Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dziesięć Dni w Dolomitach

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
blackmore2k3
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 372
Dołączył(a): 04.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) blackmore2k3 » 09.12.2013 19:57

plavac napisał(a):Czekałem na ten moment :lol:
Potwierdzenia, że jesteśmy na cro.pl :D
Chorwacja prędzej czy później "znajdzie nas" wszędzie :wink:


Nawet w wątkach Dolomitowych 8)

plavac napisał(a):Znalazłbym jeszcze kilka tych "tylko" :wink:, ale o tym pisałem już w Twoim "passatowym" wątku 8)
Niemniej - będę się tego trzymać. :)


Udam, że nic takiego nie pamiętam 8)
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 09.12.2013 23:50

Dzień dziewiąty- Dzień Reaktywacji.

Zabierz Tatę na ferratę! Tak zwoływali się od pięciu lat na dolomitowe szlaki.
Przyjaciel przemierzył w tym czasie z Córkami prawie całe Dolomity, z Wielkich Szczytów tylko Król nie pozwolił mu się pokonać.
Z Wędrowcem i jego Synem powędrowali wspólnie dolomitowymi ścieżkami tylko raz, przed czterema laty. Nazwali się wtedy przekornie Grupą Dżemu, po zdobyciu Marmolady. Zwoływali się co roku, ale długo trzeba było czekać, by ponownie wyruszyć na żelazną drogę. Cztery lata to było dużo dla wszystkich - ale dla ich dzieci to była 1/5 ich życia! Kondycja ojców pozostała na tym samym poziomie i tym się szczycili. Kondycja dzieci, przemienionych w tym czasie w Dorosłe Dzieci, przeszła zdecydowanie na dużo wyższy poziom …

Obrazek

Tak sobie o tym nostalgicznie dumał Wędrowiec, podążając za Młodzieżą zakosami na przełęcz Posporcora. To, że będzie wolniejszy i od nich i od Przyjaciela, wiedział i akceptował. Wszak był tu najstarszy. Ale wytrącała go z równowagi troska
w oczach Młodych, gdy docierał do nich na kolejnym postoju. Jak tam, Wujku? – pytali szczerze zatroskani. Dobrze! – odmrukiwał.
Nie zatrzymywał się przy nich, sunął jak lokomotywa na podjeździe, sapiąc i sypiąc iskrami irytacji. Ruszali za nim, z szacunkiem człapali kilkadziesiąt metrów z tyłu, ale cierpliwości nie starczało na długo. Wymijali go przy każdym rozszerzeniu się ścieżki. Dziękowali grzecznie i znikali w oka mgnieniu. Młoda gnała razem z Bliźniaczkami, udowadniając, że choć najmłodsza, ma moc. Trzech Młodych Mężczyzn nieznacznie tylko przyspieszało kroku, połykając kolejne metry swoimi nogami jak szczudła.
Góra przyciągała Ich jak magnes...

Obrazek

Wędrowiec pocieszał się, że jego Przyjaciel jest przed nim i co jakiś czas zdejmuje kolejną warstwę odzieży. Może sprawia to gęste, ciepłe powietrze przed burzą ?– zastanawiał się w myślach. A może zbyt duża dawka lekarstwa przed snem? – wyrzucał sobie niekonsekwencję. Ale tak miło było na mostku …

Obrazek

Przełęcz Posporcora zjawiła się znienacka. Tam dopiero pozwolił sobie na odpoczynek. Popatrzył na twarze Młodych – były zarumienione. Burza idzie. – pomyślał. No bo przecież oni się nie męczą! – nie miał najmniejszych wątpliwości.
Przełęcz, położona w lesie, nie oferowała widoków, więc po kilku minutach ruszyli dalej. Ścieżka, jeszcze bardziej stroma, wspinała się początkowo między drzewami, by po kilkuset metrach wejść pomiędzy kosówkę i progi skalne. Tu już gdzieniegdzie pomocne były ręce. Wędrowiec złożył kijki. Drapali się coraz wyżej i wyżej a ferraty nie było!

Obrazek

Patrzył zafrasowany na altimetr, dawno przekroczyli już wysokość 1900 metrów.
Gdzie ona jest, ta ferrata? Przecież Col Rosa ma tylko 2 166 m. n.p.m.! I wtedy pojawiła się skalna półka i tablica przytwierdzona do skały.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Humory im dopisywały. Ubierali uprzęże i dokazywali. Wędrowiec też się uśmiechał, ale jakby z przymusem. Ubieram ją po raz ostatni. Ostatnia ferrata...– ta myśl nie mogła go opuścić. Przyjaciel z rodziną zaczynali górską przygodę - oni ją kończyli.
Nic to. – przywołał się do porządku. Jeszcze musisz tam wyjść i zejść. Dość emocji! I tak masz dzisiaj pod górkę, to nie jest twój dzień. Ferrata, choć krótka, jest trudna, skoncentruj się. Pomogło; wziął się w garść i wszedł w rolę fotografa Grupy.

Obrazek

Ruszyli. Droga od samego początku pokazała, że będzie wymagała umiejętności wspinaczki i odporności na ekspozycję.
Nie bez przyczyny pojawiła się w książce "Extreme Klettersteige in den Ostalpen".– pomyślał Wędrowiec. Ale właśnie taka ferrata jest godna naszej reaktywacji. Choćby tylko jednodniowej. I godna pożegnania z Dolomitami …

Obrazek

Obrazek

Rozciągnęli się na ścianie. Szedł ostatni, mając przed sobą Młodą, przed nią Syna. Cieszył się, że kończą wędrówkę w takiej samej kolejności, jak ją zaczęli. Ekipa Przyjaciela prowadziła, symbolicznie przejmując kontynuację górskiej włóczęgi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędrowiec uważnie szukał chwytów i stopni, wiedząc, że nie może pozwolić sobie teraz na chwilę rozprężenia – jeszcze nie teraz. Pogoda nie sprzyjała wspinaczce, powietrze było coraz bardziej lepkie i naładowane elektrycznością. Co prawda, nie obawiali się już, że burza dopadnie ich w ścianie, niemniej nie mogli zbytnio się ociągać. Zejście w deszczu to nie było to, co lubili najbardziej.

Chwyt. Stopień. Podciągnięcie się na ręce. Wydźwignięcie się na napiętym do bólu udzie. Pionowa skała - w konsekwencji szukanie oddechu. Satysfakcja. Szczęście w zmęczeniu. Zapamiętanie się. Powietrze pod stopami. Duszno. Parno …

Obrazek

Stracił czujność. Nie patrzył, jak inni pokonali wznoszący się nad nim komin; on, tak jak Młoda, wszedł do jego środka.

Obrazek

Młoda, walcząc, raniąc się w kolana, przeszła. On, szerszy w barach o kilkadziesiąt centymetrów, utknął w połowie. Szarpnął, odchylił się do tyłu uwalniając ze skalnego uścisku. Spróbował przejść nad zaciskiem wychylony plecami nad przepaścią, ale nadal było za wąsko.

Obrazek

Postanowił wrócić na poprzednie stanowisko i pokonać komin jego prawym kantem. Do tej pory kontrolował każdy krok. Teraz musiał postawić lewą stopę nie widząc, gdzie to robi. Ostrożnie cofnął nogę, wisząc na rękach namacał stopień, delikatnie go obciążył, uznał, że jest stabilny. Zluzował chwyt, stanął i …

Okrzyk bólu odbił się echem w dolinach Fanes i Travenanzes. Wujku, co się stało!? – Młoda przestraszyła się nie na żarty.
Nic, nic, źle stanąłem... – starał się ją uspokoić, zaciskając z bólu zęby. Dasz radę iść? – nie ustępowała Młoda. Tak, jest ok., idź dalej. – grał swoją rolę.
Młoda ruszyła w kierunku najtrudniejszego miejsca ferraty, trawersu gładkiej ścianki w pełnej ekspozycji, a on zamarł w bezruchu i spróbował zebrać myśli. Kamień, na którym stanął, był ruchomy. Wyślizgnął się spod lewej stopy, która podwinęła się, dotykając boczną kostką podłoża. To była ta sama stopa. Ta sama, którą dwa lata temu skręcił schodząc lodowcem spod Gran Paradiso, po nieudanej próbie zdobycia swojego pierwszego czterotysięcznika. W mózgu otwarła się niezagojona rana porażki. Wróciło kilkugodzinne, tysiąc trzystumetrowe zejście w dolinę. Zejście z ogromnym bólem przy każdym kroku, z lękiem, co zostanie ze stawu skokowego po takim wysiłku. Wróciło wspomnienie niepokoju w oczach Syna, czy da radę zejść. Wrócił niepokój Żony, która czekała wówczas na wieści od nich kilka, zbyt długich, złych godzin.
Do świadomości zaczęła wkradać się rozpacz … Czemu znów to?! Czemu to samo?! Dlaczego … ???

C.d.n.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 09.12.2013 23:59

plavac napisał(a):Okrzyk bólu odbił się echem w dolinach Fanes i Travenanzes.

Nie znasz jakiegoś... lekarza? ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.12.2013 00:07

Franz napisał(a):
plavac napisał(a):Okrzyk bólu odbił się echem w dolinach Fanes i Travenanzes.

Nie znasz jakiegoś... lekarza? ;)


Znam 8) Ale właśnie idzie spać :)

Dobrej nocy, Wojtku :)
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 10.12.2013 00:09

plavac napisał(a):Dobrej nocy, Wojtku :)

Dobrej Nocy, Piotrku,
Wojtek
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 10.12.2013 08:54

plavac napisał(a):Wędrowiec z ciekawością patrzył na okolice Cinque Torri w letniej scenerii. Wspominał wspaniałe chwile spędzone tutaj ....

plavac napisał(a):Włóczęga ... do jeziora Limedes ...........

Jakie to wszystko znajome, jakie to miłe wspomnienia. 8)

Ksawery spowodował moje lekkie opóźnienie w "wędrowce" z Wami, ale dzięki temu mam teraz większą dawkę dolomitowych atrakcji. 8)

plavac napisał(a):... wziął się w garść i wszedł w rolę fotografa Grupy.
Obrazek

Super drużyna. 8)


plavac napisał(a): Do tej pory kontrolował każdy krok.
................. Zluzował chwyt, stanął i …

Okrzyk bólu odbił się echem w dolinach Fanes i Travenanzes.

Ajjjj ... :evil: ...

pozdrawiam
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 10.12.2013 10:57

mariusz-w napisał(a):
plavac napisał(a):
Okrzyk bólu odbił się echem w dolinach Fanes i Travenanzes.

Ajjjj ... :evil: ...



Co za czasy :!:
Nawet relacji nie można sobie spokojnie przeczytać. :roll:

Pozostaję z nadzieją na spokojniejszy cd. :wink:
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.12.2013 16:37

mariusz-w napisał(a):Jakie to wszystko znajome, jakie to miłe wspomnienia. 8)

Jam to wiedział ! 8)

mariusz-w napisał(a):Ksawery spowodował moje lekkie opóźnienie w "wędrowce" z Wami...

Jam to czuł :!: :wink:

mariusz-w napisał(a):... ale dzięki temu mam teraz większą dawkę dolomitowych atrakcji. 8)

Też tak lubię. :)

Pozdrawiam!
Ostatnio edytowano 10.12.2013 16:40 przez plavac, łącznie edytowano 1 raz
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.12.2013 16:39

longtom napisał(a):
mariusz-w napisał(a):
plavac napisał(a):Okrzyk bólu odbił się echem w dolinach...

Ajjjj ... :evil: ...

Co za czasy :!:
Nawet relacji nie można sobie spokojnie przeczytać. :roll:

Przepraszam ! :oops: :wink:

longtom napisał(a):Pozostaję z nadzieją na spokojniejszy cd. :wink:

Postaram się :!: :D

Pozdrawiam.
blackmore2k3
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 372
Dołączył(a): 04.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) blackmore2k3 » 10.12.2013 19:40

plavac napisał(a):Humory im dopisywały. Ubierali uprzęże i dokazywali. Wędrowiec też się uśmiechał, ale jakby z przymusem. Ubieram ją po raz ostatni. Ostatnia ferrata...– ta myśl nie mogła go opuścić


Ostatnia ferrata ? Jutro już nie będziecie wędrować ? Nie będzie nawet króciutkiej drogi na pożegnanie ? To przecież dopiero dzień dziewiąty 8) '

plavac napisał(a):Wyślizgnął się spod lewej stopy, która podwinęła się, dotykając boczną kostką podłoża. To była ta sama stopa. Ta sama, którą dwa lata temu skręcił schodząc lodowcem


Niedobrze... Taki pech na zakończenie ? Mam nadzieję, że ciąg dalszy pokażę, że jednak nic złego się nie stało z tą kostką 8)

PS. Na tym Waszym zdjęciu grupowym, chyba widzę swój plecak ;) Jak to dobrze tak znienacka znaleźć się na górskim szlaku 8)
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.12.2013 21:56

blackmore2k3 napisał(a):Ostatnia ferrata ? Jutro już nie będziecie wędrować ? Nie będzie nawet króciutkiej drogi na pożegnanie ?

Nawet króciutkiej ... Zobowiązywały Wędrowca więzy krwi... :)
blackmore2k3 napisał(a):Na tym Waszym zdjęciu grupowym, chyba widzę swój plecak ;) Jak to dobrze tak znienacka znaleźć się na górskim szlaku.

Czyli jakoś się nam znowu ścieżki "skrzyżowały" :wink:

Pozdrawiam.
darek1
zbanowany
Posty: 9346
Dołączył(a): 27.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) darek1 » 10.12.2013 22:03

Nie chce mi się wierzyć aby dziewczyny na zdjęciu chodziły po skałach. Zbyt ładne są żeby tak się męczyć i ryzykować upadkiem. To jakaś lipa i mistyfikacja. Osobiście mam wstręt do chodzenia po górach ale z Paniami to bym jakoś wlazł na czworaka czy na kolanach odmawiając po drodze zdrowaśkę na sam szczyt góry. :D :hut:
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.12.2013 22:44

darek1 napisał(a):Nie chce mi się wierzyć aby dziewczyny na zdjęciu chodziły po skałach.To jakaś lipa i mistyfikacja.

Mnie się też nie chciało wierzyć ... :)
Ale Wędrowiec zapewniał mnie, że to wszystko się zdarzyło.
Cóż, nie miałem powodu, by wątpić w prawdziwość jego opowieści :wink:

Pozdrawiam.
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 10.12.2013 23:05

Nadal stał w miejscu na początku komina. Zobaczył jak przez mgłę Młodą. Pokonywała trawers zdając się stawiać stopy w powietrzu. W ciągu kilkunastu sekund przeniósł się do doliny Aosty i tak samo szybko z niej wrócił. Ból pulsował w naciągniętej kostce, ale instynktownie czuł, że nie jest tak obezwładniający, jak wtedy. Schylił się, mocniej zacisnął sznurówki w obu butach, w lewym do granic możliwości. Muszę się stąd wydostać! Muszę wejść na szczyt –już niedaleko – i muszę z niego zejść. Potem niech się dzieje co chce... Zasyczał przy pierwszym kroku i jednocześnie uspokoił. Bolało, ale nie czuł narastania obrzęku. Jest inaczej niż wtedy, jest inaczej … - szeptał do siebie jak mantrę. Wspinał się teraz kantem komina. Wspinaczka była wymagająca, nie ułatwiała jej naciągnięta na całą swoją długość lonża. Doszedł do trawersu. Nie wiedział, kiedy go pokonał. Myślał tylko o swojej lewej stopie.

Obrazek

Końcówka ferraty była łatwa. Ostatnie metry po klamrach przeszedł ogromnie wyczerpany, tak wysiłkiem trudnej, choć tylko dwustumetrowej wspinaczki, jak i wysiłkiem opanowania przykrych emocji.

Obrazek

Obrazek

Wchodząc na szczyt nie czuł radości. Nie tak wyobrażał sobie wspólny powrót w Dolomity. Ogromne rozczarowanie wkradało się w jego myśli. Znów musiał się opanować. Wyciągnął czekoladę zwycięstwa.

Obrazek

Uścisnął dłonie Przyjacielowi i Młodym. I mimo bolącej kostki powtórnie wszedł w swoją rolę fotografa Grupy Dżemu.

Obrazek

Gdy mieli ruszać, powiedział im, co się stało. Poprosił, by nie przejmowali się jego tempem schodzenia. Przyjęli to ze zrozumieniem, jakby nie do końca dowierzając, że mówi serio. Wszak poruszał się całkiem normalnie. Nie było widać, by cierpiał. Nie widzieli bólu zamkniętego głęboko pod powiekami …

Obrazek

Burza czaiła się, ale nie nadchodziła. Młodzi rzucili się w dolinę całą swoją sprężystością i energią. Przyjaciel uzbrojony w stabilizatory kolan schodził z rozwagą, a za nim, z jeszcze większą czujnością, schodził Wędrowiec. Kijki były nieocenione.
Z każdym krokiem wracała mu równowaga psychiczna i uśmiech na twarzy. Ból ustępował, atakował tylko przy pośliźnięciu się na piargu bądź śliskim podłożu. Myślał wtedy o Mariuszu, znoszonym z gór na noszach rok temu. Jak niewiele brakowało, żeby skończyło się tak samo! Pierwszy raz cieszę się, że nie poszedłem Twoim dolomitowym "śladem" ...

Zejście z Col Rosa nie należy do łatwych - 850 metrów w pionie, na dystansie 2 kilometrów. Przecinki w kosówce, strome żleby, zakosy piarżystej ścieżki, kamieniste łożysko wyschniętego potoku. Jak w całych Dolomitach tak i tu pozostałości bezsensownej wojny, zawieszone wysoko ponad światem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wędrowiec widział, jak Przyjaciel zatrzymuje się, by mieć go cały czas w zasięgu wzroku. Ten gest wystarczał za wszystkie słowa. Dodawało mu to sił i pozwalało wyprzeć ból ze świadomości. Jak to mówił jego górski kolega Kamil – "Ból masz w głowie. Wyrzuć go a potem, jeśli możesz - napieraj!" Z każdym krokiem czuł prawdę tych słów. Gdy zeszli nad rzekę i wracali na parking przy kempingu Olimpia, szli z Przyjacielem obok siebie i rozmawiali o problemach czekających na nich tysiąc kilometrów na północ stąd. Szli sprężystym, szybkim krokiem. Ból zniknął…

Doszli na miejsce. Niepewnie zdjął górskie buty. Ze strachem zerknął na kostkę – była cała. Westchnienie ulgi było jak krótki huragan... Dziękuję Ci za opiekę, no wiesz, za kostkę i za wszystko; przez te wszystkie górskie dni ... – szepnął niby do siebie.
Do usług.– uśmiechnął się ciepło jego Anioł Stróż. Po to przecież jestem …

Młodzi doszli kilka minut po nich. Nie, Ojcowie nie przegonili ich w zejściu. Młodzi przez prawie pół godziny moczyli nogi w lodowatej wodzie torrente Boite. Wrócili szczęśliwi i głodni. Właśnie wtedy dokonała się ostateczna reaktywacja Grupy Dżemu,
z jednoczesnym przyjęciem nowych Członków. Wszystko dzieje się tak, jak dziać się musi. – kolejny już raz zadziwił się Wędrowiec. Kto by pomyślał, że łofling i dżeming staną się sposobem na przyjęcie Nowych!
Umazał nosy Młodej oraz Przyszłych Zięciów truskawkową zawartością słoika i tak Grupa Dżemu powiększyła się do ośmiu osób. Rozmnażajcie się i powiększajcie Grupę o nowe Marmoladki i nowe Dżemiki! - złożył im szczere, serdeczne życzenia. Młodzi trochę zaczerwienili się w swoich uśmiechach.

Obrazek

O trzeciej popołudniu żywioł uderzył w Cortinę d’Ampezzo. Byli już wtedy w namiotach, posileni, bezpieczni, zadowoleni. Siedzieli w przedsionku namiotu Przyjaciela i ćwiczyli grę w brydża. Grappa rozluźniała stężałe mięśnie, przeciwobrzękowy żel przynosił ulgę naciągniętej kostce. Licytacje wzbudzały wybuchy śmiechu, kolejne wisty wywoływały gorączkowe reakcje. Tylko jedna osoba nie brała udziału w ogólnej radości. Przyjaciel Wędrowca siedział w kącie namiotu i z ponurą miną patrzył na prognozę pogody. Nie pozostawiała złudzeń, a siekąca w namiot ulewa, przetaczające się co chwila grzmoty i rozrywające szarość błyskawice dopełniały nastroju zwątpienia. Wędrowiec współczuł Przyjacielowi – wiedział, co czuje. Tyle razy pogoda krzyżowała także jego plany…

On sam czuł dziwną ulgę – jutro wracali do domu. Spełnił swoje marzenie, zanurzył się w ocean Tetydy i poznał jego piękno. Zapłacił niewielką cenę – nieprzespane noce, podkrążone oczy, stłuczone kolana, obolała kostka. Jego „Dzieci” spały obok - całe, zdrowe i szczęśliwe. Zapadał w niebyt kołysany do snu Ich rytmicznymi oddechami i staccato kropel deszczu o tropik namiotu.
Z każdą chwilą czuł, jak rodzi się odprężenie. Teraz dopiero mógł sobie na nie pozwolić.

C.d.n.
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 10.12.2013 23:29

Ufff..., ależ emocje :!:
Jak słowo daję, czytam relację jak doskonałą książkę :D
I najgorsze jest to, że koniec się zbliża :cry:

pozdr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Dziesięć Dni w Dolomitach - strona 19
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone