam, że Was zanudzę tym odcinkiem, ale musiałam to jakoś opisać przynajmniej częściowo, bo inaczej bym pękła. Bogactwo historii w tak skromnym w gruncie rzeczy miejscu mnie zachwyciło. A Povlja jest naprawdę fajnym wyborem na wakacje.
Mikromir napisał(a): Bogactwo historii w tak skromnym w gruncie rzeczy miejscu mnie zachwyciło.
I dobrze, że o historii tego miejsca napisałaś . To rzeczywiście jest zaskakujące, jak na taką małą miejscowość. I coś jednak jest w maksymie historia est mater studiorum.