To będzie krótka i raczej mało ciekawa relacja.
Pewnie wcale bym jej nie pisała … Jednak wrodzone poczucie obowiązku i niechęć do robienia z gęby cholewy przeważyły … Obiecałam takiej jednej (co lubi ser i boi się kota), więc się wywiązuję …
Wakacje 2014 miały wyglądać zupełnie inaczej … Miała być Hiszpania … Tossa de Mar … Obiecana synowi wycieczka do Barcelony …
Kwaterka była już wybrana i „prawie” zarezerwowana … Prawie ….
Nie przedłużając stwierdziliśmy, że jednak za drogo i za daleko …
Tak więc gdzieś w kwietniu przeprosiłam się z Chorwacją i rozpoczęłam, z góry skazane na niepowodzenie, poszukiwanie kwaterki na południu Chorwacji. Z góry skazane na niepowodzenie bo ja wybredna jestem okrutnie i jak coś mi nie pasuje to się nie naginam i nie mówię …”No dobra … może być” …
Moje „skromne” wymagania minimalne to: oddzielna sypialnia (czyli nie studio), klima, wifi, spory balkon i niedaleko do wody…<100m. W terminie: przełom lipca i sierpnia na ok. 2 tygodnie … Letko, panie nie było …
Koniec końców postanowiłam, że w tym roku będzie to wyjazd stacjonalny, czyli niemalże bez wycieczek i padło na Ciovo . W planach były tylko wieczorne wypady na winko do Trogiru …
Jak się później okazało wybór tej wyspy był baaardzo praktycznym rozwiązaniem, bo …
Tuż przed wyjazdem moja druga połowa zdecydowała się (w końcu ) zmienić pracę, a co za tym idzie jego urlop uległ skróceniu do mniej więcej 2 dni …
Sama z synem nie pojadę … Być na miejscu owszem … mogę… ale 1600 km bez zmiennika ? Mowy nie ma … No to może zupełnie zrezygnować z urlopu solidaryzując się z „biednym” mężem ?
Nikt takiego poświęcenia na szczęście ode mnie nie wymagał wiedząc, że mojego rozżalenia i braku naładowania akumulatorów na jesień i zimę nic by nie zrekompensowało …
Stanęło na tym, że mąż nas zawiezie, wróci samolotem (błogosławieństwo bliskiego sąsiedztwa lotniska w Splicie, a raczej w Kasteli) i potem przyleci żebyśmy razem mogli wrócić …
Ktoś by pomyślał „Ło matko, samolotem …toż to koszty nie z tej ziemi !!!” . Pewnie tak … Na szczęście z racji wykonywanej pracy mąż mój ma wylatane jakieś pierdyliony free miles, (które dzięki mojej awersji do samolotów co roku przepadają) więc pojawiła się możliwość sensownego ich wykorzystania …
Udało mi się znaleźć satysfakcjonującą, a więc spełniającą wszystkie powyższe wymagania kwaterkę na samym końcu Mavarsticy w całkiem przystępnej cenie ...
Jedziemy ?