Suplement - Całkiem inna historia.Wędrowiec jak obiecał Żonie, tak uczynił.
A po prawdzie było całkiem odwrotnie, bo to on spełnił prośbę Małżonki, by odwiedzić Dolomity zimową, narciarską porą.
Jednak od jakiegoś już czasu jego narciarskie dni przeplatają się z dniami rakietowym.
Jakie to szczęście, że Żona Wędrowca polubiła
ciaspole !
Wędrują więc razem ( rzecz jasna i z Synem ), zmieniając tylko obuwie i nakładki na obuwie oraz kijki. Duże zimowe talerzyki kijków są nie do przecenienia na nieprzetartych szlakach...
Zima zagościła w tym roku w Dolomitach na dobre. 4,5 metra na szczytach, 2 metry w dolinach
Zanim jednak pojawią się zdjęcia z wędrówki na rakietach, Wędrowiec prosił, by pokazać jego ulubioną dolomitową przełęcz, Passo Rolle.
Lubi w niej i to, że oddziela dwa górskie "światy" - Dolomity i Catena de Lagorai. Cieszył się rozpoznawaniem szczytów i grani w tym pierwszym, z narastającym zaciekawieniem spoglądał w kierunku
terra incognita tego drugiego.
Już sama wyprawa na przełęcz i zjazd z niej do San Martino di Castrozza były ekscytujące. Widoki były ukoronowaniem tego dnia, szczególnie po dniach ze śniegiem i chmurami. Szusując w dół stoków przystawał co chwilę i fotografował.
Najpiękniejsza pora dnia na Passo Rolle to późne popołudnie. Chylące się ku zachodowi słońce zabarwia ściany Cimon della Pala i pozostałych szczytów na pomarańczowo. Czas się zatrzymuje, oczy patrzą w zachwycie ...
Powrót nie jest łatwy. Nie to, że droga śliska a zakręty ostre. Jakże jechać i patrzeć tylko przed siebie ...
No nie da się! Po prostu się nie da ...
A tych Wszystkich, którzy usłyszeli szus nart i skrzypienie rakiet, Wędrowiec zaprasza na jego ulubioną dolomitową ambrozję -
grappa prugna A także serdecznie pozdrawia!
C.d.n.