Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuerteventura)

Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59569
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 08.03.2011 14:13

Ufff... ;)

Dla mnie tego typu rowerowa wyprawa, to za duży hardcore. Wolę na piechotę. 8)

Czasem tylko brak mi roweru - kiedy trzeba drałować dziesięć, czy więcej kilometrów jakąś alpejską doliną...

Pozdrawiam,
Wojtek
agniecha0103
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 555
Dołączył(a): 30.01.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) agniecha0103 » 14.03.2011 20:53

No fajnie, fajnie...ale to chyba nie koniec twojej opowieści ?
Myślę, że masz dla nas jeszcze jakąś niespodziankę...?
Pozdrawiam agniecha.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 14.03.2011 21:48

Prawdę mówiąc, to porządne zwiedzanie dopiero teraz się zacznie - i to na całego... :) :wink:
Tak jak dotąd jechaliśmy na dwójce, tak teraz wrzucimy czwórkę. :wink:
rzochu
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 77
Dołączył(a): 18.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) rzochu » 04.04.2011 21:06

Czekam i porównam. Za 4 dni też będę na Fuercie, może coś podpowiesz w międzyczasie, co jest warte zobaczenia. Jak zrobię ciekawą fotę to pozwolę sobie wrzucić do Twojego topicu, by nie zaśmiecać forum. Pozdro
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.05.2011 18:23

Rozpoczął się kolejny etap pobytu na Lanzarote- ten najintensywniejszy, bo wymuszony uciekającym czasem.
I co ciekawe- już nie samotny.
:)

Jest 24.09.2010.
Ranek tym razem aktywny. Szybkie gramolenie się i przygotowanie do...drogi ale już inaczej- tym razem pakowanie przebiega pod dyktando auta!
Idę oddać rower.
Schodzę na dół. Jest na zmianie akurat niezawodny Frank.
Dzisiaj jeszcze bardziej niezawodny, bo za chwilę dowiaduję się, że w Cardonie są...Polacy!
Jacyś dwaj młodzi, którzy akurat tutaj się spotkali. A więc nie przybyli razem.
Zresztą co za różnica- byle tylko nie wracali obaj, żeby któryś właśnie przyjechał, to może uda się ruszyć na objazd wyspy razem....
Byłoby fajnie no i raźniej a i taniej w kosztach wynajmu wozu.

Okazuje się, że jak zwykle los jest dla mnie łaskawy i moja szczęśliwa liczba 13 znowu premiuje!
W pokoiku 113- tam gdzie wcześniej mieszkałem- mieszka jeden z Polaków. Frank sugeruje mi iść i pogadać z nim, bo zdążył się już wywiedzieć od niego, że ten planuje zwiedzanie wyspy i będzie chciał wynająć auto...
Potem okazało się, że Frank im tez chciał pomóc, ale mając na uwadze mnie, też o to spytał.
Daj Boże, żeby wszyscy recepcjoniści byli tacy super goście jak Ty- drogi Frank...

I w taki oto sposób trafiam na Wojtka, studenta z Bytomia. A zatem nie dość, że kompan to jeszcze krajan!

Skoro następny etap zaczyna się tak szczęśliwie, to w takim razie nie pozostaje nic, tylko razem połączyć siły i ruszać na podbój wyspy.
Szybko dogadujemy się z Wojtkiem, po czym spotykamy się po godzinie i...ruszamy na miasto znaleźć wypożyczalnię w rozsądnej cenie i zrobić zakupy.
Mamy cufal- znaczy szczęście/fuksa- bo kilka wypożyczalni jest...w promieniu 400m od nas.
Przy drugim podejściu znajdujemy ofertę nie do przebicia- nowsza Corsa w cenie 20 kilku EUR za dzień- notabene firma (FELYCAR) mieści się zaraz za pizzerią obok której przechodzi się na plażę, zatem wszystko na miejscu i pod ręką- czyli Cardona jest świetnie ulokowana!

:) :D

Sprawa jest prosta- bierzemy i rezerwujemy. Ale ponieważ zaraz jest pora sjesty, więc...młodzi Hiszpanie mówią nam z rozbrajającym uśmiechem, że owszem, auto jest dla nas od ręki, ale od...17:00, bo wtedy przyjdą znowu pracować...
Jasny szlag trafił by tę ich manianę! Znaczy sjesty i przerwy.
Krzywdy sobie nie robią- nie powiem... 3,5 godziny przerwy! Kto tak u nas ma???!!!

No nic, idziemy na internet, na zakupy, po kasę, itd. Po drodze spotykamy tego drugiego Polaka. Też młody. Jak się okazuje, przyjechał tu do swojej znajomej koleżanki, pracującej w Playa Blanca i po 2 tygodniach mu się po prostu pobyt znudził, więc... wraca. No tak, jak go woził na wycieczki szef koleżanki, to chłopak miał luksus... (a woził!).
Ustalamy z Wojtkiem plan wyjazdu i harmonogram zwiedzania. W planie mamy wszystko, co się da i powinno zobaczyć.

Czas upływa nam potem na siedzeniu na słoneczku na ławce.
Wreszcie powinna się skończyć sjesta Hiszpanów, tak więc niecierpliwi meldujemy się pod biurem, ale pracownikom nie śpieszy się wcale a wcale. Spóźniają się 10 minut...

Naczytawszy się różnych historii o Kanaryjczykach i wynajmie aut u nich, postanawiam sprawdzić stan auta i obfocić je w razie gdyby komuś przyszło do głowy nas obwinić za jakieś nie tego...
Auto całkiem w porzo. Pytanie jak się sprawdzi na szutrach wyspy...z premedytacją je zaplanowałem.

W końcu ładujemy graty- a jest tego trochę po zakupach- i heja!!!
Frank nas wyprawia z uśmiechem i dobrym słowem.

Teraz cel jest jeden- jak najszybciej wynosić się z miasta!
W teren i po przygodę.
Najpierw jednak tankujemy. Śmieszne ilości wchodzą w rachubę... wyspa mała a paliwo tanie! 0.87EUR/l
10 litrów wystarczy na dłużej.

Lecimy prosto do Yaizy- w krainę wulkanów i lawy.
Po kilkunastu minutach wkraczamy w tę ponurą acz piękną strefę.

I tak zaczyna się nasza wulkaniczna przygoda.


Wygląda to z drogi jak w Stanach. Niczym autostrada stanowa przez bezdroża. Tylko kolory nie takie...

Obrazek
Bezmiar zastygłej lawy, brunatnoczarnej, spopielałej skamieliny, twardej i ostrej, przypominającej o burzliwej przeszłości wyspy.
Obrazek

Fascynujący i odmienny świat.
Kataklizm wydarzył się wcale nie tak dawno, ale to co pozostało, zapisało wyraźne piętno na wyglądzie całej wyspy.
Wydaje się dziwne to, ze całe pola schodzące ku morzu w wielu miejscach są niemal równe, płaskie. Powstaje więc pytanie, jak te setki ton lawy "płynęły" do morza?
Ano płasko to jest teraz, wcześniej- tam pod spodem było pochyło. To co płynęło zastygło i zostało. I wygładziło teren niczym gigantyczne pole rumowiska. Z bliska widać, że wcale nie jest tak równo.

Obrazek

CDN.
p.s. wybaczcie kompresję, ale fotki bazowe mam w mniejszej rozdzielczości, więc redukcja do 800x600 je trochę niszczy.
Pozdr.
Ostatnio edytowano 01.11.2011 09:26 przez Fatamorgana, łącznie edytowano 1 raz
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 01.05.2011 19:53

Widzę, żeś człowiek pracy, a wnoszę to stąd, iż Twoje relacje nabierają rozpędu w okresie przeróżnych świąt. Muszę sprawdzić w kalendarzu, kiedy będą następne. :lol:
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.05.2011 21:42

Skoroś taki, to ja Ci teraz dam...
W przerwach pomiędzy świętami są jeszcze inne rzeczy, które mnie mocno zajmują- o wiele bardziej niż święta.
I nie chodzi o wycieczki własne.
Przykład?
http://klubkm.pl/forum/showthread.php?t=37413&page=2

:wink:

Poza tym, życie na walizkach raczej nie sprzyja spokojnemu skupieniu na relacjach.
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 02.05.2011 10:42

Fatamorgana napisał(a):W przerwach pomiędzy świętami są jeszcze inne rzeczy, które mnie mocno zajmują- o wiele bardziej niż święta.


Właśnie to miałem na myśli. Jeśli relacji przybywa głównie w okresach świątecznych, to znaczy, że między świętami masz sporo bardziej absorbujących zajęć.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 02.05.2011 23:57

Żeby nie mieć wyrzutów sprawdziłem i jednak nie jest tak źle...
W lutym jakoś nie było świąt! :lol: :lol: :lol: :wink:

Spoko, kupiłem szybszy komputer i teraz mogę sprawniej relacjonować, bo uprzednio wstawianie zdjęć było momentami udręką.
Pozdr.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.11.2011 09:26

Jest ciąg dalszy...
Udręka, przeprowadzki już za mną.
Ufff....

W diabelskiej krainie wulkanów


Zbliżał się wieczór a my byliśmy bardzo chłonni wrażeń i mieliśmy jeszcze tyyyyle do zobaczenia.
Jak to poukładać? Jeszcze dzisiaj rekonesans w krainie wulkanów, podjedziemy do wrót parku Timanfaya, aby obaczyć co i jak i kiedy a potem śmigniemy na wybrzeże i zabiwakujemy w najkorzystniej położonym dla naszych planów miejscu- w rejonie cudu natury jakim jest niewątpliwie El Golfo.

Tak też czynimy. Po drodze mijamy posępne lawowiska i pourywane leje po kraterach.
Na parkingu dla karawan wielbłądzich jest szlabanik, a wielbłądy poszły chyba spać, więc zatrzymuję się na poboczu aby cyknąć co nieco.
Nadjeżdża jakiś gościu i zwraca mi uwagę, że: nie wolno zatrzymywać się na poboczu i nie wolno wchodzić na lawowisko...

Kuźwa, znowu nadmiar cywilizacji zwanej turystyką masową się mści....
Tego nie wolno, tamtego nie wolno, tu masz iść, tam masz stać itd.
Wrrrrrr.......
:roll: :twisted: :evil:

Niestety, takie są realia Rezerwatu Biosfery Lanzarote.

Nadchodzi wieczór- nieubłaganie. Niewiele dzisiaj zobaczymy.
Ale że zdajemy sobie sprawę z tego, że trzeba wycisnąć wszystko co się da, gnamy na dół serpentynami. Kurczę, dziwnie się czuję. Jakbym w górach jechał gdzieś w Afryce czy cuś. A to tylko mała wyspa.
Ale droga elegancka, gładka i ładnie poprowadzona. Zjeżdżamy w "dolinę", gdzie jest wjazd do Parku. Pusta, kamienna budka. Z kartek wiemy co i jak na jutro.
Otoczenie iście bajkowo-księżycowe (w ciągu roku jeden księżycowy krajobraz miałem na Lanzarote, a drugi w lipcu br. na Pagu- ale oba całkiem odmienne, jeden ciemno-bury, drugi jasno- biały).

Obrazek

Obrazek


Obrazek[/b]
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59569
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 01.11.2011 09:32

Ależ Cię Jan rozszyfrował, pisząc:

jan_s1 napisał(a):Widzę, żeś człowiek pracy, a wnoszę to stąd, iż Twoje relacje nabierają rozpędu w okresie przeróżnych świąt. Muszę sprawdzić w kalendarzu, kiedy będą następne. :lol:


Dobrze, że jest parę świąt w roku. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.11.2011 09:35

Zgadza się. Każdy ma inaczej.
Ja np. bardzo chętnie bym pojeździł tyle w roku co Ty. :) :wink:

Pozdr.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.11.2011 10:10

Tak w ogóle wjazdu na to niesamowite terytorium pilnuje taki jeden tutejszy:
Obrazek

Zjazd w dół.
Obrazek

W pewnym momencie mówię do Wojtka na widok szarej kupy popiołu:
- Ty kurde, patrz! Jesteśmy na Śląsku!!!
8O 8O 8O
- Normalnie Śląsk! Hałdy!

Obrazek


Zaś chatka wjazdowa zbudowana jest - a jakże- z kamieni wulkanicznych, pumeksów.
Obrazek

Dobra, obadaliśmy te śląskie zagłębie na Lanzarote i czas wracać na wybrzeże. Po drodze nie ma już strażnika, więc chyłkiem biegnę na lawowisko i nuże! Dawać fotkę na pamiątkę!

Człowieczek jest taki mały na tym bezmiarze martwej przestrzeni...
Obrazek

Mijamy Yaizę i lecimy prosto na dół, do Las Salinas- jedynego już zagłębia
produkcji solanki. Wygląda to jak rozlewisko z sektorami.
Obrazek

Niestety, zachód jest brzydki, zachmurzony i jakiś taki za mgłą.
Zlatujemy na obszerny parking "widokowy".
Wybrzeże nie jest tu jednak zbyt atrakcyjne, może poza złotymi promieniami słońca, którego jednak teraz nie ma.
Obrazek

Dlatego Los Hervideros- poszarpane klify zachodnie słynące z malowniczości o zachodzie, wyglądają tylko tak: zimno, ponuro i bezbarwnie.
Udało się cokolwiek zarejestrować tylko dzięki temu, że ręce mi nie latały, bo statywu nie miałem- a szkoda... (fuc..g Ryanair!)

Obrazek

Obrazek
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 01.11.2011 12:00

Mimo, że "popielisko" ... to pięknie jest ! :)
Ja to "zielonego" najczęściej szukam, ale tu też mi się podoba. 8)

Franz napisał(a):Ależ Cię Jan rozszyfrował, pisząc: ...


Ojoj ... znaczy się, dalszy ciąg w grudniu ! ;)

Pozdrawiam.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 26.12.2011 11:39

Tak, no wiec mamy grudzień i dalszy ciąg. A że Nowy Rok za pasem, to i pewnie będzie kolejny dalszy ciąg.

Zielona Laguna- czyli El Golfo.
Z Los Hervideros po zmroku kierujemy się do pobliskiego El Golfo- owej małej, cudnej laguny, gdzie część wody "zapomniała" wrócić do morza a zapadnięty krater spowodował ten dziwny twór natury, który obfituje w niezwykłą rzeźbę powulkaniczną, jakiej jeszcze moje oczy nie widziały.
Ogół zdjęć turystycznych pokazuje jednak głównie zielone oczko wody a mniej skupia się na tej rzeźbie skalnej.
A tymczasem to właśnie ona mnie zafascynowała.
Nadchodzi czas noclegu. Postanowiliśmy z Wojtkiem, że śpimy na dziko- jak studenci -włoczykije, bo tez gdzież indziej będzie tak fajnie, jak nie tu, gdzie wiecznie ciepło, nie pada a szum oceanu daje ukojenie dla zmysłów i uszu.
No tak, tylko żeby nie huczało od tych fal za bardzo. No i przypływ....
Mamy mój namiocik, więc pozostaje znaleźć miejsce. No tak, jest w czym spać, ale nie ma gdzie- same skały, pumeksy, kupa powulkanicznego "dziadostwa"... twarde to i ostre, ze d... można poharatać, a my zamierzamy się jednak wyspać...
Plaża! Idziemy od parkingu na wschód, kawałek od ostatnich domostw. No i jest faktycznie zaraz takie miejsce, gdzie jest ów drobny, powulkaniczny żwirek, którego tu używają do obsypywania poletek, gdyż -jak się okazuje- potrafi on zbierać co poranek wilgoć- rodzaj rosy. Ten genialny "wynalazek" odkryli miejscowi i jest on w tak suchym "kraju" na wagę złota, gdyż niejako zapewnia samoczynne nawilżenie roślinom.
Postanawiamy zobaczyć jak to działa i rozbijamy namiot na kawałku nachylonej, wolnej od kamoli przestrzeni wypełnionej owym żwirkiem (to bardziej coś jak grubszy ryż- lekki ale twardy).

No nic, śpimy na tym ryżu!

Jutro zaczyna się naprawdę aktywne, intensywne zwiedzanie!


Ranek budzi nas lekkim, rześkim chłodkiem, ale i tak czujemy się jak w lecie na biwaku. I tak miało być.

No- pora zobaczyć jak to z tą rosą jest.
Gramolimy się z naszego M-2.
Obrazek

Faktycznie, badając czarny "ryż" daje się wyczuć dłonią, ze jest on jakiś taki jakby mokry, wilgotny. Ale po odsunięciu namiotu na bok pokazuje się to dobitnie- wokół wszystko mokro czarne- a pod nami- sucho.
Tu wilgoć nie osiadła.
Obrazek
Takie proste a takie mądre rzeczy natura tworzy, żeby pomóc przetrwać roślinom.

Kaktusy rosnące tu i ówdzie nie narzekają.
Obrazek
Ok, pora rozejrzeć się i zwijać, gdyż najgorsze co może nas tu spotkać- to tłumy turystów. Nie po to rezygnujemy z wygód, żeby się wpakować w ten uciążliwy strumień, który nadejdzie tu zapewne po 9:00.
Zwijamy manele i kierujemy się do naszej Corsy, podjeżdżamy na początek miejscowości, na parking przy stromym zjeździe, po czym zabrawszy to co trzeba (czyli sprzęt foto i kawałek swetra, bo jeszcze jest chłodniej) udajemy się w kierunku skarpy.
Obrazek

Z której widok na miejscowość (jeszcze niedawno była to mała dziura rybacka). Co robi ruch turystyczny...
Obrazek

Jesteśmy pierwsi i jedyni. Jaka to przyjemność.... możemy się w ciszy delektować tym co tutaj jest.
Sami zobaczcie.

Poszarpane, w upiornych pozach zastygłe kawały lawy i skał tworzą tu iście fantazyjną ferię barw i form.
Obrazek

Obrazek[/b]
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hiszpania - España


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuerteventura) - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone