Oj jak bym chciała żeby mnie taka bryza budziła codziennie
A teraz pora na relację.
Jak co roku na urlop mam bardzo rozbudowane plany .Życie pisze jednak swój scenariusz.
Plany niestety zostały mocno okrojone przez niespodziewaną chorobę mojego Miśka i związane z nią problemy z poruszaniem się.
Dobrze ,że mógł jeździć bo inaczej pojechalibyśmy do d.....py na przysłowiowe raki
5.09 poniedziałek - miały być PlitviceKwaterka była zarezerwowana na 1 nocleg - tak akurat żeby spokojnie obejrzeć ten cud natury i jechać dalej na południe.
Ale pogoda - kapryśnica jedna - postanowiła wtrącić w te plany swoje kilka miliardów kropli deszczu.
Akurat na 4 i 5 .09 na prognozie pogody zobaczyłam złowrogie chmury nad północną Chorwacją i załamanie pogody oraz potężny niż.
No i na biegu odwoływałam nocleg w Plitvicach . Trudno pół życia przede mną i mam nadzieję ,że zdążę zobaczyć Jeziora Plitvickie.
6.09 wtorek - miała być pogoda 3.00 budzi mnie budzik
. Za oknem czarna noc .
Trzeba się zbierać- Chorwacja czeka - tam na pewno będzie ciepło i słonecznie.
W tym roku jedziemy we dwójkę : tj. Ja i mój Misiek . Mam obawy co do tego wyjazdu , bo nigdy nie jechaliśmy na urlop sami , a w dodatku Miśkowi bardzo dokucza kręgosłup. Ale twierdzi ,że jechać może.
Dwoję się i troję ,żeby mu pomóc nosić bagaże , aż mnie zaczyna coś łupać w krzyżu
Wyjechaliśmy o 4 . Przed nami ok.1030km.
Co się jeszcze zdarzy?
Jeszcze w Polsce zaczęła nam fiksować nawigacja - tzn.kierowała nas na drogi jeszcze nieistniejące np.obwodnica Kłodzka, która jest w budowie.
Do Czech wjechaliśmy od strony Boboszowa i kierowaliśmy się na Brno . Ciemno było , drogowskazu na wprost na Brno nie zauważyliśmy ,a ta cholera na dodatek skierowała nas na prawo . Atlas oczywiście miałam , ale drogi o takim numerze w nim nie było.
No i zamiast na południe na Brno pojechaliśmy na zachód w kierunku Pragi.
W końcu trafiliśmy na drogę w kierunku Brna ale nie była to autostrada, jeszcze trochę błądzenia w centrum Brna i przestaliśmy w końcu słuchać nawigacji i po drogowskazach pojechaliśmy w kierunku Wiednia.
Kiedy minęliśmy granicę czesko-austriacką zaczęło padać , z każdy kolejnym kilometrem coraz bardziej.
O naturo złośliwa ! Czy zawsze musi padać jak jadę na urlop?
- w 2014 jechaliśmy do Breli i prawie całą noc lało
- w 2015 w Austrii zaliczyliśmy Grossglockner Hochalpenstrasse w deszczu
- w 2016 też leje : cała Austria, Słowenia ........
Jeszcze w Wiedniu o 9 rano zaliczyliśmy 20 -minutowy korek.
Słowenia zaliczona z winietą
Granica słoweńsko-chorwacka i tu niespodzianka Chorwacja przywitała nas piękną słoneczną pogodą
Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać