19.08.2009 środaPo burzliwym okresie w moim życiu wreszcie wszystko się uspokoiło, dyplom obroniony, wielka radość i ... święty spokój
Teraz szukanie pracy, ale to już inna historia, nie dotycząca relacji
A więc po dłuższej przerwie wracam myślami do Havru, bo tam właśnie jesteśmy
Na campingu Grebisce panują idealne warunki do spania. Namiot stoi w cieniu, na campie cisza i spokój. Dziś wylegujemy się do godziny 10, to rekord tych wakacji.
Na śniadanie wsuwamy świeże bułeczki kupione w sklepiku i już możemy ruszać nad wodę.
Idziemy na plażę niedaleko campu, na skałki. Dziś woda jest cudowna, żadnych śmieci, po prostu kryształ. Pogoda wspaniała, błękitne niebo, jak zresztą każdego innego dnia naszego pobytu w Cro.
Żar leje się z nieba, co chwilę wskakujemy do wody żeby się troszeczkę ochłodzić.
Jak zwykle naszym ulubionym zajęciem jest nurkowanie i podwodne zwiedzanie. Przez moment nawet zastanawiamy się, czy nie wykupić i tutaj, na Hvarze, jednorazowego nurkowania ze sprzętem. Liczymy wydatki, te poniesione do tej pory i te przyszłe i niestety stwierdzamy, że nie tym razem...:/
Cieszymy się tym co jest, wyławiamy coraz to ładniejsze muszle i inne skarby np. okularki do pływania
Oko cieszy także krab, przemykający się po dnie, ogromny był, pierwszy raz takiego widziałam
Z plaży zwijamy się około godziny 15.30. Chcemy jeszcze dziś pojechać do Hvaru. Jemy szybki obiad i w drogę.
Przed nami 26km krętej drogi i pięknych widoków.
W mieście odpuszczamy sobie zwiedzanie twierdzy, mamy tylko takie ujęcia, właściwie przypadkowe
Snujemy się po uliczkach, kupujemy lody, robimy zdjęcia.
Można by tak pokazywać i pokazywać ten Hvar, po prostu trzeba to zobaczyć, żeby docenić piękno, tego co się widzi.
Nie mogłam odpuścić sobie zrobienia zdjęcia tzw. balkonu Makłowicza, jak go nazwałam
Rzut oka na piękne jachty cumujące w porcie
Zakupy w Konsumie i wracamy na camp.
Takie małe spostrzeżenie co do tego Konzuma. Ludzi jak mrówków, a kolejki żadnej, zakupy zrobione szybko i przyjemnie.
W tym roku postanowiliśmy realizować następującą formę wakacji, do popołudnia prażymy się na plaży i nurkujemy w ciepłych falach Jadranu, w końcu u nas takiej temperatury wody zaznać się nie da, nie wspominając już o tych rybach i innych żyjątkach pod wodą, a popołudnia postanowiliśmy spędzać na zwiedzaniu okolicznych miejscowości, ale bez planu. Po prostu takie snucie się bez celu, zaglądanie, to tu to tam i cieszenie się słońcem.
Na miejscu wcinamy melony
i zasiadamy do Scrabble, muszę się odegrać, bo przegrywam 3:2... no i się odegrałam
Dzień kończy się remisem 3:3