napisał(a) weldon » 17.07.2010 20:00
Daleko od nas jechali, a ja tu małżonkę przyciągnąłem, a jeszcze dalej samochód zostawiłem.
Dzisiaj w Warszawie był taki żar, że mi aparat wytrzymywał z pięć minut
i dawał sygnał, że się matryca grzeje.
W planach mieliśmy jeszcze wyskoczyć na wieś i spotkać się z teściem i jego siostrami.
Oni, w sumie,, to pamiętają insurekcje kościuszkowską
Coraz rzadziej takie okazje, tym bardziej, że, na miejscu, okazało się,
że jedna z nich, właśnie dziś do szpitala trafiła, więc nie udało się.
PS no i jeszcze jedno mnie trochę zniechęciło do focenia.
Ten pan, z prawej, zaczął się oblizywać jak na mnie patrzył ...