Wielki seks w małym mieście.
Noc z poniedziałku na wtorek 20/21.09
Noc pod tytułem "
Wielki seks w małym mieście".
Plan był taki: wyspać się, zregenerować się i być gotowym do wyjazdu.
Któż mógł przewidzieć, że wszystko to szlag trafi i to przez powód jedyny w swoim rodzaju?
Ale po kolei...
Zaopatrzony w dość dokładną wiedzę od Franka z recepcji i w informacje ze sklepu rowerowego TRIBIKE (zapomniałem powiedzieć, że dwaj młodzi faceci tam pracujący dostarczyli mi sporo przydatnych wiadomości, kilka z nich wyszukali w necie specjalnie dla mnie, pokazali mi też zdjecia z interesującej mnie części Fuerteventury, jako że wspomniałem im, iż i tam pragnę pojeździć rowerem) polazłem spać- całkiem wcześnie jak na mnie. Wcześniej pooglądałem jeszcze program w TV o tym, jak ciekawie mieszkają Hiszpanie (wille, ciekawe i nowatorskie pomysły, wykończenia i detale).
Żeby przybliżyć warunki otoczenia jakie panowały w Cardonie wokół mego pokoju 113 podpowiem, że okno wychodziło na wewnętrzne "patio" a raczej pustą przestrzeń nad którą było jeszcze jedno piętro i ...niebo. Przez cały dzień był cień, ale i panował zastój powietrza- dopiero otwieranie drzwi i okna powodowało przewiew. Jednak dało się spokojnie wytrzymywac bez klimy, ponieważ pokój był w cieniu.
Tak sie jednak niezbyt szczęśliwie składało, że... w tym kwadratowym "dziedzińcu" z każdego boku wychodziły okna po dwóch pokoi. Wychodziły vis a vis...
Tak więc słychać było bez kłopotu co wyraźniejsze rozmowy, jednak był generalnie spokój, ponieważ było po sezonie i Cardona była zajęta w ok. 1/3. Były więc wszelkie warunki do wypoczynku i relaksu- a właśnie na tym mi najbardziej zależało...
Ok. godziny 1:00 obudziło mnie jakieś stukanie.
Powtarzające się, narastające i coraz bardziej rytmiczne.
Jakby ktoś stukał w podłogę lub w ścianę butem lub czymś twardym.
Nagle wyrwany z objęć snu ze zdziwieniem zrozumiałem, że obok (ale gdzie obok?) ktoś uprawia seks. Ale jak uprawia?!
Coraz głośniej i głośniej, z instrukcjami - wydawanymi w dodatku przez kobietę!
Jakaś naprawdę nieźle napalona i namiętna kobieta postanowiła dać upust swoim fantazjom i znalazłszy odpowiedniego faceta akurat tej nocy postanowili wynająć pokój w Cardonie, żeby zaspokoić swoje wybujałe żądze. Tak to wyglądało, bo zamiast odgłosów świadczących o czułości, miłości były wyłącznie jęki, jęki, jej krzyki i komendy po hiszpańsku (a może portugalsku?).
Przecieram ze zdumienia oczy i zaspany...słyszę coś jakby "jeszcze bardziej jeszcze bardziej!!!", "mocniej, och, och!!!, jeszcze!!!".
Ale po chwili słychać coś jeszcze! Jego jęki i odgłosy świadczące wyraźnie o tym, że facet już ledwie zipał, ale jeszcze dawał radę.
Mało tego! Za chwilę do tej "sportowej zabawy" podłączyły się jakieś inne głosy! Oto z piętra niżej ktoś zaczął ich jeszcze dopingować.
Chyba dla zabawy, albo ktoś coś mówił, że spać przez nich nie może...
Tymczasem nagrzana parka ani myślała się przejąć i...dalej swoje.
Ooooch, ooooch, aaaaach!!!! I tak w kółko. No i te kolejne komendy tej nimfomanki- teraz tak, teraz to, nie przestawaj, dawaj dawaj...!
Po raz pierwszy zmuszony zostałem do słuchania takiego rodzaju dźwięków. Zamknąwszy oczy miałem wrażenie, że obok ktoś puścił jakiś mocniejszy erotyk.
No nic, posłuchałem co się dzieje, zorientowałem się tylko, że to wszystko chyba dzieje się obok, w którymś z sąsiednich pokoi... po czym znowu zapadłem w sen.
Niestety, tamto to były miłe złego początki!
Ok 2:00 w nocy znowu budzi mnie jakieś walenie w ścianę czy coś takiego!
Przecieram oczy i... tak samo jak poprzednio- ale JESZCZE GŁOŚNIEJ!
Padają komendy jedna za drugą - babka jest tak podniecona, ze niemal pokrzykuje a facet grzecznie stosuje się do zaleceń i jęczy ile wlezie.
Boże, ona go dzisiaj wykończy... Cóż za okazy się trafiły- prawdziwe nocne orgie sobie urządzili... a ja tylko chciałem się wyspać...
Wyglądam i ze zdziwieniem widzę, że piętro niżej tez ktoś wygląda i przysłuchuje się całej sytuacji...
No cóż, takie odgłosy zawsze przyciągają ludzi i przyczajają widownię.
Niestety, czy ktoś tego chciał słuchać, czy nie- musiał!
Bo ściany cienkie, okna przez gorąc otwarte- a odgłosy szły na całego!
A jednak cisza- inni albo pozamykali okna, albo spali jak zabici.
Miejmy nadzieję, że na tym zakończą- po kilku okrzykach ekstazy (musieli to być rasowi kochankowie, bo jednocześnie osiągali finał) wszystko zaczęło cichnąć...
Ufff, nareszcie się wyszaleli!
Jakaś godzina później (3:00?).
Nagle ten mój i tak już rozregulowany sen prysnął jak mydlana bańka!
Łooooch!!!! Łoooch!!!! Aaaaaaach!!! I walenie w ścianę- ale tym razem już tak silne, jakby ktoś wyrwał noge ze stołu i walił nią w ściany
!
Kur.. a! Co jest?! Jeszcze wam mało???!!!
Wnerwiony do żywego (ja tu mam rano ruszać na podbój wyspy rowerem a ci mi tu swoim ruchaniem zabierają pół nocy!) wyglądam za okno i widzę tylko tyle, że w kilku oknach lekko powiewają zasłony, wszędzie ciemno- tylko w dwóch pokojach żarzy się jakieś słabe światełko.
Do kogo tu wrzasnąć żeby się uspokoili? Gdzie to jest?
I kto to jest?! Po jakiemu do nich wołać???
Shut up! Quiet! Czy...Ahmedowe: "Silence! I'll kill you!"
Kurde, nie znam hiszpańskiego... to jest pewien problem.
W końcu zostawiam ich słabnące odgłosy i znowu idę spać- tym razem chyba bardziej zrezygnowany niż wkurzony.
Zapadłem w błogi sen- teraz sobie pośpię.
Coś mi się tam potem śniło o gonieniu golasów po plaży z Kałachem i wrzuceniu granata do pokoju obok.
Wszystko się uspokoiło i zapadła nocna ciiiiiszaaaa...
Naraz budzi mnie jakiś przeciągły krzyk!
Zrywam się przestraszony że kogoś mordują, a tu słyszę kogo?
Znowu ją. Tym razem już nie jęczy na głos, ale krzyczy. Krzyczy, że tak jej dobrze!!! Ooooch, jak jej dooooobrzeeeeee.................!!!!
Kur..a mać!!! Tego juz za wiele!
Co oni sobie myślą, że są tu sami?!?!?!?! Zapłaciłem za cichy pokój w spokojnym miejscu, a tu tymczasem mam jakiś burdel za ścianą!
Ryki, krzyki, jęki- co to jest???!!!
Czwarta rano a ci dalej na całego!
Właśnie otworzyłem japę, żeby ich opieprzyć gdy nagle słyszę, że ktoś coś do nich woła - po hiszpańsku. "Ej wy tam! Ciszej!!!", czy coś w ten deseń... Ktoś powiedział coś jeszcze gniewnym głosem i... nagle "burdel" ucichł. No nareszcie. Może przez ekstatyczne uniesienia dotarło do nich w końcu, że obok śpią ludzie i chcą spać a nie słuchać tego ich "sportu"?
Ktoś zamknął mocno okno. A "burdel" tymczasem zaczął się...śmiać.
Tak, zaczęli się z tego wszystkiego śmiać... Dla nich było to zabawne, że mają jeszcze słuchaczy.
"Dałbym ja wam popalić, gdybym miał swoją lampę...mruknąłem pod nosem rozeźlony na całego. Jakbym odpalił, to by wam wasze tyłki zbladły i byście uciekali z tego wyrka ze strachu".
Zamykać okna czy nie? Oto jest pytanie.
Jak zamknę- będzie zaduch ale cicho. Jak zostawię otwarte- śpi się lepiej, ale "burdel" ten sen może znowu rozwalić w cholerę.
Wybieram półśrodek i przymykam. Stanąwszy za zasłoną obserwuję czy coś się jeszcze stanie. I cóż się okazuje?
"Burdel" znajduje się dokładnie naprzeciw mego pokoju! Widać przez niedociągniętą zasłonę jakieś porozrzucane ciuchy w świetle słabej lampki, widać jakieś wielkie wyrko i jakąś nogę wystającą spod pościeli.
Napaleńcy rozmawiają- facet ma wyraźnie zmęczony głos-jakby mu ktoś struny ponaciągał. No coż... taki wysiłek... to by każdego zmęczyło, bo w taki długotrwały sposób się kochać...
Kurde, dlatego tak się niosła ta fonia.... Ależ mi się trafiło przedstawienie dla słuchaczy...cholera!
Mam nadzieję, że na tym się skończy. Mam naprawdę nadzieję, bo głos tego kolesia sugerował, że jest już naprawdę zajechany.
A co z nią? Jakoś nie odniosłem tego samego wrażenia...
Ona jakby tym wszystkim podrajcowana i zadowolona. Ależ ma formę i kondycję. I siłę!
O tym, że ona jest niesamowicie silna wszyscy przekonali się ... jeszcze przed świtem.
Najpierw myślałem, że to jakiś sen. Potem miałem wrażenie, że ten sen to nie sen. A jeszcze potem w mojej zaspanej głowie pojawiło się przypuszczenie, które przejęło mnie zgrozą. Czy to mogą znowu być oni???
Nieeee, to niemożliwe....
Przecież to tylko taki dziwny (niewidoczny) zegar wystukuje na ścianie rytm....
Przysunąwszy ucho do ściany za łóżkiem słyszę wyraźnie stuki! Rytmiczne, coraz to wyraźniejsze...
To nie może być prawda!
Niestety, była!
Tym razem postanowili ciszej, ale długo i rytmicznie- bez krzyków.
Niestety, jęki i sapanie zmęczonych ciał było wszędzie słychać.
No nieeeeee!!!!!!!!!
Patrzę w telefon- jest ok. 6:00 rano!!! Pogięło ich????
Biją jakiś rekord Guinessa czy co????
Całą noc się pieprzyć!!!?
Ci południowcy i ten ich temperament...
Naraz słyszę, że do tej monotonnej już dla mnie listy dźwięków dochodzą jakieś inne.
Jakby ktoś o nich gadał z kimś.
Totalnie zaspany i jeszcze totalniej niewyspany ide do okna. Uchylam i widzę, że piętro niżej wyglądają jakieś starsze panie, które sobie na głos komentują to, co się dzieje. A więc tam spały babinki i w końcu i je to obudziło, albo miały dość, a może za szybko wstały?
Naraz słychać, że laska zaczyna znowu pojękiwać, coraz szybciej, coraz mocniej. I znowu padają komendy i komenty- co gościu ma jej robić i jak intensywnie chyba.
Wtem do akcji wkraczają babinki!
Na cały głos to one zaczynają tej parze wydawać jakieś komendy. Jakby chciały poprzedrzeźniać tych swawolników. Najpierw napalona seksoholiczka mówi posapując temu kolesiowi, a za moment słychać, jak "babcia" woła do nich jeszcze głośniej- jakby sugerując lub przecząc co oni powinni robić i co on ma jej robić!!!
Ale cyrk....Najpierw było to wkurzające, ale teraz zaczyna być naprawdę śmieszne... Te starsze panie inaczej niż u nas- nie czerwieniły się, nie udawały zakłopotania ani nie zachowywały się jak matrony ze wsi, ale jakby nigdy nic po prostu postanowiły sobie zrobić z tego jaja i jeszcze ich dopingowały! A na koniec - zaczęły się obie jeszcze z tego śmiać!
Nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać i ja, bo wszystko wszystkim, ale te "babcie" przebiły swoją nietypową postawą wszystkie inne wesołe babcie jakie znałem...
Może to była jednak jakaś metoda, bo po chwili moim oczom ukazały się ręce pary kochanków które ze złością zaciągnęły zasłonę i zatrzasnęły okno. A więc należało ich poprzedrzeźniać, żeby wreszcie zakończyli ten głośny spektakl??? Może poczuli się ośmieszeni w tej intymnej chwili?
W każdym razie miałem ochotę uścisnąć babinkom dłonie i pogratulować spontanicznej odwagi i poczucia humoru.
Mało takich babć na tym świecie!
Reszta poranka upłynęła już spokojnie, ale noc i co lepsze spanie dawno szlag trafił. Chyba te przeżycia wywarły jakieś piętno na mnie, bo kładąc się po raz nie wiem już który jednak przytknąłem ucho do ściany, żeby przekonać się, czy nie ulegam jakowymś halucynacjom głosowym.
Chyba wszystko jest w porządku, bo.... nadal słychać było miarowe i równe uderzanie łóżka w ścianę...
UFFFFFFFFF!!!
Ci to mieli zdrowie!
CDN.