Odcinek dziewiąty cdWracamy z plaży koło 18 .
Wejście na naszą posesję znajduje się dokładnie na przeciwko garażu gospodarzy. Gdy otwieramy furtkę drzwi garażu są uchylone.
Teraz wyraźnie widzę ,że to pomieszczenie na pewno nie służy gospodarzom jako garaż. Jest to typowy męski składzik rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych
Ponadto stoi tam stół a obok wygodna kanapa. Na kanapie leży gospodarz z papierosem elektronicznym w jednej ręce i lampką białego wina z lodem w drugiej
. Garaż jest na poziomie piwnicy ,na pewno jest tam chłodniej i nie potrzebna jest klimatyzacja. Podczas naszego pobytu gospodarz spędzi tam prawie wszystkie popołudnia.
Witamy się .Gospodarz nazywa się Željko Kuštera ,jest mniej więcej w naszym wieku i bardzo dobrze mówi po angielsku.
Częstuje nas białym winem. Stoimy sobie przy stoliczku koło grilla popijając winko. Tak się skupiam na angielskim ,że zapominam o porysowanym samochodzie
W między czasie przychodzi żona gospodarza Lecija i po raz 10 pyta się nas czy wszystko w porządku
Przy winku rozwiązują nam się języki. To znaczy najbardziej mi i gospodarzowi. Gadam z nim w najlepsze i jeszcze tłumaczę małżowi . Usiłuję nawet zagadywać po chorwacku Leciję
Ale marnie mi to idzie , bo po 15 minutach Lecija oznajmia:
"idem spavati". No tak sjesta rzecz święta i trzeba pospać
Od razu przypomina mi się pewna piosenka z filmu "Jak rozpętałem drugą wojnę światową"
pt.Noć na moru (spavaj spavaj anđele moj mili). To z niej nauczyłam się ,że po chorwacku spavać wcale nie znaczy spawać
https://www.youtube.com/watch?v=3dVNf4FUT9IPo półgodzinie znam pochodzenie Pana Kuštery ,czym się zajmuje i co robił jak był młody
Jego matka pochodzi z Zadaru ,a ojciec ze Splitu. Nasz gospodarz urodził się i mieszkał w Splicie, dopóki nie poznał swojej żony,która jest rodowitą Komižanką. Željko za młodu 2 lata spędził na dorobku w LA , gdzie mieszka jego siostra i tam szlifował angielski.
I najważniejsze: teraz jest najgłówniejszym kapitanem portu w Splicie
Rozmowa schodzi na politykę światową : Orban , Putin....... skąd ja znam tyle słów
Naszą dyskusję przerywa małż , który rzuca krótkie hasło: " ja już głodny jestem
"
A to się rozpisałam
Teraz będą zdjęcia.
Małe pindżonko... a nie, ja się nie pindżę
Moje oczy nadal wściekle łzawią, więc się nie maluję. Przygładzam tylko trochę włosy ,żeby nie przypominały mopa ,
robię 2 zdjęcia samostanu (mam ich chyba z 50
):
i idziemy na miasto.
Tym razem,żeby się nie usmażyć nie idziemy wzdłuż wybrzeża. Poniżej naszej kwaterki skręcamy w prawo w zacienioną ulicę Matije Gupca. Jesteśmy obserwowani przez strażników ulicy:
Mam wrażenie ,że w Komižy każda uliczka ma swoich strażników
To nie jest miasto dla koto-fobów.
Kolejny zakręt i jesteśmy coraz bliżej Rivy:
Riva:
I w tym miejscu muszę się przyznać do błędu.
Nie wiem jak to się stało , pewnie już demencja starcza mnie dopada:roll:
Pisałam,że dzień wcześniej jedliśmy w Ryblji Restoranie - wynikało to z moich chaotycznych notatek z podróży
A dziś przygotowując zdjęcia do dzisiejszego odcinka zobaczyłam piękne zdjęcie potrawy, którą niby wczoraj zjedliśmy w tej konobie
Wybaczcie, ale takim razie w nie pamiętam gdzie i co jedliśmy pierwszego dnia na Visie . Możliwe,że najedliśmy się pogacą Leciji
W takim razie idziemy do Riblji Restoran , gdzie małż zamawia kalmary z blitwą , a ja brancina i warzywa z grilla.
Jakby ktoś zapomniał ryba, warzywa i blitwa były pyszne a kalmary niestety "przeciągnięte" - czyli twarde i gumowate
Z daleka przy molo widzę to cudo , które fotografowałam z plaży , jak płynęło na pełnych żaglach.
Trzeba to koniecznie sprawdzić.
To cudo to dwumasztowiec w stylu galery. Jest tak duży ,że nie mogę sfotografować w całości
A daleko w stronę Novej Posty słońce zostawia ostatnie promienie
Z drugiej strony zatoki dostrzegam okręt wojenny:
Na ostatnim zdjęciu dostrzegam nazwę tej jednostki:
A. Mohorovičić
Potem sprawdzam w googlach i wszystko staje się jasne.
Tekst pochodzi z chorwackiej Wikipediji i przetłumaczony jest w tłumaczu google:
BŠ-72 Andrija Mohorovičić to okręt wojenny we flocie chorwackiej marynarki wojennej. Zgodnie z klasyfikacją jest to statek szkolny. Statek został zbudowany w polskiej stoczni Stocznia Północna (Gdańsk) jako statek w klasie statków hydrograficznych Projektu 861 (oznaczenie Moma NATO). Statek został zbudowany w 1971 roku i wszedł do służby w 1972 roku (oznaczenie PH-33). Pierwotnym celem statku były badania hydrogazu, to znaczy, że służył on jako pływające laboratorium Państwowego Instytutu Hydrograficznego. Statek został zajęty w 1991 r., Kiedy dołączył do floty HRM. Dziś służy jako statek szkolny na potrzeby HRM.
Statek jest częścią Straży Przybrzeżnej Republiki Chorwacji. Oprócz nadzorowania ZERP, jako statek szkolny, służy kadetom i młodszym oficerom oraz podoficerom do szkolenia na morzu i jest przeznaczony na potrzeby ratownictwa i poszukiwań na morzu, a także ewakuacji ludności z wyspy.
Na pokładzie znajduje się tylko działo PZO 20 mm.Wracamy na Rivę
Potem zagłębiamy się w Ribarską.
Jakoś tak okręt i nie tylko przyciąga mój obiektyw
Jastrożera- zaglądniemy tu w drodze powrotnej
Jest jeszcze dość jasno i wpadam na pomysł,żeby spojrzeć na Komižę z góry, czyli z punktu widokowego przy ul.Vrh Gospe za hotelem Biševo. Małż ma dziś awersję do chodzenia i ledwo daje się namówić
A widoki są piękne, tylko trochę za ciemno już było:
W drodze powrotnej schodzimy koło kościoła
i zaglądamy do Jastrożery
ale langusty niestety mi się rozmazały
goście Jastrożery mają piękne widoki
wracamy Ribarską- ta uliczka ma w sobie to "coś"
Petit Paris
i Riva z niezłym tłumkiem
zostawiamy to zbiegowisko i idziemy do siebie
W prawdzie mieszkamy w nowej części miasteczka, ale pięknie oświetlony samostan też jest magiczny niczym z zamek z "Wakacji z duchami"
Laku noć