napisał(a) Kiepura » 23.05.2014 21:35
weldon napisał(a):Mnie uczyli że Uniwersytet Jagielloński w XVIII wieku kompletnie podupadł i doszło do tego, że mało kto chciał tam nauczać i się uczyć i że dopiero reformy wprowadzane przez desygnowanego do tego celu, przez utworzoną przez SAPa KEN, Kołłątaja postawiły go na nogi.
Notabene, poza stworzeniem wielu nowoczesnych katedr i uratowaniem Uniwersytetu od zburzenia Kołłątaj wprowadził jako obowiązkowy język polski do nauczania ... w końcu
Jak na próbę zlikwidowania to dość dziwne działania
Kurcze napisałem posta wysłałem i znikł. Cenzura ? To napisze jeszcze raz.
Dobrze Cię uczyli. Ale tylko w zakresie tego, że podupadł. Zresztą głównie z przyczyn zewnętrznych.
A reszta to tzw. historia oficjalna zwana czasem warszawską.
SAP sobie umyślił, że w Warszawie zrobi centralny uniwersytet a ten w Krakowie zlikwiduje lub ograniczy (że też mnie to nie dziwi
). Do celu miał przydupników z KEN. Mało kto pamięta, że pierwszego prezesa KEN odwołali, bo kradł tak bezczelnie, ze nawet w czasach SAP-a wzbudzało to sprzeciw. Taka to była światła KEN. W 1775 roku do Polski wraca Kołłątaj. Po pobycie w Krakowie jedzie do Warszawy, gdzie staje się współpracownikiem KEN. Wbrew KEN (lub inaczej forsując swoje odmienne zdanie) przeprowadza reformę Akademii Krakowskiej.
Udaje się to głównie dlatego, że Kołłątaj uzyskuje w tej Komisji ogromne wpływy. Formalnie to oczywiście Komisja go wysyła, w rzeczywistości przyklepuje jedynie jego decyzje.
W wyniku reformy Akademia staje się Szkołą Główną Koronną. Czyli jest jednostką naczelną całego szkolnictwa w Polsce.
Ot, taki prztyczek w nos SAP-a.
Gdyby nie Kołłątaj Akademie by zapewne zlikwidowano.
Reformy Kołłątaja pociągnięte później przez Śniadeckiego pozwoliły Akademii stanąć na nogi na tyle, że przetrwała później dwie okupacje austriackie.
To była zasługa Kołłątaja i środowiska akademickiego Krakowa. A nie KEN-u i SAP-a.
Ps. Ja nic nie odczuwam względem SAP-a. Po prostu rzetelnie go oceniam.weldon napisał(a):Mnie na Turbacz namawiają, ale kto by w taką piękną pogodę z Warszawy wyjeżdżał, jak tu się tyle będzie działo ?
Turbacz czy Warszawa ? Chłopie, gdzie tu wybór.
Tylko Turbacz.
Poleżeć na Hali Długiej wsród owieczek, pooglądać Tatry, ekhm ...