Popołudnie drugiego dnia rakietowania.Słońce minęło zenit już przeszło godzinę temu, gdy wyruszyły samochody z Ekipą Popołudniową.
Z Przedpołudniowej zostały dwie osoby, dołączyły cztery, w tym trzech rakietowych nowicjuszy.
Grupa od razu nazwała się Rekreacyjną ( że niby ta przedpołudniowa to była Sportowa ...
),
ale tak też w założeniu miał wyglądać spacer nad Passo Cereda. Czemu tam ?
Wędrowiec pokonał tą przełęcz latem, zdążając pod Tofany. Minął ją wtedy bardzo szybko, niemniej i tak zauważył jej łagodne piękno, tak odmienne od skalnego pustkowia Altipiano, który co dopiero opuścił. Tkaczyk w swoim przewodniku poświęca jej mało miejsca, zwracając tylko uwagę, że w wysokie góry z niej daleko. Ale jeżeli uczynić takie miejsce celem samym w sobie ? Brzydkie kaczątko przemienić w śnieżnego łabędzia?
A jeśli jeszcze przed wyjazdem serdeczny kolega zaproponuje wyjazd na Passo Cereda, bo są tam najlepsze w okolicy
San Martino trasy biegowe ?! Czy nie można nabrać wtedy przekonania, że pojawiło się w życiu kolejne
genius loci ...
Cereda jest niską przełęczą, leży na wysokości 1369 m npm. Nazwa pochodzi od słowa Zarédo z dialektu okolic Fiera di Primiero. Co dokładnie oznacza, nie wiadomo. Oddziela od siebie Pale di San Martino (masyw Dalaibol) czyli wg Tkaczyka Dolomity "Właściwe" od przepięknej Grupy Cimonega, leżącej w Dolomitach Bellunesi.
Po raz drugi na tym wyjeździe trasa prowadzi w pobliżu terra incognita i choć spacer przebiegnie po stronie Dolomitów "Właściwych", to przecież te drugie będą przez większość trasy przykuwać wzrok!
Mimo niewielkiego wzrostu przełęcz także była nieprzejezdna, widać to na każdym zakręcie ...
Uroczo prezentują się ruiny Castelpietro ...
Uroczo prezentuje się droga przez las ...
Na parkingu przy stacji narciarstwa biegowego towarzystwo rozdziela się. Biegacze wrzucają po 3 EUR do skrzyneczki, która wypluwa dla każdego bilet wstępu - nikt go nie sprawdza, nikt nie kasuje. Klub, który utrzymuje trasę, liczy na uczciwość. Nad trasą dominuje piękny kościółek pod wezwaniem św.Antoniego Padewskiego. Święty pilnuje skutecznie, aby nikt nie zgubił tu swojej duszy ...
Syn Wędrowca ratuje honor rodziny i rusza z Przyjacielem na biegówki - radzi sobie już na nich całkiem dobrze. Wędrowiec z Żoną pomagają nowicjuszom dopasować rakiety do butów.
O 14.00 Grupa Rekreacyjnej wchodzi na szlak.
Korzystając z uprzejmości ratraka, "rakietowa gąsienica" szybko zdobywa wysokość.
Pierwsze kroki budzą u Nowicjuszy niekłamany zachwyt! Wędrowiec uśmiecha się pod wąsem - fajnie się idzie po równym...
A za chwilę czas zacząć torować ...
Ale - nie ma się czego obawiać. Cel spaceru to kapliczka pod wezwaniem św.Rity. Patronki spraw trudnych.
Nie ma się czego obawiać ...
C.d.n.