Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuerteventura)

Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 06.02.2013 20:54

Hej, miło że zaglądacie.
Dzięki za komentarze.
:) :wink:

P.S. Janusz, wiesz czego mi tu na zdjęciach bardzo brakuje?
Tej niebieskości wody z Grecji... :?
Ona jest wyjątkowa!
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 09.02.2013 19:31

To co? Jechać dalej? :) :mrgreen:
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 10.02.2013 11:02

Fatamorgana napisał(a):To co? Jechać dalej? :) :mrgreen:


Więcej wiary w człowieka!

:sm:
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 10.02.2013 16:41

Pewien znany Jan też tak mówił... :) :wink:
Ok.
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 12.02.2013 23:26

Fatamorgana napisał(a):To co? Jechać dalej? :) :mrgreen:


A co to za pytanie, kokietowanie... :wink: :wink: :wink:
O zdjęciach już pisałem..., konkretnie :D

pozdr
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 15.02.2013 01:38

Ciąg dalszy.

Zaskoczeni spotkaniem pustelników idziemy dalej- tam gdzie się jeszcze da. :)
Z wyższego miejsca wyłapuję co ciekawsze szczegóły- zwłaszcza ów wycinek klifów który nazwałem "Czerwonym Klifem" i który przypomina mi nieco podobne widoki z Teneryfy.

Obrazek

Wiadomo teraz co to za lina wisi ze skarpy ku wodzie (widać ją na jednym ze zdjęć). To rodzaj wyciągu towarowego pomiędzy morzem a... bazą pustelników. Kiedyś była w użyciu a dzisiaj? Nie widzę łodzi ani pontonu...
Hmmm... Możliwe, że kiedyś mieszkali tu całkiem inni ludzie (bo "bunkier" wygląda na dość stary) i używali tego do odbioru dostaw z morza (ryb z łodzi na przykład). Jednak po zejściu nad samą wodę...
Obrazek

i przejściu już pod samą ścianę klifu oczom naszym ukazuje się dowód na to, że kiedyś ktoś próbował w jakiś sposób zagospodarować ten niegościnny i urwisty kawałek wybrzeża. :roll:
Oto znaleźliśmy coś w rodzaju starego, poharatanego chodnika czy długiej rampy, jakby ścieżki - pod samą ścianą skalną, która niewątpliwie służyła do chodzenia lub toczenia czegoś. Ciągnęło się toto jak takie jakby przedłużenie ścieżki prowadzącej do pustelni (aka bunkra! :lol: :wink: ) i wiodącej dalej ale mało wyraźnie, aby w końcu przejść nad samą wodą w ów dziwny "chodnik", ale zdziwienie wywołał fakt, że dalej szło to jakby prosto w urwiska i w morze. Ki diabeł? :roll: 8O Ścieżka ku wodzie czy ku niczemu?
Widoczny z prawej "chodnik".
Obrazek

Jednak następne odkrycie wpędziło mnie w wybitnie zły nastrój!
Kawałek dalej dochodzimy do miejsca, gdzie ów "chodnik" był poobrywany i zniszczony. Patrzymy a tu...
Obrazek
RURA!
8O 8O 8O :roll:
Kur...a! TU????!!! RURA?????!!!!!!
JAKIM PRAWEM???!!!! W TAKIM MIEJSCU!!! :?: :!:
8O :roll: :twisted: :evil:
Toż to jakieś jaja chyba...

Nieeee... no normalnie czar miejsca w jednej chwili prysnął! :twisted: :evil:
Spojrzeliśmy po sobie trochę tak jak wbici w te skały za karę.
Spodziewalibyśmy się tu różnych rzeczy- wraku łodzi, starej opony czy innego badziewia wyrzuconego przez morze, ale rura?! W dodatku ewidentnie wbetonowana w ten "chodnik". I w dodatku wielka rura! Nie chcę krakać, ale to mi przypomina rury kamionkowe używane w ...kanalizacji! W każdym razie średnica podobna! Kolor nie ten.
Podejrzane znalezisko natychmiast powoduje u nas wyostrzenie zmysłu powonienia w nadziei, że "to jednak nie będzie to"... :lol: :twisted: :wink:
- Wojtek? Tu coś było bardziej rozbudowanego. To mi wygląda na jakąś instalację...
- Aha... instalację od kupy... :o :roll: :?: :!:
- Myślisz, że aż tak źle? :lol: Może jednak nie?
Podejrzliwie przyglądamy się nietypowej jak na to miejsce "instalacji". Nic nie czuć, nie nie wygląda źle.
Hmmm... dziwoląg i już. Albo zagadka.

Spoglądam tęsknie ku o wiele milszym widokom...
Obrazek

Cholerny "chodnik" idzie cały czas równo ku ostatnim skałom a nawet deko dalej. Przypływ zaczyna sięgać rozbitymi falami chodnika a zatem czas wracać, bo dalej- z tego co mówił Frank- przejścia nie ma i po prostu ściany klifu schodzą w wodę i jedyną drogą jest... łódka.
Tak sobie dogadując, pół przypuszczając, pół żartując na temat przeznaczenia owej pechowej rury (bo zepsuła nam przecież odkrywanie "dzikiego wybrzeża"!) dochodzimy do niemal końca.
Oczom naszym ukazuje się kolejna niespodzianka!
Kolejny "bunkier"! :o 8O :roll: :?:
Obrazek

- Zaraz... Wojtek, idziesz tam dalej?
- A zobaczę, czy tam dalej nie ma jakiegoś osiedla!
:o :) :lol: :mrgreen:
Ten bunkier jest jakby przytulony do skał.
Kuźwa, w takim miejscu budować cokolwiek mieszkalnego czy nawet użytkowego to już jest kuszenie licha i...permanentna wilgoć wewnątrz. Nie dociera tu chyba wcale światło słoneczne a jak już to trochę "zimą".
Po co tu to postawili???
Same zagadki na tej Famarze.

Patrzę na zegarek a potem w górę.
- Wystarczy chyba, co? Czas wracać, bo szczyt czeka a tu koniec drogi!
- Jasne, starczy- rzecze Wojciech i dochodzi do załomu skały za którą nie widać co dalej.

Ja już myślami jestem na mojej Famara Beach, bo czeka nas po drodze plażowanie wraz z wymarzoną kąpielą w oceanicznych falach...
Wojtek wraca i mówi, że tam dalej to już kupa kamieni i skały a "chodnik" ginie w nich i już jest mokry.
Tym samym nie zbadaliśmy jego dalszego przebiegu, ale oczywiste jest, że dalsze odkrywanie takiego "cudu w przyrodzie" byłoby stratą czasu, zwłaszcza że myśmy liczyli po cichu na coś zgoła odmiennego- że obejrzymy sobie to wszystko jeszcze dzisiaj z góry! Tak, ze szczytu klifu!
To byłoby coś. A zatem pierniczyć rury, chodniki i tajemnicze ich przeznaczenie!

Wracamy!
Udajemy się jednak inną "drogą". Chcemy obejść powyżej "bunkra" i zobaczyć a w zasadzie postać przez chwilę pod samymi majestatycznymi ścianami klifów.
Bo jest to coś tak niezwykłego, że "rura człowiekowi mięknie".
Stoisz sobie w dole- "mędrcze" ludzki po szkołach, kursach i egzaminach i... za chwilę zdajesz sobie sprawę jak nikły jesteś w obliczu potęgi przyrody, gór i skał. Jeden mały "kamyczek" z tej ściany, z tego klifu i po tobie marny pyłku...
A jednak to właśnie owe marne pyłki rzucają przez wieki wyzwanie przyrodzie i jej siłom oraz jej dziełu, rozwalając całe góry, wybierając kamień stokom i ziemi, wysadzając skały i drążąc w nich tunele, budując chodniki (a nawet prowadząc je wraz z rurami pod klifem!), całe szosy i koleje...

Tu jednak owe dzieła rąk i myśli ludzkich nie miałyby racji bytu- klif i wszystko na nim wygląda tak jakby w każdej chwili groził zawaleniem! Mam wrażenie- bo akurat podeszliśmy na linię styku spadku góry z w miarę normalnym już - czyli łagodniejszym- dołem, że jakby tak kto wbił taką wielką łopatę w ową górę, to zaraz wszystko zaczęło by się sypać i poleciało by w piz...u w dół!
Wszystko przez to, że nie jest to lita skała lecz przypomina to taką mieszaninę ziemi, piachu, gliny i kamieni.
No taka kupa wszystkiego wisząca nad nami...
Obrazek

Obrazek

- Cholernie niestabilnie to wygląda- mówię do Wojtka.
- Nooo! Jakby tak potrząsnęło ziemią to nie ma szans na ucieczkę stąd.
- Ty, to jest ciekawa sprawa jak oni tam żyją w tej chałupie... albo się nie boją albo ta kupa gliny i piachu się jednak jakoś trzyma?
- Eeee... no przecież mieszkają w bunkrze, nie?! Nie ma się co bać...
:lol: :wink:
- Ale jakby tak to pierdykło akurat jak se wyjdą na spacerek nad wodę...? :roll:
- Brrrrrr.....
Tak rozmawiając dochodzimy do wyraźnego wcięcia w linii spadku klifu ku brzegowi. Jakieś 200m przed bunkrem pustelników klif jest nieco cofnięty i znajduje się tu niewielka rozpadlina. Tym razem ja pierwszy dostrzegam kolejny "dziw" w naszej wycieczce.
- KRATA! (??? 8O ). Patrz!
- ??? Tunel!
Obrazek

Powyżej nas widać jakieś wejście do jakiegoś tunelu zamknięte właśnie kratą. Wszystko jakby oderwane od podłoża, zawieszone w górze. Się coś chyba z dołu zawaliło i jedynie po drabinie tam się da wejść.
- Kurde, miało być odkrywanie piękna przyrody na Famara podobno... A jest zwiedzanie pozostałości po działalności człowieka... :roll: :?: :twisted: :evil:
Co to znowu tym razem jest?
Dziwne rzeczy odkrywamy w tym masywie Famary. Rury z kibli czy inne licho, pancerne bunkry z ludzką zawartością, zardzewiałe wyciągarki, chodniki, betony, tunele, kraty.
- Brakuje jeszcze dziurawego wiadra i wraku auta... - złośliwie mówię z ironią.
Odwracam wzrok...
Cóż za kontrast!
Obrazek

Widok takiej pamiątki w takim miejscu jednak zastanawia. Po co w takiej mało stabilnej kupie dziadostwa robić tunel?
Górnicy? A może czegoś w tej górze szukano? :?:
- Wiem! Woda! Pamiętasz to źródełko obok chałupy? Przecież na tej wyspie nie ma słodkiej wody! Oni tu chyba szukali wody, skoro obok jest jednak źródełko, więc myśleli, że wewnątrz góry będzie woda... tak sobie na głos myślę do Wojtka a ten kiwa głową- bo też i to nam tylko na zdrowy rozum przychodzi do..rozumu. :) :wink:
A więc to miejsce ma wiele tajemnic i zagadek, które wiążą się z próbami zagospodarowania wybrzeża i jakąś nieznaną nam jeszcze działalnością człowieka w tym niezwykłym miejscu.

Z głowami nabitymi wątpliwościami i pytaniami - cóż też odkryto, czy jest tam woda, kiedy to zrobiono i czemu porzucono itd...) wracamy obok bunkra pustelników na początek plaży a właściwie tego co z niej pozostało po przypływie.
Wracamy też do czegoś o wiele milszego niż bunkry, rury i kraty oraz wszelkie inne ewentualne znaleziska cywilizacyjne...

Przeprawa przez głazowisko tym razem jest wolniejsza gdyż wszystko jest mokre od bryzgów i fal.
Ale tym razem nie focimy zbyt wiele i nie zatrzymujemy się, bo wszelkie odkrycia mamy już za sobą (no kurczę, przynajmniej tak sądzimy!) zatem idzie sprawnie. Dochodzimy do miejsca, gdzie zaczyna się prawdziwa plaża Famara


i skarpa że tak powiem piaskowieje- robi się jak babka piaskowa. Z kamoli w tufy i miękki materiał.
Bardzo kolorowy przykład erozji miękkiego wybrzeża.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Wycieczka dobiega końca. Wracamy do bazy czyli naszej Corsiczki, która oczywiście zdążyła już się zmienić w patelnię od żaru słońca, które już grzeje na całego.
W końcu prawie południe!

To teraz pora na najprzyjemniejszą czynność i relaksację- wodne masaże falami!!! :) :D :lol:
Obrazek
CDN.
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 15.02.2013 12:35

Są i czytają. :lol:

Jednakowoż odnoszę wrażenie, że niektóre fotki jakby ciut za ciemne.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 15.02.2013 12:44

Nie wiem, czy to możliwe w takim miejscu, ale swego czasu było spore zainteresowanie guanem, mocno eksploatowanym na tego typu wyspach.
Może, oprócz piachu i gliny te skały właśnie w to były zasobne i stąd ślady bytności człowieka?

Zresztą guano tłumaczyłoby też obecność rury kanalizacyjnej ;)

:D
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 15.02.2013 12:54

...normalnie 'Sensacje XX Wieku' 8O
:wink:

pozdr
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 15.02.2013 21:19

Proszę sobie wyobrazić, że po powrocie do Arrecife wszystkie zagadki przestały być zagadkami... 8O
Będzie o tym dalej.
Dzięki za wizytę.

P.S. Janie, całkiem możliwe, że wydają się/są ciemne (biorąc zwłaszcza pod uwagę późną noc, gdy to wstawiałem i miałem na "tapecie"- oczy już nie tak wypoczęte), ale raz- pogoda była dość zmienna- raz chmury a raz słońce a dwa- myśmy byli raz w cieniu a raz na słońcu. W przypadku wody ma to spore znaczenie.

Taki misz masz świetlny, więc nawet tego nie obrabiałem tak, żeby powstało wrażenie, że wszystko było w jednakowych warunkach. :wink: :)
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 19.04.2013 23:22

Nadeszła więc pora na najprzyjemniejszą część dnia i pobytu na Famarze.
KĄPIEL W TYCH FALACH! :lol:
Po kilku latach przebywania nad zanadto spokojnym Jadranem w końcu sobie poużywam wodnych masaży.... :D :wink:

Nie ma tu czego opisywać. Trzeba uruchomić po prostu wyobraźnię...
Na takich falach jest się jak "wymasować".
Obrazek
:lol: :mrgreen:

Ja to robiłem tak: stałem zawsze tyłem do nadciągających fal lekko schylony i pozwalałem, żeby woda z pianką mnie klepała po plecach aż po kark.
Obrazek
Bardzo fajna kuracja - istna hydroterapia! :lol: :mrgreen:
Obrazek

Fale to osobna sprawa- szerokaśne jak gigantyczny łuk Robin Hooda!
Obrazek

Po wymasowaniu...
nadeszła pora na najtrudniejszą i najbardziej wymagającą część dnia - wyprawę na najwyższą górę wyspy.
To miał być dzień obfitujący we wrażenia i pełen widoków- najrozmaitszych. Chcieliśmy wycisnąć z niego maksimum. Dlatego narzuciliśmy sobie żelazny rygor i punktualnie o 16:00- gdy słońce już tak nie parzyło po zadku i plecach (ale jeszcze parzyło po nogach!) zmykamy z plaży na górę drogi dojazdowej, obok miejsca, gdzie jak oceniałem- musimy trafić na ścieżkę w dolinę ku szczytowi (tak ją przynajmniej widziałem na zdjęciach) i pod jakimś murem jednej z posesji pozostawiamy naszą Corsiczkę zabierając tylko niezbędne minimum.
W moim wypadku to minimum oznaczało jednak całą torbę ze sprzętem foto- a wiec wcale nie było tak różowo.

Kwestią bardziej złożoną było to jak się ubrać?
Bo powrót miał nastąpić wieczorem no i pytanie jak i na ile będzie wiało tam na górze.
No nic, idziemy całkiem na lekko. Ja mam buty trekkingowe- jak to w góry. W planie były góry tu i na Fuercie zatem było gdzie łazić po kamolach a i te na plażach czy brzegu też wymagały czegoś znacznie mocniejszego niż jakieś trampki. Wojtek ma gorzej bo ma takie jakieś tam trepki i w razie krzaczorów z kolcami tuż przy ziemi i kupy ostrzejszych kamieni lub po prostu wyboistej ścieżki będą go na bank potem bolały stopy.
Przed nami suche "pole" z jakimiś chwastami. A gdzie ścieżka? 8O :roll: :!:

Nie widać. Nie ma? :roll: No to znajdziemy! :lol:
Idziemy po prostu na przełaj "direttissimą" do góry.
Po 5 minutach ścieżka się znajduje. :) Prowadzi nas obok jakiegoś schowanego w kępie zarośli i drzewek budynku.
- "To chyba ostatnia 'zieleń' na naszej drodze" - rzucam do Wojtka.
Obrazek

Wyżej widać jakieś nędzne kępki roślinności, ale ani jednej drzewa.
Zero cienia a tymczasem słońcucho wali żarem po moich nogach jak Muhammad Ali rywali po łbach.
Wchodzimy do czegoś co przypomina mini kanionik- taki jar z kolorowymi skałami.
Stoi przed nim jakiś jeep a za chwilę widzimy i jego pasażerów- kilku chłopaków. Pytam ich czy dobrze idziemy i czy ścieżka to jest "ta". No i niby mówią, że tak, ale wygląda jakby albo nie wierzyli sami sobie na 100% albo też byli słabi w szkole z angielskiego. :lol: :wink:
- Dobra, idziemy na mojego czuja- kiwnąłem Wojtkowi. Niech się zastanawiają dalej czy to ta, a my im powiemy jak wrócimy. :lol: :wink: Tam jest tylko jedna możliwa ścieżka z tego miejsca...
Nie było sensu się dopytywać, szukać- było mało czasu a nam się śpieszyło tę górę zdobyć- po prostu bardzo chcieliśmy na własnych nogach coś zrobić- coś wymagającego wysiłku a nie tylko d...ę wozić autem po całej wyspie. :)
Zresztą gdzie i jak tu zabłądzić? Wszystko jak na tacy...
Okazuje się jednak, że te łebki trochę słabi są ze znajomości swojego terenu- za chwilę okazuje się, że nasza ścieżka jest dość pokrętna i na zakończenie owego jaru robi się stroma, musimy więc trochę sobie pomagać rękami, zeby się stąd wygramolić na normalny teren powyżej.
No, przedarliśmy się przez kupę dziadostwa- chaszczory jakieś z kolcami w dodatku.
Pytam Wojtka żartem, czy aby nie przebiły mu opony i nie ma kapcia... :lol: :wink:
Widać chyba właściwą ścieżkę- tą turystyczną. I widać...domek.
Dochodzimy do tego ostatniego budynku w dolinie- co ciekawe, bardzo zadbanego. To nie jakaś szopa czy budka ale taka jakby mała dacza, domek letniskowy- naprawdę sympatyczny. Ba, nawet ma monitoring! 8O :roll:
(czyżby bali się intruzów, złodziei?). Obowiązkowe wyposażenie takiego domku to kamień wulkaniczny z Lanzarote, biel, ładne okna, jakieś roślinidła (żeby to obejście na pustynię nie wyglądało) no i rzecz jasna ich tutejszy "system nawadniania" czyli ów grysik wulkaniczny, który zbiera nocą wilgoć.
Co ciekawsze- wypatrzyliśmy tam i system zbierania deszczówki (czynny chyba tylko "zimą").
Jedyne czego tu jeszcze brakuje to...jakieś uczciwe drzewo.
Niestety- nawet jak było to zdechło.

Wtem dobiega nas odgłos wystrzałów.
Znajomy odgłos- jak się mieszka w pobliżu terenów leśno-myśliwskich, to się takie odgłosy zna.
To ewidentnie jakaś fuzja (szczelba :wink: :) ). Kilka razy PYK i cicho.
Aha...u góry = w "górach" są chyba myśliwi. Czytałem gdzieś o tym, że pomimo bycia rezerwatem biosfery i jednym parkiem przyrody ta wyspa ma jednak takich ludzi, którzy jak chcą sobie zrobić w górach PYK to muszą za to słono zapłacić. Ale ... mogą popykać. :roll:
Zastanawiamy się głośno do czego tu w sumie można strzelać (znaczy pykać!).
Do turystów? Nie, Guanczowie wyginęli i nie strzelają już do "gości". Do ptoków jakichś pewnie.
Ale czy tu jest cuś oprócz wrzeszczących mew?
Może jakieś kuropatwy?
W każdym razie trochę nas zaskakuje, że akurat tu są polujący myśliwi.
Niemal pustynia, ani żywego ducha (no oprócz nas) a tu polują.
Ścieżka wije się i mija 2 koryta wyschniętych na wiór ...no chyba ...strumieni (bardzo chciałbym widzieć jak tu wygląda strumień!?).
- To tutaj są jednak rzeki? pyta z głupia frant Wojtek.
8O :o :roll: :lol: :wink:
- Tak, a wypływają tym tunelem zapewne...odpowiadam poważnym głosem.
- Nie, wypływają przy bunkrze pustelnika- prostuje Wojtek. :lol: :wink:

U góry na wprost widać na grzbiecie szczytowym jakieś białe budynki. Coś jakby kościółek albo inny obiekt okołokościelny. Coś tam mi mignęło z pamięci, że miał tam być jakiś erem, ale to przecież niemożliwe, bo jedyny na wyspie erem myśmy spotkali przecież rano... :roll: :lol: :D :wink: :mrgreen:
Jakieś tam w każdym razie białe ermity są.
Natomiast widać też i rejon szczytu na którym jest zdaje się znana z naszego kraju tzw. "buława rolnicza" czyli wieża ciśnień. Tak to przynajmniej wygląda- zielono-rdzawa wielka kula stoi na szczycie niczym jakiś pomnik.
I w miarę jak przedzieramy się przez ciasno opinające ścieżynę krzaczyska z twardymi łodygami ta kula powolutku się nam przybliża.
Teraz marsz jest nudny bo same zakosy a potem mozolna stromsza część.
Za to po lewej mamy wyniosły grzbiet szczytu, który góruje bezpośrednio nad Famarą.
Jest on nieco postrzępiony i dlatego wygląda ciekawiej.

Znowu PYK PYK PYK!
Widzimy myśliwych. Są ponad nami prosto u góry i co ciekawe- ubrani tak jakby chcieli się zamaskować wykorzystując barwy otoczenia. U nas moro a tu? Tu takie kolory jak otoczenie, czyli całkiem inne.

Ścieżka robi zakos w prawo i tym samym docieramy w pobliże myśliwych do których machamy i wkrótce zamieniamy z nimi kilka słów oczywiście pytając ich na co tu w tym pustkowiu polują. Gadają jakieś słowo (to Hiszpanie) ale nie rozumiemy go wyraźnie. Ale rozumiemy aż nadto wyraźnie że chodzi o ptaki (i to chyba jakieś kuropatwo-bażanty) a to dlatego, że... myśliwi mają przytroczone do pasa po 2-3 takie upolowane ptaki.
Wiszą tak i dyndają niczym skalpy u Indiańców...brrrrr....
Biedne ptaki.

Machamy na pożegnanie "zabójcom ptaków na Lanzarote" i drałujemy dalej.
Nogi trochę dostają w kość. Szczypie mnie skóra od słońca. Będzie naprawdę fajnie jak słońce schowa się wreszcie za masywem...
Coraz wyżej i wyżej. Robi się coraz stromiej i...krzaczaściej niestety.
Zaczyna się rysowanie krzoków po skórze nóg.
Kula już jakby wisi nad nami- blisko już jest!

A grzbiet z lewej za chwilę będzie prawie równy nam.
Teraz czekają nas gęste zawijasy i wchodzimy na coś w rodzaju żlebu. Ale w tym upale i tak nieźle nam to idzie.
Przypomina mi się nieodparcie wejście od zachodu na Scafell Pike- najwyższą górę Anglii w Lake District. Też tak łysawo, tez niby tylko paręset metrów ale...z poziomu niemal samego morza i jak się okazuje jest to wejście niezłą wyrypą- to samo tutaj-zwłaszcza dla takich wczasowiczów jak my- z plaż na szczyty... :lol: :wink:
Mokry jestem na amen. Ale... za ostatnim zakosem widać kulę!
I jesteśmy o krok od rozległego płaskowyżu na którym stoi kula na postumencie- czyli na szczycie.
Nagle wchodzimy w inny świat. Zamiast stromizny- płasko prawie.
Ale co tam jakaś zardzewiała kula (jednak jej widok nasuwał mi myśli o wojsku nie wiem dlaczego, może przez tę zieleń?) tam zaraz z lewej mamy to, po co tu przybywamy!!!
WIDOK Z KLIFU!!! 600 metrów w dół na plażę!!!

To nas uskrzydla i nogi same nas niosą, zadowolone, ze już nie ma pod górę ale jest po równym.
Dobiegamy niemal ostatnie metry i...zatrzymujemy się nad samą krawędzią urwiska! Niespodziewane to miejsce, gdzie ziemia obrywa się nagle w dół.
Dwóch wariatów leci na samą krawędź, z radości że tu wnieśli swoje tyłki!

JEEEEEEEEEEST!!! 8O 8O 8O :o :o :o :o
Ku północy i ku zachodowi COŚ WSPANIAŁEGO! OMG!!! OGARNĄĆ TAKIE COŚ WZROKIEM!!!

Ale uciecha i fantastyczne wrażenie. :D :D :D :D

Ale na prawo od tego ...zaraz zaraz... :roll:
COŚ TU NIE GRA KURDE! :x :twisted: :twisted: :evil:
Na prawo i trochę na płn wschód widzimy coś, co natychmiast sprawia, że klapy nam opadają... 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O

NOŻ BY TO SZLAG!!!
:twisted: :evil: 8O :evil: 8O :evil:
CDN.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59569
Dołączył(a): 24.07.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 20.04.2013 11:32

Fatamorgana napisał(a):Gadają jakieś słowo (to Hiszpanie) ale nie rozumiemy go wyraźnie. Ale rozumiemy aż nadto wyraźnie że chodzi o ptaki (i to chyba jakieś kuropatwo-bażanty) a to dlatego, że... myśliwi mają przytroczone do pasa po 2-3 takie upolowane ptaki.

Dobrze, że Was z daleka za jakieś cietrzewie czy inne kuraki nie wzięli. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
wawerek
Croentuzjasta
Posty: 205
Dołączył(a): 10.04.2010
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) wawerek » 20.04.2013 15:34

Fatamorgana napisał(a):
Ale na prawo od tego ...zaraz zaraz... :roll:
COŚ TU NIE GRA KURDE! :x :twisted: :twisted: :evil:
Na prawo i trochę na płn wschód widzimy coś, co natychmiast sprawia, że klapy nam opadają... 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O

NOŻ BY TO SZLAG!!!
:twisted: :evil: 8O :evil: 8O :evil:
CDN.



Czyżby parking samochodowy? :)
Z tego co pamiętam to w okolicach miejscowości Haria, był jakiś zjazd w to miejsce, ale mogę się mylić;)
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 20.04.2013 21:26

Kolejny odcinek odpowie na to i inne pytania... :) :wink:
wawerek
Croentuzjasta
Posty: 205
Dołączył(a): 10.04.2010
Re: Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuertevent

Nieprzeczytany postnapisał(a) wawerek » 28.08.2013 21:58

Czekamy na kolejny odcinek....
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hiszpania - España


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuerteventura) - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone