Odcinek ósmy tranzytowy.
Żeby płynąć promem do Splitu o 8 rano musieliśmy wcześnie wstać. Tym bardziej ,że przed promem chcieliśmy jeszcze zatankować i zrobić zakupy w wielkim konzumie w Supetarze.
Wstajemy bladym ..... różowym świtem :
i pakujemy manatki.
Przed wyjazdem lecę do gospodarzy ,żeby się pożegnać . Pukam a tam cisza.
Dziwne , bo jest środek tygodnia i zwykle od wczesnego rana słychać u nich krzątaninę
Mimo wszystko nie chcemy odjeżdżać bez pożegnania, a prom nie będzie na nas czekał.
Zostawiam w apartmanie kartkę z podziękowaniami, a w drodze do Supetaru wysyłam sms.
Nie odpisują.....
Pozostawiam to bez komentarza, bo już kilkakrotnie spotkałam się w Chorwacji z podobnym podejściem
Ok. 7.15 dojeżdżamy do stacji benzynowej przed konzumem.
Małż tankuje , a ja jakby mnie coś tknęło zerkam jeszcze raz na rozkład kursowania promów z Supetaru......
CO
Prom jest o 7.45 a nie o 8
Chyba muszę sobie sprawić mocniejsze okulary
Chcąc nie chcąc pomijamy zakupy w konzumie i pędzimy na prom, bo a nuż jakaś kolejka będzie albo co ?
Trochę żałuję , bo chciałam kupić tu paski ser pakowany próżniowo. W innych sklepach był sprzedawany tylko na wagę.
Gdy dojeżdżamy do portu prom już czeka , a tłumów jednak nie widać.
Kupuję bilety ,jakieś słodkości w pobliskiej piekarni i po kilku minutach wjeżdżamy na prom:
Żegnaj Braču na rok z haczykiem
Żegnaj Sutivanie - nie wiem czy się jeszcze zobaczymy
Pozostały czas na promie poświęcam na łowienie w kard mew :
Podróż mija szybko.
Przed nami jeszcze przesiadka na drugi prom.
Kto już to robił wie ,że nie jest to proste, bo w porcie obowiązuje jeden kierunek jazdy i nie można skręcić w lewo.
A jak nie można to trzeba zrobić kółko
W dniu naszej przeprawy dodatkowo zwyczajowy portowy galimatias komplikuje remont drogi wzdłuż portu.
Istny kociokwik
Nasze kółko po Splicie wyglądało tak- czarna strzałka to miejsce przypłynięcia promu z Brača , a czerwona- miejsce z którego odpływa prom na Vis:
W trakcie nawrotki widzę takie coś
No,no Katarino- Katerino, może można jakieś zniżki na rejsik załatwić
Po nawrotce z powrotem wjeżdżamy do portu. Prom na Vis już stoi przy pirsie i wydaje się ,że dojazd do niego będzie dziecinnie prosty. Prosty nie jest ,bo przez te remonty kierują nas na lewo zamiast na prawo. Średnio co 10 metrów pytamy obsługę gdzie mamy jechać. Aż w końcu gdy każą nam skręcić w prawo w stronę promu to nie możemy, bo na drodze dojazdowej stoi kilka samochodów z równie zdezorientowanymi kierowcami. Droga do promu jest zagrodzona.
To stoimy tak na środku , skutecznie blokując ruch przez kolejne 10 minut:roll:
W końcu otwierają przejazd i możemy ustawić się w kolejkę.
Mamy trochę czasu , bo jest 9 a prom odpływa o 11.
Przy tym pirsie znajduje się mały budynek a właściwie kiosk Jadrolinii, gdzie można kupić bilety na prom.
Podchodzę do okienka i proszę o bilety na prom dla 2 osób i samochodu, a Pani w okienku o coś mnie pyta.
Za Chiny nie mogę jej zrozumieć
Kobieta rysuje na kartce prostokąt i puka w niego długopisem.
Wymiary samochodu chce czy co
W końcu mnie oświeca- ona chce numer rejestracyjny
Vis musi być wyjątkowy
Nigdy nie musieliśmy podawać numeru rejestracyjnego.
Potem idziemy na mały spacerek w kierunku targu, który znajduje się tuż przy pałacu Dioklecjana.
Na targu jest dużo stoisk z owocami. Jak dla mnie są za ładne
Zamiast owoców , kupujemy wielki kawał owczego sera ,który jemy przez cały pobyt na Visie.
Ser jest pyszny i połowę tańszy od paskiego.
Po zakupach "przelatujemy " przez pobliskie uliczki :
Kwitnący kapar, tym razem nie na murze a na chodniku:
W końcu wychodzimy na rivę.
A na rivie stoi stragan z ogromnym wyborem sznurówek
Od razu przypomina mi się Zdzihu i jego patenty związane z metrową sznurówką.
ZDZIHU , TU MIAŁBYŚ JAK W RAJU
Pomału wracamy, bo zbliża się 10.30 czyli godzina ,o której zaczynają wpuszczać na prom.
A promowa paszcza jest już otwarta
Prom jest naprawdę wielki .Usiłuję zrobić mu zdjęcie z bliska, robiąc panoramkę :
Jeszcze ostatni rzut oka na Split
i wjeżdżamy w paszczę