Ludzie ! Ogarnijcie się ! Tu niektórzy PRACUJĄ !!!
A co Wy, Splitu nie widzieliśta ?
No dobra ... Jedziemy bo wieczór się zbliża.
W Splicie byłam raz, tak naprawdę przypadkiem. Kiedyś tam chcieliśmy jechać do Mostaru, ale korki były tak duże, że dotarliśmy jedynie do Splitu. No i zwiedzaliśmy Split w samo południe
... Sami rozumiecie ... Postanowiłam, że muszę tam wrócić. Mój plan obejmował "dopływ" stateczkiem ze Slatine ... Ale jakoś przez prawie 3 tygodnie nie złożyło się
...
A ta wycieczka skuterem to miała być nie tyle do tego bardzo znanego Splitu tylko jego kawałka zachodniego czyli Mańka
. Tzn. o półwysep
Marjan chodzi ...
Wylukałam sobie, że są tam fajne małe crkvy czy gospy, a google pokazało mi, że można całkiem blisko do nich podjechać ...
Życie niestety zweryfikowało moje plany bo okazało się, że w pewnym momencie pojawił się szlaban i pan informujący, że dalej to już tylko pieszo lub rowerkiem, a nasz skuterek mimo, że niewielki na rowerek jednak nie wyglądał ...
Zapytaliśmy więc grzecznie pana jak daleko jest do tych interesujących nas miejsc... Pan grzecznie odpowiedział, że bardzo bliziutko bo asfaltem nie więcej jak 3 km
...
Równie grzecznie dokonaliśmy zwrotu o 180 st. i postanowiliśmy cały ten Marjan sobie darować ...
No ale jadąc w dół po kilku chwilach uwagę naszą zwrócił taki oto znak ...
Wskazywał on na jakieś krzaczory i wąziutką ścieżkę w górę ... Jako, że był już praktycznie wieczór i upał nie doskwierał tak strasznie postanowiliśmy zaryzykować. Zaparkowaliśmy naszego rumaka na poboczu i niepewnie ruszyliśmy w górę ... Już po chwili dotarliśmy do czegoś co w przewodniku nazywa się Crkva Gospe od Sedam zalosti ...
Jakoś specjalnie ciekawie się toto nie prezentowało w przeciwieństwie do widoków stamtąd jednak z powodu niewłaściwego położenia słońca niemożliwych do zaprezentowania ...
Idziemy ścieżką dalej tzn. wyżej ...
... momentami zazdroszcząc tym co na dole ...
Całkiem szybko docieramy do najbardziej mnie interesującego miejsca czyli Crkvy sw. Jere ...
Trudno tam zrobić fajne zdjęcie bo strasznie trzeba przy tym zadzierać nosa
...
Przypomina to trochę mieszkanka troglodytów, o których mam zamiar napisać w trzeciej relacji (ale kiedy to będzie to już od
Myszy zależy tzn. od jej upierdliwości
) ...
Zdecydowanie miejsce to należy odwiedzać do południa ... potem zdjęcia są do kitu ... a może raczej fotograf ...
...