7 września 2009 r.
Ranek wita nas przepięknym słońcem, szybkie śniadanko na niewielkim tarasie, znosimy rzeczy do autka, zegnamy się z miłym gospodarzem i ruszamy na dalsze zwiedzanie wyspy. Do wieczora dużo czasu, ale mamy napięty plan. Jedziemy na sam koniec wyspy do Vela Luki..Podroż mija nam dość przyjemnie, widoczki na Korculi to bajka, tak tu dużo zieleni...piękne pagórki, wśród nich winnice..kiście fioletowych winogron skąpanych w słońcu.. bosko ! Mijamy mieściny Cara, Smokvica ( kojarzy mi się z figami i Blato. Wszystkie te trzy mieścinki wyglądają cudownie wśród tych zielonych pagórków..Wreszcie dojeżdżamy do Vela L. Największego miasteczka na wyspie. Żar leje się z nieba, no nic trzeba trochę połazić i pooglądać..
Ludzi bardzo dużo, a miasteczko dość ładne, choć nie chciałabym tu spędzać wakacji ...Włóczymy się promenadą nad morską, oglądamy budynek, który i Maslinka pokazała w swojej relacji, kościół i spacerujemy wąskimi uliczkami
Jest tak gorąco choć nie ma jeszcze południa, postanawiamy skoczyć na mrożona kawę..tylko, że okazuje się, że przy promenadzie jedna knajpa ma ją w swoim spisie..tylko, że jeszcze zamknięta..strzelam focha jeśli Vela nie ma kawki to wypije ja gdzieś indziej
Po godzince w miasteczku postanawiamy jechać dalej..wyciągam mapkę, teraz nasz cel to Prigradica, o której wspominał mkm
Do Prigradicy jedziemy przez Blato, bardzo ładna mieścinka - jaka klimatyczna, przejeżdżamy koło szkoły, dzieciaki kończą lekcję..hmm ciekawe jak to jest mieszkać na takiej wyspie..chodzić tu do szkoły..ci ludzie prowadza tu zupełnie inne życie..trochę im zazdroszczę...
Droga do miasteczka jest bardzo malownicza i jak zwykle podnosi lekko adrenalinę
Prigradica to jedna z najwcześniej zasiedlonych zatok na wyspie, powstała jako port wywozowy cenionego wina i oliwy z oliwek z pobliskiego Blata. Liczne prastare kamienne domy, przyczyniają się do tego, że Prigradica zachowała autentyczny rustykalny charakter minionych czasów.
Osada rzeczywiście malutka, praktycznie brak turystów..jak tu cicho i spokojnie...zostawiamy autko i idziemy wzdłuż nabrzeża...woda jak kryształ...pięknie...siadamy sobie na murku i obserwujemy ta śliczna przyrodę
No nic trzeba się zbierać, następna w kolejce do odwiedzenia jest Prizba i Brna
Mijamy Blato...
Prizba składa się z kilku małych zatoczek i dwóch półwyspów: Ratak i Prišćapac. Focimy i jedziemy do mieściny Brna
Zatoka Brna jest rozdzielona na dwie części półwyspem Mali Zaglav; w części wschodniej znajduje się wioska i mała przystań. Cały ten region słynie z winnic i cenionych win Rukatac i Pošip, z tego powodu Brna powstała w XIX wieku jako port załadunkowy wina z pobliskiej Smokvicy do portów adriatyckich i śródziemnomorskich.
Miasteczko jest malutkie, ale bardzo urokliwe. Łudzi bardzo mało, niewielu turystów opala się na skałkach przy hotelu...My kupujemy burka, siadamy na skałkach i jemy pyszności delektując się wspaniałymi widokami Najedzeni idziemy na spacer promenadka przez miasteczko, jest bardzo cieplutko..focimy i podziwiamy piękno krajobrazów na wyspie
Malownicza droga prowadzi przez Smokvicę, jaka to prześliczna mieścinka, jak urokliwie położona ....dla takich widoków warto przejechać tyle kilometrów...pomimo zmęczenia trzeba focic i mieć na pamiątkę takie cudne krajobrazy
W Smokvicy zatrzymujemy się aby zakupić wino Pošip. Tym razem mąż prowadzi ( się dobrze więc ja degustuje wina i rakije..jedna bardzo przypada mi do gustu, chyba właśnie z Rogacem..jednak tej nie ma dziś..będzie jutro, niestety nie udaje mi się jej kupić...Kupujemy kilka win, ja już z lekka wesoła...mąż się śmieje, że jestem pijana..i co z tego dobrze mi z tym żegnamy się z miłym właścicielem i jedziemy w stronę Korculi..
zbliża się 16 a my jeszcze dziś chcemy powłóczyć się po miasteczku Korcula, bo wieczorem płyniemy już do Orebic