Dwa półwyspy

Magda O. napisał(a):Polecam Pelješac. Powtarzam się, ale dla mnie to moje miejsce na Ziemi

I to jest najważniejsze.

Cd
Dziś wizyta w Stonie. To jedno z moich ulubionych miasteczek. Celem był przede wszystkim obiad w konobie, którą poznaliśmy już w 2012 roku. Tym razem również nas nie zawiodła: micha z kilkoma rodzajami muli, langustynki i po jednym przegrzebku na głowę rewelacja! Całość kosztowała około 160 kun. Przed konsumpcją zostaliśmy ubrani w gustowne śliniaczki







Po obiedzie pospacerowaliśmy po Stonie.

















Wieczorem z balkonu obserwowaliśmy burzę nad morzem.

















Ale fajna ta Žuljana!

Ston... bardzo lubię, nie będę się powtarzać (wyjaśniłam w relacji)..

Czy byliście w restauracji z granatowymi obrusami? Tam były śliniaczki? Proszę, napisz..

Katerina napisał(a):Ston... bardzo lubię, nie będę się powtarzać (wyjaśniłam w relacji)..

Czy byliście w restauracji z granatowymi obrusami? Tam były śliniaczki? Proszę, napisz..

Obrusy na foto ewidentnie białe

Ston też lubię. Jak Wam się udaje te błyskawice łapać?

gusia-s

Obrusy na foto ewidentnie białe

Próbuję rozkminić która to, bo w Stonie jest 5 głównych restauracji..Jedna z nich (przez lata miała granatowe obrusy) zawsze świeciła pustkami, choć metr dalej -konoba Bakus ma pełne obłożenie..W zeszłym roku, po 2 lampkach wina zdobyłam się na odwagę i mówię do męża: "Dzisiaj jemy tu - zobaczmy o co chodzi ". Jedzenie (zamówiliśmy klasyki , żeby porównać z Bakusem i Stagnum - salata od hobotnice, Kalmar z grila i coś tam jeszcze) było pyszne...Więc o co kaman?

Po 10 minutach wiedzieliśmy - zimne, nieprzyjazne światło ledowe i wszechobecny granat..

Wydaje mi się ,że trochę się na branży znam (kiedyś nawet miałam we współposiadaniu restaurację na wyspie - takiej bardzo dużej, w Europie ), więc zagadnęłam przemiłą kelnerkę - jak się okazało córkę właścicielki. Nie zdradzę co mówiła na temat przyczyn ( w jej mniemaniu) braku powodzenia, ale nie omieszkaliśmy powiedzieć jej o naszych spostrzeżeniach... Dorzuciłam też parę innych pomysłów jak zwabić klientelę, dziewczę poszło do matki obserwującej wszystko z wnętrza restauracji.Rozmawiały wzburzone przez 10 minut, po czym dziewczyna wróciła i...stwierdziła,że nasze dania są na koszt zakładu .Doniosła też deser - stońską tortę od makarona , za którą nie przepadam, ale niezła była ich wersja,,
Na koniec powiedziała, ze od nowego sezonu(byliśmy pod koniec września, tydzień przed zamknięciem knajpy na zimę) będą starać się wdrożyć "dobre zmiany"

Dlatego to pytanie o obrusy, tu faktycznie białe, ale może właśnie zmienili

Magda, nie męcz mnie, która to konoba?

Katerina napisał(a):Ston... bardzo lubię, nie będę się powtarzać (wyjaśniłam w relacji)..

Czy byliście w restauracji z granatowymi obrusami? Tam były śliniaczki? Proszę, napisz..

To była konoba Sorgo. Nie pamiętam, czy były tam granatowe obrusy, na naszym stoliku faktycznie były białe, ale może wewnątrz były granatowe… no, nie pamiętam. Jednak faktem jest, że jeśli chodzi o tą konobę, to coś jest nie tak. Po powrocie do Polski zalogowałam się na Tripadvisorze, żeby dodać opinię i uderzyło mnie to, jak dużo złych opinii ma ta konoba. Nie mam pojęcia, skąd się to bierze. Jak wspomniałam, byliśmy tam już drugi raz i za każdym razem byliśmy zachwyceni.

gusia-s napisał(a):

Katerina napisał(a):Ston... bardzo lubię, nie będę się powtarzać (wyjaśniłam w relacji)..

Czy byliście w restauracji z granatowymi obrusami? Tam były śliniaczki? Proszę, napisz..

Obrusy na foto ewidentnie białe

Ston też lubię. Jak Wam się udaje te błyskawice łapać?

Na błyskawice długo polowałam cały czas siedziałam z palcem na „spuście” i co jakiś czas pstrykałam, aż się udało
Ston ma jeszcze tę dodatkową zaletę, że nigdy nie ma tam tłumów.

Kurcze! Katerina Gesler
może powinnaś wystartować ze swoim programem i to gdzie? no w Cro rzecz jasna

Magda O. mam nadzieję, że błyskawice skutecznie zostały zamknięte w kadrze i dalej już było tylko słonecznie

gusia-s napisał(a):
Magda O. mam nadzieję, że błyskawice skutecznie zostały zamknięte w kadrze i dalej już było tylko słonecznie

Tak, w międzyczasie spadło kilka kropel deszczu, ale następnego dnia już było jak należy oprócz ulewy i burzy we Vrsarze nie mieliśmy w tym roku żadnego dłuższego załamania pogody tak naprawdę pogoda utrzymuje się nam na wyjazdach od 2013 roku

gusia-s

Kurcze! Katerina Gesler
może powinnaś wystartować ze swoim programem i to gdzie? no w Cro rzecz jasna

Myślę intensywnie..ale nie o programie, tylko knajpie

Ta opisana przeze mnie konoba, to nie Sorgo. Myślę,że skoro wspomniałam,że zlokalizowana przy Bakusie, to mogę wspomnieć jej nazwę - Maestral.Weszłam na ich stronę na Tripadvisor - obrusy oczywiście granatowe, ale nie wiem kiedy te zdjęcia robiono.Już m
nie mogę doczekać się wizyty w Stonie we wrześniu - pierwsze co zrobię to sprawdzę

Czekam na c.d.

Katerina napisał(a):gusia-s

Kurcze! Katerina Gesler
może powinnaś wystartować ze swoim programem i to gdzie? no w Cro rzecz jasna

Myślę intensywnie..ale nie o programie, tylko knajpie

Ta opisana przeze mnie konoba, to nie Sorgo. Myślę,że skoro wspomniałam,że zlokalizowana przy Bakusie, to mogę wspomnieć jej nazwę - Maestral.Weszłam na ich stronę na Tripadvisor - obrusy oczywiście granatowe, ale nie wiem kiedy te zdjęcia robiono.Już m
nie mogę doczekać się wizyty w Stonie we wrześniu - pierwsze co zrobię to sprawdzę

Czekam na c.d.

Nie kojarzę konoby Maestral, ale to nic. My mamy swoje Sorgo i tam będziemy wracać
Własna knajpa? Hmmm... ciekawe, jaka kuchnia może chorwacka? Mało u nas w kraju porządnych chorwackich knajp

cd.

Tego roku wyjątkowo mało jeździliśmy podczas naszego pobytu na Pelješcu. Powody były dwa: po pierwsze i najważniejsze: pierwszego dnia pobytu na Pelješcu P usłyszał jakieś piszczenie w samochodzie. Ja poczułam smród spalenizny, myślałam jednak, że to "zapach" Trstenika, koło którego właśnie przejeżdżaliśmy i nawet się zdziwiłam, że po dwóch latach od pożaru wciąż czuć spaleniznę...cóż, okazało się, że zapach wydobywał się z samochodu... porzuciliśmy więc plany wycieczkowe, w przeciwnym razie moja relacja mogłaby się znaleźć pod wspólnym projektem: Bryka zawiodła mnie na wakacjach... po powrocie do Polski okazało się, że stopiły się (zapiekły?) tarcze tylnego hamulca czy jakoś tak… na szczęście nie dalej jak w zeszłym roku odwiedziliśmy Dubrownik, region Konavle, Zatokę Kotorską i Mostar.
Drugi powód to oczywiście fakt, że znaleźliśmy się w raju, w którym niczego nam nie brakowało. Žuljana rekompensowała nam więc brak innych wrażeń. No i wcześniej już trochę pozwiedzaliśmy - Słowenia, Istria, itp.
Jednak nie mogliśmy nie pojechać do obowiązkowego punktu podczas pobytu na półwyspie: Drače i mule tu spotkała nas miła niespodzianka: podjechaliśmy do "naszej" budki chcąc zakupić 2 kg. Pan mówi, że nie ma tyle. Mówimy, że weźmiemy, ile ma. Pan wyciąga ostatnią siatkę z wody, waży ( wyszło ok.700 g) i mówi: to prezent nie chcieliśmy się zgodzić, ale Pan się upierał, wiec wzięliśmy resztę dokupiliśmy w innej budce za 10 kun.



W Orebiču byliśmy tylko dwa razy: na pierwszych zakupach w Konzumie i po to, żeby popłynąć tramwajem wodnym na Korčulę. Tu muszę się przyznać: nie przepadam za Orebičem. Zawsze załatwiamy to, co mamy do załatwienia i uciekamy. Nie nasze klimaty. Nie mam więc stamtąd żadnych zdjęć. Ale za to droga do Orebiča to jedna z moich ulubionych

Do Korčuli po prostu musiałam popłynąć. Kocham to miasteczko. Obok Rovinja to mój numer 1 w Chorwacji.



























Te schodki, zaułki, uliczki trochę jak w Rovinju, a jednak inaczej...

Oglądając Twoje zdjęcia widzę, że Pelješac musimy kiedyś jeszcze raz odwiedzić. Koniecznie
Tylko kiedy

Zdjęcia błyskawic super , ja nie mam takiego refleksu a i mój aparat trochę za wolno robi zdjęcia

Śliniaczek bardzo twarzowy, mój w restauracji w Bilje - Slawonia, był czerweony z nadrukowaną syreną.
Jedliśmy tam gulasz z karpia ( po węgiersku z papryką ) stąd jego kolor.

czytam sobie, oglądam i wspominam znajome miejsca; podobnie jak Ty, jestem zauroczona Korculą...

Hej

fajna relacja! - my w lipcu mieliśmy fajny apartman w Kućište z widokiem na Korčulę. I oczywiście też musieliśmy tam popłynąć, chociaż byłam w tym cudownym mieście wcześniej parę razy.
Śniadania i kolacje z widokiem na K - sami wiecie