Odcinek czternasty - ostatni Wstajemy o 3.30 oczywiście jest ciemna noc.
Ostatni raz zerkam na oświetlony samostan:
Wyjeżdżamy wcześniej bo o 4.20- tak na wszelki wypadek
Okazuje się ,że droga do Visu zajmuje nam tylko 10 minut i oczywiście po drodze żadne wypadki nas nie spotykają
Prom już czeka . Ustawiamy się w kolejce - jest 4.30 a przed nami stoi już 5 samochodów.
Do tego jest jeszcze sporo niezmotoryzowanych osób, w tym bardzo głośno zachowująca się grupa młodzieży ,
popijająca piwko . Współczuję ludziom,mieszkającym w pobliżu przystani , długo sobie nie pośpią
W międzyczasie wstaje nowy dzień - jest 4.50:
Tuż po 5 wjeżdżamy na prom..
Po wjeździe od razu pędzimy na 3 piętro, gdzie zajmujemy miejsca na wygodnej kanapie
Po chwili lecę sprawdzić jak wygląda Vis o wschodzie słońca.
Słońce jeszcze nie wstało a widoki są piękne :
Ganiam od burty do burty jak z piorkiem w .....
Po chwili słońce wyłania się powoli zza......i tu pytanie do stałych bywalców Visu:
no właśnie zza czego I dla tych widoków choć raz warto przyjechać na Vis w czerwcu
Na koniec prom wypuszcza czarny kłąb dymu i ruszamy:
Schodzę do małża, którego widoki najwyraźniej nie interesują ,
bo ma inne ważniejsze zajęcia -np.czytanie gazety
Ale nie tylko on jest nie zainteresowany widokami i podróżą .
Chodząc po promie trzeba patrzeć pod nogi, bo można się niechcący potknąć
Po udokumentowaniu najważniejszych rzeczy , siadam w końcu na kanapie
i resztę czasu spędzam na robieniu zapisków z naszych wakacji
Do Splitu przypływamy o 8 , a tu temperatura dochodzi już do 30 stopni.
Pogoda jest aż za piękna
Po 20 minutach opuszczamy Split. Liczę na to ,że droga zajmie nam max.12 godzin, ale potem okazuje się ,że się przeliczyłam
Po drodze robię zdjęcia autostradowym oleandrom - dla mnie to nowość , bo we wrześniu już są bez kwiatów:
Mijamy tunel Sv.Rok : a tu temperaturowa niespodzianka : przed tunelem i za temperatura jest jednakowa i wynosi 26 stopni.
I wszystko idzie gładko , aż do granicy ze Słowenią . Na granicy niestety czeka nas spory korek- spędzamy tu 40minut
Jesteśmy już w strefie schengen i dalsza trasa powinna przebiegać bez zakłóceń.
Jakież jest moje zdziwienie , gdy na granicy słoweńsko-austriackiej widzę następny korek i kontrolujących pograniczników
Czyżby dostali jakiś cynk o kontrabandzie lub przemycanych uchodźcach ?
W każdym razie wszystkim przekraczającym granicę skrupulatnie sprawdzają dokumenty i trochę nam schodzi
Tuż za granicą zatrzymujemy się na zakupy w sklepie wolnocłowym . Przy okazji pytam ekspedientki o co chodzi a ona wzrusza ramionami i odpowiada krótko: summer time.
We Wiedniu jesteśmy po 16 i trafiamy na kosmiczne korki, spowodowane godziną szczytu i remontami. I tak pokonanie Wiednia zajmuje nam ponad godzinę. Cieszę się ,że mamy klimatyzację bo we Wiedniu o godz.17 jest 40 stopni
.
Gdzieś w północnej Austrii:
Myślałam ,że do domu dotrzemy przed zachodem słońca. Niestety słońce znika za górami gdzieś w Czechach -daleko od domu.
To zdjęcie byłoby ładne gdyby nie setki rozmazanych owadów na szybie :
Przez przygraniczne górki przebijamy się w ciemną noc , a nie jest to zbyt bezpieczne bo sporo jest tu leśnej zwierzyny
W końcu po ponad czternastogodzinnej podróży szczęśliwie docieramy do domu z mocnym postanowieniem:
wracamy na Brač i Vis za rok, ale we wrześniu i nigdy więcej nie pojedziemy do Chorwacji przez Austrię i Słowenię.
KONIEC