Odcinek drugiJak zwykle podczas urlopu nie śpię zbyt długo.
Ale w noc po długiej podróży chciałam pospać dłużej.
Niestety ok.5.30 nie budzi mnie tradycyjny morza szum a szaleńczy śpiew szpaków.
Co jest ??? A czerwiec jest i ptaki śpiewają tu jak szalone .
Wczesnoporanne pobudki będę miała już do końca urlopu , z tym że na Visie będą budzić mnie inne ptaki
Łapię za aparat z zamiarem zrobienia zdjęcia tym budzikom ale odlatują.
Za to po chwili wschodzi słońce :
Przyjemne nocne 22 stopnie szybko odpływa w siną dal
Co tu robić ? Rozkładam markizę i zagłębiam się w wakacyjną lekturę na kolejne 3 godziny.
O 9 na naszym tarasie pod markizą ledwie można wytrzymać
.
Budzę Małża , w pocie czoła zjadamy śniadanie na tarasie i idziemy sprawdzić co tam słychać na mojej plaży.
Mieszkamy blisko morza także po 5 minutach ukazuje się nam Jadran
potem plaża Habanero
i inne cudowności:
zbliżamy się do plaży Likva...... a co to się dzieje za tymi drzewami
zaniepokojeni zbliżamy się.....
I tu zostaje wbity pierwszy gwóźdź do .... no do mojego oczarowania Sutivanem
Cudowna plaża, mało ludzi...... i łomot dochodzący z budowy
W zeszłym roku była tu wbita tylko tabliczka informująca ,że w tym miejscu jest ulica Domovinskog Rata 48, a po 9 miesiącach jest zaawansowana budowa:
Mijamy Likvę i budowę , bo moja plaża jest jakieś 300 m dalej i na całe szczęście nie dochodzi do niej ten łomot .
W końcu jest to na co tak długo czekałam, ale co widzę : wszystkie sensowne miejsca na skałkach w cieniu są zajęte
Małż protestuje i mówi ,że dalej nie idzie , bo jest zmęczony, spocony itp. ble, ble
A i tak jak okazało się później kolejne plaże zajęte były przez nieubranych
Do tego schodząc na plażę zaliczam glebę, a nie - skały zaliczam
Upadając podpieram się ręką,żeby chronić cztery litery i kończy się to pokaleczoną dłonią, bolącym ramieniem i nadgarstkiem
A tak uważałam. Ale dziś jest trzynasty, to moje uważanie i tak na nic by się nie zdało
Ok. W końcu znajdujemy niezbyt komfortowe miejsce w cieniu i tylko na leżaki , bo nie jesteśmy fakirami
Już nie zachwyca mnie ta plaża .
Do tego wyraźnie czegoś mi brak. Uświadamiam sobie po jakimś czasie , że nie słychać cykad
Cisza kompletna. Czyżby czerwiec to nie czas na cykadzie gody ?
Robię komórką panoramkę plaży - panoramka wychodzi krzywa, gdyż ze złości i bólu ręka mi drży:
Potem robimy to co wszyscy na plaży : kąpiemy się i opalamy . Tzn. ja się trochę opalam, a raczej opiekam, bo w czerwcu słońce nie ma w sobie nic z wrześniowej łagodności i po prostu piecze.
Po jakimś czasie łapię w kadr taką łódeczkę:
a na skałkach fotografuje motar -albo nie motar
Później konsultuję zdjęcia rośliny z Kateriną , a nawet próbuję zjeść to coś na surowo. Jeszcze żyję ,więc trujące nie było
Potem zachciewa mi się artystycznych zdjęć i zakładam filtr polaryzacyjny . Efekty tego są marne (zobaczę to potem na laptopie), zdjęcia wyszły badziewiaste w dziwnej kolorystyce
Idę więc sprawdzić co słychać na plaży obok.
Niedaleko naszej plaży jest plaża Justitija. Składa się z 2 plażyczek, z których ta fajniejsza jest zajęta przez nieubranych.
Robię więc zdjęcia zza krzaka:
I wracam , bo dziś mi się nie chce
Na koniec robię zdjęcia naszej plaży. Choć światło jest dobre to zdjęcia z filtrem wychodzą nieciekawe:
I tak ładujemy akumulatory do późnego popołudnia.
W drodze powrotnej wstępujemy na obiad do baru/restauracji Modruj przy plaży Likva.
Na jedzeniu w tym miejscu jak dotąd się nie zawiedliśmy.
Tym razem zamawiamy sałatki z ośmiornicy, grillowane warzywa i zupę rybną - wszystko jest pyszne a porcje spore.
Po powrocie do apartmana po obejrzeniu dzisiejszych zdjęć , postanawiam odkręcić filtr z obiektywu i nie mogę
Proszę małża o pomoc , ten denerwuje się i ma pretensje do mnie ,że za mocno dokręciłam ten filtr.
A ja go wcale nie dokręcałam
W końcu udaje mu się odkręcić filtr od obiektywu przy pomocy klucza do drzwi
Ślad po kluczu na plastikowej obudowie obiektywu zostaje.
Oboje jesteśmy nieco zdenerwowani tą sytuacją, więc tego dnia wieczorny spacer do miasteczka był bezzdjęciowy