Wręcz cudownie, nia ma to jak konstruktywna wymiana uwag, prawie jak w naszym wspaniałym rządzie.
Gdyby nie było różnicy zdań, to po co w ogóle zakladać fora...
Ale Zibek bardzo mi sie spodobał. Z przyjemnością pogadalibyśmy dzisiaj wieczorem, bo przychodzą znajomi na opowieści chorawckie.
Została jeszcze jakaś flaszka wina, rakija i śliwowica podarowane na koniec przez naszego sympatycznego gospodarza. Jest jeszcze trochę dziwnego sera chorwackiego, puszki z owocami morza...;
Ale główna danie, to gar zupy gulaszowej, dlaczego własnie gulaszowej?
I tu wspominki chorwackie. Zawsze od wielu lat, a glównie z okresu gdy jeździlismy z przyczepami kempingowymi, tak na koniec trasą południową wpadalismy do Bratysławy na kemping Zlete Peski, aby w końcu za male pieniążki nawpychać się fajnego słowackiego jedzonka. Kempingowa knajpka w stylu country, i caly stół zamówionych danek, piwko i Borowiczka oczywiście...
Ja zawsze zaczynałem od zupu gulaszowej, potem, potem, a na końcu knedliczki z wrebcem, oj oj, oj.
I tym razem były takie plany, wynajęliśmy bungalow na kempingu, a tu po drodze załatwilismy jeszcze Plitvice, i dalej tylko Słowenia a potem Austria i 160/h i już jesteśmy na kolacji.
A tu bieda, na wysokości Mariboru 1,5 h do tyłu, korki. Potem osławiona autostrada słoweńska za niecałe 1 E, i 2,5 h korkeczka, bo Austryjakom zachciało sie sprawdzać paszporty...
W końcu na kempingu w Bratysławie wylądowaliśmy okolo 23 i wszystko włącznie z zupą gulaszową diabli wzięli, tylko po piwku w barze, knajpa zamknięta, a nawet to kto o tej porze chciałby coś jeść?
Dlatego własnie idę mieszać olbrzymi gar zupy gulaszowej, na schabiku, zapach na cały dom..
Dokładana relacja JUTRO W POŚCIE POMYSŁ NA OBIADEK W CHORWACJI
Pozdrawiam wszystkich dyskutantów, a głównie Zibka, a jeśli coś zawiniłem, no może słowem a nie uczynkiem, więc przepraszam
Grzegorz