czekor68 napisał(a):Też o tych miejscach nie wiedziałem zaliczyłem Kliś ale tam nie byłem podaj jakieś bliższe namiary plisssss.
Chyba tu
http://www.marjan-parksuma.hr/ jest najwięcej ...
para-35-38 napisał(a):...Po przyjeździe stwierdzili , że te całe ( przez nas zachwalane ) kalmary to jakieś gorzka
guma mięsna.
Ja tam akurat za kalmarami nie przepadam, ale chyba z czystym sumieniem mogę polecić te serwowane w "kebab barze"
w pobliżu naszego apartmana ...
kaszubskiexpress napisał(a):Potter napisał(a):My patrzyliśmy w górę stamtąd.
Też tak chciałam, ale kondychy nie stało ...
GOLDEN napisał(a):Witaj
Ukrop w tym miejscu.....a za klimę dwa a może cztery wentylatorki
zero przewiewu a tu jeszcze gorące dania na stole
To fakt. Ale nam pasowało to miejsce jako, że praktycznie to były 3 czy 4 knajpki w jednym miejscu i każdy mógł wybrać coś dla siebie.
A wracając do knajp w Trogirze to przypomniała mi się jeszcze jedna historyjka ...
A mianowicie dnia jednego, gdy odbieraliśmy naszego okrutnie głodnego sponsora z lotniska zawitaliśmy do raczej luksusowej (sądząc po cenach) knajpki na nabrzeżu. Knajpka była pełna, co dobrze wydawało się wróżyć i minęło kilka chwil zanim znalazł się wolny stolik.... Niestety okazało się, że stoliczek jest dwuosobowy a nas była trójka ... Mój szalenie zaradny mąż poprosił o dostawienie czegoś małego co z pewnością jest na zapleczu ... W tym momencie tknęło mnie przeczucie tzn. wspomnienie z "Trojki" gdzie również dostawiano dla nas stolik ... Zażartowałam sobie, że lepiej żeby historia się nie powtórzyła
...
No i wykrakałam
. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale znowu masakrycznie długo czekaliśmy na zamówienie, co w połączeniu z głodnym mężem mym spowodowało, że w pewnym momencie przechodzący obok nas kelner usłyszał: "LISTEN GUY !!!
Wiedziałam już co to znaczy ... Kelner nie wiedział ... I to był jego błąd ... Usłyszawszy litanię czułych słówek ukradkiem wycofał się z ogródka i nie pojawił się wcześniej niż z naszym zamówieniem
.
Całe szczęście, że obok nas stolik zajmowała okropnie sympatyczna para starszych Australijczyków podróżujących po Europie. Na rozmowie z nimi czas upłynął nam nieco szybciej. Z tej rozmowy utkwiło mi w pamięci jedno... Kiedy stwierdziliśmy, że Australia to piękny kraj i jest tam tak wiele do zobaczenia, a z racji odległości jest to trudno osiągalne dla Europejczyka ci sympatyczni państwo stwierdzili, że faktycznie oni bardzo lubią podróżować, ale zawsze z olbrzymią przyjemnością wracają do domu ...
CROberto napisał(a):Ja mógłbym rachunek dostać za zaglądanie do tej relacji - bo śmiech to zdrowie...
Noooo, nie ukrywam, że brakowało mi tu Ciebie
...
mervik napisał(a):...ojjjjjjj...uważaj o co prosisz
Potter , żebyś póżniej nie był zdziwiony
No ale my tu gadu gadu a relację czas kończyć ...
Schodząc na dół odnajduję jeszcze jedno piękne jak dla mnie miejsce ...
Kiedyś tam wrócę ... Zostało jeszcze kilka gosp czy crkvów
do zobaczenia ...
Po drodze spotkaliśmy jakiś taki pociążek turystyczny, którym pewnie można ułatwić sobie życie ... Mój cudowny mąż użył kultowego już w naszej rodzince stwierdzenia: "- Siedzisz i siedzisz na tym forum, a nic nie wiesz !"
...
Przechodząc ponownie koło tej pierwszej gospy od żałości zauważamy, że ściany pokryte są napisami ...
Lukamy do wnętrza stwierdzając, że ten mały przybytek jest chyba używany ... bo wieszaki są
.
Nasz rumak dzielnie czeka ...
Jest już naprawdę wczesny wieczór i czas kierować się w stronę apartmana . W Splicie przejeżdżamy obok stadionu wiadomo jakiego klubu ...
W oddali majaczy Klis i zastanawiamy się czy przypadkiem nie spróbować go odwiedzić ...
A może wpadniemy do bliżej położonej Salony (ruiny starożytnego miasta)? Jest późno, światła w naszym rumaku jakieś takie dziwne ... decydujemy się na Salonę (niestety). Chyba chciałam się przekonać co
Tony widzi w tych wszystkich kupkach kamieni
...
Na nasze nieszczęście znajdujemy główne wejście do tego historycznego miejsca ...
Piszę na nasze nieszczęście bo gdy tylko dokonaliśmy zakupu biletów (po 40 kun od łebka chyba) paniusia zwinęła majdan i od tej pory można było włazić za darmochę ... Dodatkowo okazało się, że z drugiej strony tegoż zabytku nijakiej bramy nie ma i można se włazić skolko godno
...
No to zwiedzamy ...
Łazimy po tych kamulcach i łazimy ale żaden duch dawnych czasów nie wstąpił we mnie niestety ...
Jedynym miejscem nazwijmy to fajnym jest coś co w przewodniku nazywa się Tusculum ...
Fajne miejsce na ślub ... Ale krzesła to bym dała inne
Romantyczną alejką, mijając kolejne kupki kamieni udajemy się w poszukiwaniu największej atrakcji czyli amfiteatru ...
Spacer zajmuje nam dobre 10 minut ... Po drodze mijamy jakieś rodzinki pracujące na działeczkach
...
A oto i on - amfiteatr ...
Lekko rozczarowani wracamy ...
Po głowie chodziło nam jeszcze "wpadnięcie" do Klisa/u, ale z uwagi na słabe światła zrezygnowaliśmy ...
No ale dzień się jeszcze nie skończył ...