Towarzystwo w skarpetach i sandałach, żłopiące piwo w hotelowych barach i wygłaszające kulturoznawcze tyrady o brudzie i zapóźnieniu cywilizacyjnym kraju, w którym gości
„Gwarantowaliście nam pogodę i co? Deszcz leje. Za co ja zapłaciłem?”
maniust napisał(a):Trza było ubezpieczyć laptopa , od zjeb.. się sufitu.
A potem triumfalnie obwieścił, że w katalogu było napisane 300 metrów, a jemu wyszło prawie 500. Później obmierzył jeszcze pokój i też znalazł rozbieżności między ofertą a rzeczywistością. I oczywiście napisał reklamację – wzdycha Iwona, rezydentka dużego biura podróży w jednym z tureckich kurortów.
Skarpety i sandały to jej zdaniem tylko symbol, choć rodacy rzeczywiście noszą je z upodobaniem. – Chodzi głównie o sposób myślenia. Polski turysta jest skrajnie roszczeniowy, wszystko chce mieć od ręki. Zapłacił, więc wymaga.
Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko