Większość osób z naszej wycieczki pozostaje na plaży, a do Komižy wraca tylko garstka:
Opuszczamy Biševo
Małż z tęsknotą spogląda w stronę wyspy. Na pewno chciałby tu zanurkować:
Po drodze mijamy takie jednostki:
Oczywiście im dalej od brzegu tym bardziej zaczyna bujać
:
Na szczęście podróż mija szybko
Zbliżamy się do naszej Komižy:
Wcześniej nie pisałam,że to nasz ostatni dzień na wyspie
Po powrocie wracamy do apartmana, zabieramy plażowe bambetle i idziemy pożegnać się z naszą plażą:
Spędzamy tam kilka godzin, sącząc pożegnalne drinki w barze przy akompaniamencie delikatnej chilloutowej muzyki:
Pokochałam to miasto i tą plażę
Pierwszy raz w życiu nie chce mi się wracać do domu
Nawet sprawdzam w necie czy Kapetan nie ma wolnego apartmana na kolejne 2-3 dni. O dziwo małż nie protestuje.
Niestety od jutra nasz apartman jest już zajęty
Żegnaj Kamenico
Być może spotkamy się za rok
Zerkam ostatnie spojrzenie na plażę -nieco skrzywione po drinkach
W drodze powrotnej fotografuję porzucone łódki i zastanawiam się czy można by było dać im drugie życie
A po drugiej stronie ulicy ,życie toczy się normalnym rytmem- popołudniowe spotkanie przy bulach:
Pod wieczór przychodzi do nas Lecija i Kapetan z wielkim kawałem pożegnalnej pogacy i kolejną butelką wina
Siedzimy na tarasie rozmawiając i popijając wino gospodarzy oraz naszą śliwowicę.
A Kapetan jak zwykle schodzi na tematy polityczne
W pewnym momencie pyta czy mamy bilety na prom.
Oczywiście,że nie mamy, bo zamierzamy kupić je jutro rano przed odpłynięciem.
Kapetan robi wielkie oczy. Jak to nie mamy i już wykręca numer do portu w Visie.
Ale oczywiście o tej godzinie nikt tam nie otwiera.
Kapetan mówi ,że w takim razie musimy zarezerwować bilet przez internet.
Nie wiem co mam robić. Może w czerwcu więcej ludzi korzysta z promu i nie będzie na nim miejsca
W końcu biorę tablet i rezerwuję ten bilet przy pomocy Kapetana.
Potwierdzenie rezerwacji przychodzi na maila.
Wkrótce gospodarze żegnają się ,gdyż mają jeszcze przyjść do nich znajomi.
Idziemy spać dość wcześnie , bo płyniemy pierwszym promem i czeka nas pobudka w środku nocy.
A w garażu pod nami , w środku tygodnia rozkręca się imprezka
Małż jak zwykle śpi jak zabity a ja się miotam
Zamykam okno- duszno.
Włączam klimę - za głośno.
Z powrotem otwieram okna - impreza
Spotkanie gospodarzy ze znajomymi kończy się po północy - przysypiam.
O 1.30 budzi mnie gwałtowne szarpanie za drzwi i rumor-
myślę, że to pewnie Kapetan będąc pod w pływem pomylił drzwi i złapał za klamkę te ,
które są zamknięte na klucz i łączą nasze mieszkania.
Małż otwiera jedno oko, pyta co się stało i po 3 sekundach znów zasypia
Zostały mi 2 godziny snu i zamiast starać się zasnąć postanawiam sprawdzić
czy na komórce otworzy mi się załącznik z biletem na prom .
W chodzę na maila, ale załącznik nie chce się otworzyć
W końcu kiedy dociera do mnie ,że nie mam zainstalowanej odpowiedniej aplikacji i ją ściągam - sen odpływa w siną dal.