Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X2021

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 22.11.2022 18:15

Adriatyk nie zawsze jest cukierkowo-lazurowy. W porcie w Hvarze obecnie jest tak:

Sztorm w Hvarze 2.jpg


Sztorm w Hvarze 1.jpg


https://www.facebook.com/photo?fbid=152 ... 8904709516
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2751
Dołączył(a): 26.07.2012
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 22.11.2022 18:31

Kapitańska Baba napisał(a):To było najdziksze półtorej godziny w naszym żeglarskim życiu.

O Matko Kochana, aż tak!? Tytuł głosi "Dzika jazda", ale nie myślałam, że najdziksza :smo:
Kapitańska Baba napisał(a):Zmęczenie i emocje zaczynają z nas wychodzić.
Bierzemy po szklance cyca.

No nie wiem czy szklanka by mi wystarczyła, żeby ukoić nerwy i opanować strach. Albo bym się po takiej przygodzie zakochała w żeglowaniu, albo nigdy nie wsiadła na łódkę :mrgreen: . Czytając Twój opis boję się, że to drugie :lol: . Ale emocje! 8O
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 23.11.2022 08:51

Chris_M napisał(a):Adriatyk nie zawsze jest cukierkowo-lazurowy. W porcie w Hvarze obecnie jest tak:


Piękne ujęcia :hearts:
Choć nie chciałabym stać przy nabrzeżu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Całe szczęście że Adriatyk potrafi być morski - bez tego byłby strasznie nudny :smo:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 23.11.2022 08:59

"wiola2012"]
O Matko Kochana, aż tak!? Tytuł głosi "Dzika jazda", ale nie myślałam, że najdziksza :smo:


Nie chciałam tytułem wygadać się ze wszystkiego :mrgreen:

No nie wiem czy szklanka by mi wystarczyła, żeby ukoić nerwy i opanować strach. Albo bym się po takiej przygodzie zakochała w żeglowaniu, albo nigdy nie wsiadła na łódkę :mrgreen: . Czytając Twój opis boję się, że to drugie :lol: . Ale emocje! 8O


Każdy dostał po szklace a ile razy ją potem napełniał to już tylko właściciel szklanki wie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Myślę, że jeśli lubisz emocje (a wydaje mi się, że lubisz :smo: ) to byś się zakochała :D A chwila gdy stajesz bezpiecznie na kotwicy tylko utwierdziłaby Cię w uczuciu :smo: Takie atrakcje na wodzie na szczęście nie zdarzają się często a i pamięć ludzka ma to do siebie, że usuwa stresy z naszych głów :wink:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 23.11.2022 09:30

Niepewnie opuszczamy naszą zatokę i kierujemy się w stronę Tribunj.

Chcemy koniecznie popłynąć do mariny i zatankować paliwo aby nie stać potem w spodziewanej przez nas wielkiej kolejce do stacji w Biogradzie.

Początkowo płyniemy na silniku.

Ale po chwili stawiamy kawałek foka.

Dziś jest spokojniej.

20211008_095903.jpg


20211008_100400.jpg


20211008_101220.jpg


Prognozy pogody mówią o wietrze 16 do 36 węzłów.

Wieje gdzieś koło 25 – w porównaniu z wczorajszym popołudniem to delikatna bryza.

Fale też małe, bryzgi sporadycznie obmywają nas i pokład.

Jest dobrze.

DSC_3859.JPG


DSC_3860.JPG


DSC_3861.JPG


DSC_3862.JPG


DSC_3863.JPG


DSC_3864.JPG


20211008_100224.jpg


20211008_100227.jpg


Tribunj już coraz bliżej.

DSC_3865.JPG


DSC_3867.JPG


Widać też hotel w Vodicach.

DSC_3868.JPG


DSC_3869.JPG


DSC_3870.JPG


DSC_3871.JPG


DSC_3872.JPG


DSC_3873.JPG


DSC_3875.JPG


DSC_3876.JPG


Widać, że bora wciąż szaleje.

Morze jest wzburzone mimo bardzo krótkiego rozbiegu dla fal.

DSC_3877.JPG


DSC_3878.JPG


DSC_3879.JPG


DSC_3880.JPG


DSC_3881.JPG


DSC_3882.JPG


Jesteśmy już w Tribunj.

20211008_110708.jpg


20211008_110310.jpg


Podpływamy bliżej stacji.

Niestety ktoś tankuje i jeden jacht czeka w kolejce.

Poczekamy – zawsze tu będzie szybciej niż wieczorem w Biogradzie.

Tankującemu długo się schodzi.

Kapitan manewruje w ciasnym basenie – przód, tył, czasem ustawia nas bokiem i pozwala wiatrowi po prostu nas pchać w stronę morza.

Raz jesteśmy przy samej stacji, po chwili daleko z tyłu.

Skończył, jacht będący w kolejce przed nami podpływa do dystrybutora.

20211008_110313.jpg


A my przygotowujemy się do podejścia.

Odbijacze na prawa burtę, jeden wielki do ręki aby chronić rufę.

Cumy na rufie i na dziobie.

I dalej tańczymy.

Wreszcie nasza kolej.

Jako, że tu, w Tribunj zawsze tankujemy przy silnym wietrze – podejście do stacji nie przysparza Kapitanowi żadnych problemów.

Sekunda i stoimy.

Lejemy paliwo do zbiornika.

Po tygodniu rejsu weszło nam 11 litrów.

Dobraliśmy jeszcze pełną 5-litrową butelkę.

Nie wiedzieliśmy wtedy czy da się żeglować, czy nie trzeba będzie znowu motorować.

Lepiej mieć paliwo aby w marinie po prostu dolać z butli i nie musieć płynąć do dystrybutora.

Płacę i spływamy stąd.
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2022 09:22

Przepływamy przed portem w Tribunj aby pokazać Załodze miasteczko i miejsce gdzie planowaliśmy nocleg.

20211008_110327.jpg


20211008_110342.jpg


20211008_110357.jpg


20211008_110410.jpg


20211008_110428.jpg


20211008_110440.jpg


Wpływamy między wysepki i dalej na morze.

20211008_110453.jpg


20211008_110457.jpg


20211008_110744.jpg


20211008_110810.jpg


20211008_110901.jpg


20211008_110907.jpg


Gdy tylko wyszliśmy zza osłony wysp przy Tribunj morze od razu przypomniało nam gdzie dziś jesteśmy i że to jednak nie wakacje.

20211008_111748.jpg


20211008_111643.jpg


20211008_111937.jpg


20211008_111946.jpg


20211008_114210.jpg


Chyba trochę mnie nadmuchało :mrgreen: 8O .

20211008_112113.jpg


Jest pięknie.

DSC_3883.JPG


DSC_3884.JPG


DSC_3885.JPG


DSC_3886.JPG


Bandera łopoce nam nad głowami.

DSC_3887.JPG


Dziś nie chcemy stawiać grota.

Z godną podziwu prędkością płyniemy tylko na kawałku foka – całe szczęście wiatr nie wchodził nam w ostry bajdewind więc żegluga na jednym żaglu była jak najbardziej możliwa.

DSC_3889.JPG


Za wyspami troszkę się uspokajało tylko po to by dmuchnąć z wściekłością zaraz po wyjściu zza osłony.

DSC_3890.JPG


DSC_3891.JPG


DSC_3892.JPG


DSC_3893.JPG


Wiatr nie ustępuje.

DSC_3897.JPG


DSC_3898.JPG


DSC_3899.JPG


DSC_3900.JPG


DSC_3901.JPG

Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 24.11.2022 11:07

Obrazek

Gdybym ja mojej żonie zafundował taki urlop, to w następnym sezonie żeglowałbym co najwyżej palcem po mapie ;)
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2022 15:01

Chris_M napisał(a):Gdybym ja mojej żonie zafundował taki urlop, to w następnym sezonie żeglowałbym co najwyżej palcem po mapie ;)


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Dlatego jeździsz tam w sezonie? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Lubię wyzwania, lubię adrenalinę. Fajnie jak jest ciepło ale trochę wiatru czy chłodu to nic strasznego :wink: Tu w Chorwacji było ciepło. Juz teraz zapraszam Cię na relację z kolejnego rejsu po Charlim - tam zobaczysz co to ziąb :mrgreen:

Jak pogoda nie jest choć chwilami wymagająca zaczynam się nudzić. Taki ze mnie dziwak :roll: :mrgreen:

Zresztą nie tylko w żeglarstwie - teraz na przykład jestem w trakcie ogromnej zmiany w swoim życiu i liczę, że się powiedzie i nie będę żałować :oczko_usmiech:
Chris_M
Cromaniak
Posty: 1338
Dołączył(a): 12.07.2008
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Chris_M » 24.11.2022 15:31

Kapitańska Baba napisał(a):
Chris_M napisał(a):Gdybym ja mojej żonie zafundował taki urlop, to w następnym sezonie żeglowałbym co najwyżej palcem po mapie ;)


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Dlatego jeździsz tam w sezonie? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Dokładnie tak! :)

Lubię wyzwania, lubię adrenalinę. Fajnie jak jest ciepło ale trochę wiatru czy chłodu to nic strasznego :wink: Tu w Chorwacji było ciepło. Juz teraz zapraszam Cię na relację z kolejnego rejsu po Charlim - tam zobaczysz co to ziąb :mrgreen:

Jeśli to będzie rejs polarny, to nie obiecuję, że będę go śledził.
Mnie zawsze marzyło się żeglowanie po ciepłych wodach, a zima jest od tego, żeby jeździć na nartach!

Jak pogoda nie jest choć chwilami wymagająca zaczynam się nudzić. Taki ze mnie dziwak :roll: :mrgreen:

Ja jestem już w takim wieku, ze cenię sobie wygodę i komfort :)

Zresztą nie tylko w żeglarstwie - teraz na przykład jestem w trakcie ogromnej zmiany w swoim życiu i liczę, że się powiedzie i nie będę żałować :oczko_usmiech:

Brzmi to dość niepokojąco i wyobraźnia podsuwa mi na myśl różne niedobre scenariusze.
Ale mimo wszystko życzę Ci powodzenia.
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2022 15:47

"Chris_M"]
Dokładnie tak! :)


Wiedziałam :mrgreen:

Jeśli to będzie rejs polarny, to nie obiecuję, że będę go śledził.
Mnie zawsze marzyło się żeglowanie po ciepłych wodach, a zima jest od tego, żeby jeździć na nartach!


Polarny absolutnie nie :oczko_usmiech: Choć nie ukrywam, że to moje marzenie :hearts: Może kiedyś...
Na nartach nie jeździmy od lat - mąż przez kolano a mi po prostu zachwyt minął. A po naprawie kręgosłupa całkiem przestałam myśleć o tej dyscyplinie sportu :roll:

Ja jestem już w takim wieku, ze cenię sobie wygodę i komfort :)


Czekaj czekaj - tak samo miałam w młodości - komfort musiał być :idea: Co innego teraz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Brzmi to dość niepokojąco i wyobraźnia podsuwa mi na myśl różne niedobre scenariusze.
Ale mimo wszystko życzę Ci powodzenia.


Dzięki :wink: Nic się nie martw - nie robię nic głupiego a jeśli się uda - na ten moment jeszcze nie dopuszczam do siebie radości żeby nie czuć ewentualnego rozczarowania ale.....fajnie będzie spełnić marzenie :hearts:
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1528
Dołączył(a): 18.08.2017
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 24.11.2022 17:32

Ale byłabyś fajną alternatywą dla ludzika michelin :mrgreen: .
Zmiana w życiu na lepsze? To trzymam mocno kciuki. :D
surfing
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 338
Dołączył(a): 26.05.2008
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) surfing » 24.11.2022 19:24

Kapitańska Baba napisał(a):Plan na nocleg tego szalonego dnia to Tribunj.

Mamy jeszcze ze 6 mil, przy tym tempie żeglugi max za półtorej godziny będziemy już przy nabrzeżu z ciepłą herbatą w dłoniach.

Nie powiem – przy moknięciu prawie od rana po głowie już chodziły myśli o gorącym napoju – choć zimno nie było, to raczej po prostu chęć wypicia herbaty z cytryną.

Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Jeszcze trochę.

Poszłam za ster – Kapitan chciał trochę odpocząć pod pokładem i popatrzeć na mapę.

Mimo bardzo silnego wiatru (cały czas średnia prędkość wiatru była powyżej 30 węzłów, w szkwałach więcej - czyli cały czas 7 Beauforta) i niewielkich rozmiarów Charliego żegluga nie nastręczała absolutnie żadnych problemów.

Długi kil (2,2m), bardzo długa płetwa sterowa, dobrze dobrana powierzchnia ożaglowania sprawiały, że Charlie mimo bardzo głębokiego przechyłu (relingi co chwilę były bardzo dokładnie obmywane morską wodą) prowadził się niezwyke lekko.

Nie ostrzył, ster można było trzymać prawie jednym palcem.

Jak dobrze, że go mamy a nie hotelówę oceanisa, tamto badziewie dziś by nie płynęło.

To byłaby walka a nie radość z żeglugi w trudnych warunkach.

Stałam za sterem w maksymalnym skupieniu bo jednak nigdy nie wiadomo kiedy dmuchnie mocniej.

Trzeba wszystkiego pilnować.

Bryzgów wody i deszczu już prawie nie czułam – człowiek się szybko adaptuje do warunków wokół.

Jedyne co czułam to ekscytacja żeglugą.

Płynęłam tak może pół godziny, może trochę dłużej.

Załoga całkowicie wyluzowana prowadziła dysputy o gotowaniu, o przepisach, o pieczeniu ciast i takie tam.

Zero stresu czy marudzenia na niedogodności związane z deszczem i morską wodą na ubraniach.

Zbliżałam się do małej wysepki.

Nie chcąc tracić wysokości i iść za wyspę zawołałam Kapitana aby przyszedł na górę.

Trzeba było zrobić zwrot a nie chciałam tego robić tylko z Załogą.

Przy tym wietrze jaki nam dmuchał zwrot musiał być wykonany perfekcyjnie, bez łopotu żagla gdyż groziło to jego porwaniem.
Z ciszy jaką miał pod spodem musiało Go nieźle owiać – ponad 30-węzłowy st
Kapitan powoli ubrał się w sztormiak, założył szotówki, wyszedł na zewnątrz.

ały wiatr to nie zefirek.

Muszę powiedzieć, że zawołałam Kapitana w idealnym momencie.

W chwili gdy dziób przechodził linię wiatru na zwrocie Matka Natura spuściła na nas pierwszy podmuch, który absolutnie nie łapał się do mierzonych przez nas dziś prędkościach wiatru 8O .

Krzyknęliśmy we dwoje : zwijamy foka!!!

Raz, dwa i był już bezpiecznie zwinięty na sztagu.

Kapitan uruchomił silnik (mi nie pozwalał go dotykać z obawy przed ponownym rozładowaniem akumulatora), i natychmiast zrzuciliśmy również grota.

I rozpoczęła się najdziksza jazda w całej historii naszej żeglugi.

Jeśli wcześniej cały czas wiało ponad 30 węzłów to boję się myśleć jaką siłę miał wiatr teraz.

Chyba proroctwo z porannego słoika z numerem 10 nie było absolutnie na wyrost.

Wiatromierz nie działał a nie było możliwości wyjąć ręczny.

Wiatr zrywał grzbiety fal i niósł tę kurzawę po morzu.

Widoczności prawie nie było.

Mimo, że byliśmy między wyspami w ciągu 2-3 minut fale zrobiły się bardzo duże.

Dziób Charliego wspinał się na nie aby po chwili opaść rozbryzgując wodę wszędzie dokoła.

Najgorzej było z oddychaniem – stojąc za sterem nie miałam możliwości zaczerpnąć tchu.

Musiałam albo odwrócić twarz aby być tyłem do wiatru albo zakryć ją ręką i wtedy z trudem zaczerpnąć oddech.

Inaczej nie dało się.

No i sama twarz – woda niesiona przez wichurę – i ta z morza i ta z wciąż lejącego deszczu – uderzała nam w twarze dając odczucie wbijanych w policzki igieł lub czegoś bardzo ostrego po prostu tnącego nam skórę.

Potwornie bolało.

Sterowanie to była walka z wiatrem, falami, wodą, dzikim bólem i brakiem tchu.

A tu do tego wszystkiego jakiś duży statek gonił nas od rufy.

Powinniśmy byli ustąpić drogi ale w tych warunkach nie dało się.

Sternik kolosa widział co się dzieje i bez problemu zmienił swój kurs abyśmy my nie musieli tego robić.

Było to bardzo miłe z jego strony, dziękujemy.

Tak, prognozy zapowiadały borę ale do licha – nie aż taką.

To huragan!!!

Po pierwszych chwilach które potrzebowaliśmy do opanowania łodzi zaczęliśmy się zastanawiać co dalej.

Do Tribunj zostało nam niewiele ponad 4 mile.

Niby nie daleko.

Ale po pierwsze czy w porcie będą wolne miejsca?

Czy nie wygonią nas bo wszystko zajęte?

Niby tam jest też marina ale przy takiej borze absolutnie nie da się do niej wpłynąć, ona jest otwarta na borę wiec odpada całkowicie.

No i te cztery mile – czy silnik wytrzyma taka dzika jazdę pod wiatr?

I jak już w porcie odwrócić się rufą pod wiatr żeby zacumować?

Tego właśnie obrotu jak i potem jazdy rufą pod wiatr obawialiśmy się najbardziej.

Nie ufaliśmy naszemu małemu silnikowi za nic.

Obok jest Zlarin a w nim również duże nabrzeże.

Ale ono też otwarte na borę – odpada.

Kapitan wspomina o zatoczce na Tijat.

Tam były bojki i zatoka wydaje się być osłonięta.

Patrzy na mapę, na to gdzie jesteśmy.

Do zatoki mamy około milę.

Proszę Go aby przejął ster, też chcę spojrzeć na mapę.

Zerkam, wracam na górę.

Głośno się zastanawiamy.

A co jeśli bojek już nie ma?

Jeśli sprzątnęli je tak jak na Vrgadzie?

To będziemy martwić się później.

Decyzja: płyniemy tę milę i sprawdzimy zatokę.

Kiedy patrzę na Zlarin doświadczam ciekawego uczucia: pragnienie bycia w porcie, przy nabrzeżu jest ogromne.

Człowiek szuka bezpiecznej przystani.

Ale wiem, że to miejsce byłoby pułapką – przy tym huraganie nie ma absolutnie możliwości zacumować w Zlarinie, skończyłoby się to rozbiciem jachtu jak nie jakimś większym nieszczęściem.

Nie jest łatwo brnąć dalej w morze ale nie ma wyjścia.

Fale cały czas rosną a bora nie ma absolutnie zamiaru ustąpić.

Strasznie jestem ciekawa ile wiało i ciągle myślę co tam musiało się dziać skoro wcześniejsze 35 węzłów wydawało się jedynie delikatnym wiaterkiem???

Mijamy jedną wyspę lewą burtą, widać kawałek otwartego morza.

Po chwili już mamy kolejną wyspę na trawersie.

A przed dziobem niewyraźnie zaczyna majaczyć Tijat.

Jest już całkiem blisko tylko przez pył wodny niesiony wiatrem słabo go widać.

Muszę tutaj wrócić do mijanych wczoraj okrętów marynarki wojennej.

Myślę, że sytuacja w której się znajdowaliśmy wyjaśniła dokładnie ich szybkie płynięcie.

One po prostu uciekały przed sztormem.

Normalna praktyką jest, że gdy zapowiadany jest silny sztorm marynarka wojenna albo wychodzi w morze aby spędzić trochę niezbyt komfortowego czasu na wodzie albo jeśli ma taka możliwość – przestawia się w bezpieczne miejsce.

Takie działania mają uchronić statki przed ewentualnym uszkodzeniem ich w sztormowym porcie.

Oni uciekali, my – zmuszeni goniącym nas czasem zdania łodzi – płynęliśmy w borę.

Ale teraz nasze głowy zaprzątał tylko Tijat.

Jeszcze niecała mila...

Już tylko pół....

Widać zatokę, widać maszty....

Czy są bojki?

A jeśli tak – czy jest jakaś wolna???

Wpływamy w zatokę i nagle robi się tak cicho....i spokojnie.....względnie oczywiście....

Widzimy wolne boje.......

Ufff.....

Kapitan wybiera jedną w głębi zatoki.

Łapiemy ją z rufy.

Ja leżę na rufie z końcem cumy, mam ją przełożyć przez ucho, Dejwid będzie ją knagował na rufie.

Zrobione.

Stoimy.

Jesteśmy bezpieczni.

Jeszcze tylko zakładamy drugą cumę na bojkę, knagujemy ją porządnie na dziobie, możemy już zwolnić rufową, która miała nas po prostu na chwilę przytrzymać aby wiatr nie odepchnął nas od bojki w czasie wędrówki z cumą z rufy na dziób.

Dokładamy drugą cumę do bojki jako asekurację.

Dwie grube cumy wyłożone z dziobu powinny nas bez problemu utrzymać.

Oddychamy z Kapitanem głęboko.

To było najdziksze półtorej godziny w naszym żeglarskim życiu.

I daliśmy radę.

Jesteśmy z siebie dumni :oops: .

I z naszego maleńkiego Charliego też :idea:


Pięknie opisane najdziksze półtorej godziny w żeglarskim życiu, dobrze że sprzęt nie uległ awarii, a załoga nie spanikowała. Możecie być z Siebie dumni!
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2022 22:28

"pomorzanka zachodnia"]Ale byłabyś fajną alternatywą dla ludzika michelin :mrgreen: .


Zawsze tak na siebie mówię patrząc na to zdjęcie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: A zobacz jakie mi bicepsy na nim urosły - kulturyści mogą zazdrościć :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Zmiana w życiu na lepsze? To trzymam mocno kciuki. :D


Dziękuję Kochana :hearts: Trzymaj mocno żeby mi się udało :idea:
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12899
Dołączył(a): 16.12.2016
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 24.11.2022 22:29

surfing napisał(a):Pięknie opisane najdziksze półtorej godziny w żeglarskim życiu, dobrze że sprzęt nie uległ awarii, a załoga nie spanikowała. Możecie być z Siebie dumni!


Dziękuję :oops: :hearts:
Jesteśmy :oops:
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2751
Dołączył(a): 26.07.2012
Re: Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 24.11.2022 22:47

Kapitańska Baba napisał(a):Lubię wyzwania, lubię adrenalinę. Fajnie jak jest ciepło ale trochę wiatru czy chłodu to nic strasznego :wink:

Jak pogoda nie jest choć chwilami wymagająca zaczynam się nudzić. Taki ze mnie dziwak :roll: :mrgreen:

Potrafię Cię zrozumieć. To tak, jakbym musiała całe wakacje jeździć autostradami, albo jeździć na nartach tylko po oślich łączkach :wink: .

Kapitańska Baba napisał(a):Zresztą nie tylko w żeglarstwie - teraz na przykład jestem w trakcie ogromnej zmiany w swoim życiu i liczę, że się powiedzie i nie będę żałować :oczko_usmiech:

Nawet sobie nie wyobrażasz jaka zżera mnie ciekawość :smo: .
Powodzenia!
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Dzika jazda na dwa kabestany czyli Bałtyk na Adriatyku X2021 - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone