Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuerteventura)

Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 28.02.2011 10:26

Fatamorgana napisał(a):
A nie Jasia i Małgosi? :lol: :wink:



To i "Baby Jaga" będzie ! 8O

No nie ! :)

Fatamorgana napisał(a):Sumarycznie- opłaciło się. Noc na plaży w absolutnej ciszy, bez kogokolwiekobok i przy szumie morza w przytulnym namiociku to jest to!
A takich nocy było kilka.
:)


O tak ! ... Ty się lepiej jednak na "Kulkach" wzoruj ! :lol:

Pozdrawiam.
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 28.02.2011 10:31

Fatamorgana napisał(a):
A nie Jasia i Małgosi? :lol: :wink:

Na szczęście żadna Baba Jaga nas na piernikowy domek nie nabrała, bo częściej jesteśmy tak jak Ty i zamieniamy się w Kulki :wink:

Fatamorgana napisał(a):
Wybrałem los nomada po kilkudniowym siedzeniu na d... w hoteliku.


My zamieniamy się z czasem we współczesnych "włóczęgów" korzystających z dobrodziejstwa posiadania 4 kółek. Fakt - nie wszędzie jesteśmy w stanie dotrzeć pomimo wielkich chęci :( ale prawie wszędzie możemy zanoclegować w aucie.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.03.2011 10:44

mariusz-w napisał(a):O tak ! ... Ty się lepiej jednak na "Kulkach" wzoruj ! :lol:

Pozdrawiam.


Jak na razie, to pogoda ze mną grała w...kulki.

Ja generalnie podróżuję jak się da. I czym się da.
Ale wyspa to jednak wyspa i nie było tam za bardzo jak zabierać własnej budy na 4 kółkach. :)

Pozdr.
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 01.03.2011 10:49

Fatamorgana napisał(a):
mariusz-w napisał(a):O tak ! ... Ty się lepiej jednak na "Kulkach" wzoruj ! :lol:

Pozdrawiam.

Ja generalnie podróżuję jak się da. I czym się da.
Ale wyspa to jednak wyspa i nie było tam za bardzo jak zabierać własnej budy na 4 kółkach. :)

Pozdr.

Nie auto ... a biwakowanie na dziko ... miałem na myśli ! :)
(dotyczyło "martwego" kempingu)
Ale nie wiem czy wolno ! :?

Pozdrawiam
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 01.03.2011 10:55

No- od teraz to tu jest właśnie biwakowanie na dziko.
I nadal będzie. :) :D
Heterka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 461
Dołączył(a): 21.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Heterka » 01.03.2011 14:19

Przeczytałam od początku, aż do tego miejsca. Ależ masz pomysły - nic tylko zazdraszczać. Mnie chyba nie byłoby stać na taką spontaniczność - a już mojego męża nie wywlókłby wołami na taką wyprawę.
Czytam z zainteresowaniem, może kiedyś tam trafię, ale raczej na zorganizowany wyjazd ( marzenia się spełniają - czasem ).
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 01.03.2011 14:34

zakotwiczam się!
mimo, że deklarujesz, że plażowicze nie znajdą tu nic dla siebie, poczytam sobie ...
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 02.03.2011 00:02

Eeeee... jak mogę deklarować, że nic dla plażowiczów nie będzie, skoro wspominałem, że na Fuertę wybrałem się właśnie dla plaż?!
I na Lanzarote też!
Zobaczycie, ze jak dojedziemy do Famary, to wam gały wyjdą na wierzch!
To miejsce omijane, nieznane przez wczasowiczów, zostawiane na koniec, albo przegapione, zlekceważone- i właśnie dlatego tak pojechałem...

Ale że nie samymi plażami człek żyje i oddycha, więc....

U mnie zawsze na wyjazdach jest wszystko- kalejdoskop. :lol: :)
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 02.03.2011 08:20

Fatamorgana napisał(a):
Co do zachodu słońca...
No niestety nie. Za to w nocy się działo.... 8O


Nie mów! Znowu?! :lol:
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 02.03.2011 09:13

Eeeee... jak mogę deklarować, że nic dla plażowiczów nie będzie, skoro wspominałem, że na Fuertę wybrałem się właśnie dla plaż?!
I na Lanzarote też!


a tak se wygłówkowałem ... z tego ... :wink:

Przecież wyjazd typowo wczasowy to całkiem inna bajka niż taki jak mój.


ja kompletnie nie mam wiedzy o [...] wakacyjnych atrakcjach dla wczasowiczów.

Mnie interesuje głównie outdoor i krajobraz oraz miejsca przyrodnicze, a te są wszystkie oznaczone na mapach turystycznych i w przewodnikach.



saludos, Christobal de Tres-ciudad
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 02.03.2011 23:32

Janie- nie to co myślałeś! :lol: :wink:

Krystofie- wiem, wiem, że właśnie to spowodowało ten wniosek, pamiętam.
Ale wyjazd włóczykija i wyjazd wczasowicza na Wyspy Kanaryjskie ma tę jedną wspólną cechę, że tam się jedzie (a w zasadzie leci) głównie po słońce, morze i ciepło, więc gdzie to wszystko można znaleźć w największej ilości? :) :D

Pozdr.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 03.03.2011 03:31

Minął pierwszy dzień plażowania.
Ludzie sobie odchodzą, ja zostaję. Słońce też- wraz z plażą.
I o to chodzi.
Jednak cena jaką przyszło mi zapłacić za ten dzień nie jest mała.
W ciągu jednej głupiej godziny leżakowania i drugiej w wodzie przypala mnie słońce. Ale o dziwo- po gębie najbardziej.
Jakoś tak zawsze mam, że na samym początku mnie zawsze przypiecze- potem już skóra uodporniona i opieczona lepiej znosi promienie.
No i mnie znowu przypiekło!
Upał się zrobił tak nagle, że zza tej mgiełki w powietrzu podstępnie słoneczko opalało, choć wyglądało na to, ze nie opala mocno.

A ja zbytnio skoncentrowałem się na plaży, wodzie, kąpaniu i korzystaniu z uroków fal oceanu...

Wieczorem oczywiście już czułem, że czerwienieję i że mnie nos szczypie.
I jeszcze ta sól!
Na szczęście woda dalej leciała (ale tak jak krew z nosa) ze wspomnianego kraniku na campie, choć w trosce o jej ilość chodziłem tam napełnić baniaczek gdy nikt nie widział- co byłoby, gdyby amatorów słodkiej wody do polewania się było więcej???

A jeszcze picie i gotowanie... W taki upał woda znika jak wpuszczona w piasek.
No i mamy wieczór! Pierwszy samotny wieczór na samotnej plaży.
N A R E S Z C I E!!!
Tak spełniają się marzenia o biwaku nad oceanem, na plaży, na wietrzyku, z widokami na gwiazdy, księżyc i góry w oddali oraz...na Fuertę.

Czegóż trzeba było więcej? Piwo też miałem na tę okazję.... :lol: :)
No kobitka jakaś romantyczna by się jeszcze zdała, bo nie ma chyba większej radochy, niż przeżyć coś takiego z kimś drugim, bliskim, ale kobitka została jakieś 4000km z tyłu, więc jestem tu sam i podelektuję się wszystkim w ciszy i szumie oceanu.
Jak ja to uwielbiam....

:D
Rozbijam namiocik. Żółciutki jak ten piasek...
I idę jeszcze popływać, pobujać się w tej miłej wodzie.
Dzisiaj jest pełnia księżyca. Odpływ wieczorny już się zaczął, fale pluskają, szumią, zaczyna się zorza wieczorna.
Czy trzeba wyjaśniać jak jest pięknie???
Przecież tego nie zastąpi kuźwa żaden hotel!
Nawet ten ****** u Arabów...
Odbicie księżyca w pomarszczonym oceanie, w oddali majaczące kontury Fuerty... eeeech, na takie chwile czekałem lata całe i teraz się wypełnia moje wakacyjne przeznaczenie. Trochę chilloutu do poduszki jeszcze tylko.

Od czasu do czasu wietrzyk. Ten wietrzyk przynosi jakieś tam chmurki snujące się po niebie. Takie nic a jednak.....
A jednak gdzieś ok. 1:00 budzi mnie niepokojący poryw wiatru. Zmysły mam wyczulone przez lata spania na dworze, pod namiotem, także od razu budzi mnie wszystko co inne niż szum fal i lekkie motanie tkaniny namiotu przy wietrze.
Teraz jednak szarpie namiotem!
Mam tylko wewnętrzny rozbity- po cóż więcej?
Mam jednak dziwne wrażenie, że coś się święci, że coś "wisi" w powietrzu...
Nie mogę zasnąć. ..
Wtem dochodzi mych uszu jakiś pomruk, jakiś zupełnie nie pasujący do tego miejsca, do tych wysp odgłos.
To jakby...grzmot!!!

Że co? nadstawiam ucha, wytężam zmysły... cóż to?

Coś tam gdzieś daleko zabuczało w przestworzach.
Nie, zaraz, to chyba nie był....
....
Zaspany wyglądam przez "drzwi". Nad głową widzę chmury.
Ale nie widzę gwiazd!
Zmiana pogody??? 8O :?

Przysypiam powoli.
Nagle wyrywa mnie z letargu grzmot gromu!!!!

Kur..a! Tylko nie to! Nie tutaj!!!Nie teraz!!!
Słyszę odgłos- bardzo zresztą bliski i świetnie mi znany- to krople deszczu! 8O 8O 8O 8O 8O :twisted: :evil:

Boże, albo aż tak nagrzeszyłem, albo klimat się tu chyba załamał???

W tę bajeczną noc idzie mi tu burzaaaa... 8O :? :( :?: :!:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 03.03.2011 10:34

Tylko raz w życie się tak baaaaaardzo w nocy bałam, jeden jedyny raz podczas naszych koczowniczych wakacji. W środku nocy nagle przyszła burza, z wiatrem, piorunami trzaskającymi co 5 sekund i rozświetlającymi upiornymi srebrnymi błyskawicami szalejące drzewa. Nie było słychać płynącego obok górskiego potoku w tym świecie z piorunów. A góry potrajały grozę przyrodniczego zjawiska. Myśmy mieli gdzie uciec. Dwa metry od namiotu stało auto, od niego odgradzała nas nieprzerwana ściana deszczu. Z namiotu wyganiał nas STRACH, szalejący porywisty wiatr i każdy piorun a i tak przez godzinę siedzieliśmy skuleni bo się nie dało przeskoczyć tych 2 metrów.
Z przerażeniem czekam na CD. 8O 8O 8O
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 06.03.2011 14:08

O burzach będzie sporo w moim wątku tatrzańskim- tam burze to była w swoim czasie norma...(Maslinki już wiedzą).

Przerażenie to za mocne słowo do tej "burzy"- to był jeden grom. Ale walnął tak nagle, tak blisko, że zdrętwiałem. Bo po pierwsze- wyjątkowo źle mi się to skojarzyło przy takiej plaży, a po drugie- biwakowałem raptem 8 metrów od brzegu pod skałami klifu. Z tego co gdzieś przeczytałęm- piorun może porazić człowieka do 30m od miejsca uderzenia, więc jakby pierdyknął w tę skałę lub w wodę przy brzegu....
Poza tym, nie wiadomo było kiedy rąbnie kolejny i jak blisko, a obecność gór w pobliżu i wody potęgowała echo (jak wiadomo nad wodą głos niesie się dalej).
Postanowiłem zaczekać, ale wyszedłem z namiotu.
Obok "parkował" rower- metalowy rower....
Taki rower pewnie fajnie przewodzi prąd. Pytanie jak fajnie ściąga gromy, nie? :lol: :wink:

Przypomniałem sobie w mig, jak kiedyś w Tatrach podczas pierwszomajowej burzy na grani musiałem ze strachu i dla bezpieczeństwa odrzucić precz czekan. Tylko że teraz- zamiast rzucać pożyczonym rowerem- po prostu od niego odeszłem.
Woda była o dziwo - spokojna. Ocean swoje, a pogoda swoje. Zapadła cisza... ni gromu ni deszczu.
Uffff, to było tak na wiwat widocznie.
8O :twisted: :roll: :lol:
Postraszyło se i poszło.
Zdziwiony i oderwany od snu wróciłem do namiociku i zapadłem w dalszy sen, który był tylko przerywany pluskiem fal.
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 08.03.2011 12:47

Pogoda na Papagayo była nierówna.
Od ponurawej:
Obrazek

po ładną i dalekowidokową- z chmurkami.

Obrazek
(w oddali góry na Fuercie).

Generalnie, sprawdziły się ostrzeżenia mówiące, że nie ma co liczyć na regularnie bezchmurne niebo i czyste panoramy. Że często są chmurki, mgiełki itd.
Obrazek

Potem wyszło słońce i dało mój ulubiony efekt srebrnego lustra na wodzie.
Obrazek

Ale ten samotny, cichy i relaksujący wieczór i poranek to było coś najlepszego. Tylko ja i przyroda. Czasami przyroda podchodziła w moje pobliże.
Obrazek

Tak więc nastał kolejny dzień.
Nastała też świadomość upływu czasu i mojej sytuacji.
Kończył się tydzień przeznaczony na Lanzarote a ja jeszcze nie widziałem większości z atrakcji!

Trzeba było zdecydować co dalej, jak dalej i...CZYM dalej.
Rower został zdegradowany na rzecz autobusu, bo podstawowym problemem był brak bazy. To, na czym opierałem wszystkie założenia- czyli campy- prysło, odeszło.
Pomyślałem, że skoro oficjalny camping na Papagayo jest nieczynny i nie ma tu czego szukać (a juz w ogóle mowy nie ma o pozostawianiu czegokolwiek), to co będzie na półoficjalnym- na Famara?
I w ten oto sposób plany wzięły w łeb, a ja musiałem pomyśleć nad innym sposobem na zwiedzenie wyspy.

Kończył się dzień. Popływałem do woli, poleniuchowałem do woli. Nasyciłem się widokami do woli.
Od czasu do czasu coś przepływało...
Obrazek

Opalony, przypieczony, zbieram powoli manele i żegnam się z Papagayo- golasolandem.
Znowu idą chmurki... Kurde, jak przyjechałem było pochmurno, jak wyjeżdżam jest pochmurno...
I znowu ta okropna pseudo-szosa!
Już po kilkuset metrach zaczynają się znane problemy z torbą, tu opada, tam obciera.
Kurde, niech to szlag!
Mam dość tego telepania i szkoda mi torby- jest jak nowa, kupiona specjalnie na takie okazje, jako ze idealnie mieści się w moim wędrownym worze-Karrimorze.

Co chwila stop i poprawianie. Wprawdzie teraz jazda jest lżejsza, bo zjadłem, wypiłem sporo z ładunku, ale....jest jakiś zaduch poupalny, więc gardziołek wysycha szybko, a mnie został już tylko bidon z wodą zebraną pod wpływem cierpliwości i konieczności z owego kraniku na campie (który już ledwo zipał).
Powoli kończy się dzień a ja walczę z kraterami na szosie oraz z wybojami i trzęsieniem tyłka- no i z obsuwającą się torbą.

Tym razem, jadę ową główną drogą omijając rozległe obrzeża Playa Blanca. Tylko że i teraz ta droga wyprowadza mnie w pole. I to dosłownie, bo wjeżdżam w jakieś rolniczo- terenowe przygody- ze smrodkiem z jakiejś farmy i niesamowicie kurzącą drogą gruntową z ubitym żwirem i kamieniami. Syf... ciekawe, jak będę wyglądał jak wjadę do "cywilizacji"?
Przestraszą się mnie chyba- cały siwy od kurzu drogi.

Wreszcie - oglądając z daleka ciągi hoteli i wiosek wakacyjnych - dojeżdżam do jakiegoś kompleksu i poznaję trasę, gdzie wcześniej jechałem.
Ufff, miasto.
Ale jestem tu nie z sympatii, lecz z konieczności.
Rozczarowany i zły, ale i upieczony na patelni plażowej, więc...cel osiągnięty- jeśli można tak powiedzieć...

:lol: :wink:

Marzyły mi się pewne turkusowe jeziorka opisane przez Franka, pod salinami, ale musiałem je zostawić.
Idę na zakupy do Spar'a, ładuję w siebie całą flaszkę ulubionego napoju z brzoskwiń, kłócę się z ochroniarzem, narzekam w duchu, że i tu są wszędzie ciapaci oraz niezbyt pracowici kolorowi, którzy przyjeżdżają chmarami do takich bogatszych i wygodnych krajów (maniana to dla nich chleb powszedni, jak ktoś nie lubi się "przepracować" to tu ma raj....), bo po pobycie w UK mam ich już serdecznie dość, a tu miało być kolorowo i plażowo oraz turystycznie, a nie imigracyjnie i azylowo...

No nic, skoro ich tu przyjęli, to pewnie mogli, ale zastanawia mnie, że wszędzie są kamery i ochrona- widocznie nie bez powodu... wczasowicze jednak raczej nie kradną w sklepach.

Obładowany znowu jak wielbłąd (jak zwykle nakupiłem śliwek i napojów) idę na stację i...czekam na ostatni autobus do.... Arrecife.
Podjeżdża... wsiadam, znowu "baba" za kierownicą (tutaj chyba z 30% kierowców busów to kobiety, ale jak fajnie jeżdżą!). Płacę 3.15 EUR i jadę jak do domu- do Cardony....do bazy...
Po ok. 40 minutach jestem w stolicy. Podjeżdżam z "dworca" B przy bulwarze nadbrzeżnym i melduję się w Cardonie, zjechany, zmachany, ale...zadowolony, że tym razem niczego nie trzeba szukać, o nic pytać, nigdzie błądzić. Czuję się tu jak w domu.

I tak właśnie dobiega końca owa moja "rowerowa wyprawa" po Lanzarote...
Ostatnio edytowano 01.05.2011 17:42 przez Fatamorgana, łącznie edytowano 2 razy
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Hiszpania - España


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dwie wyspy, dwa światy, dwa kolory (Lanzarote+Fuerteventura) - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone