Nadszedł dzień 01.07.2014
Wstaliśmy rano, zjedliśmy fajne śniadanko i koło 9.30 wyruszyliśmy w drogę do Skopje.
Kilka praktycznych porad:
1. Kurs euro do dinara - 1EU=115 dinarów ( na stacji benzynowej proponują 109)
2. cena On - 155,9 dinarów
3. Na bramkach w obie strony zapłaciliśmy za autostrady ok.22 EU (trochę nam się kwitki pogubiły
)
4. I najważniejsze, sporo policji na drogach, więc należy się pilnować z prędkością
.
Zatem pojedzeni i wyspani, lżejsi o 59EU
wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Na granicy niewiele ludzików, krótkie sprawdzanie paszportów, pytanie o Zieloną kartę. Jedziemy. Do Skopje dojeżdżamy koło godziny 17.00
Musimy jeszcze poczekać na właścicielkę apartamentów ( tym razem śpimy w dwóch różnych miejscach, ale 5 min.do centrum Skopje. Nocleg również załatwiany na booking.com, całkiem przyzwoity, czysty i przede wszystkim dobrze zlokalizowany.
Po małym "co nie co", ruszamy oglądać miasto. Skopje uczestniczyło w projekcie "Skopje 2014", dzięki czemu powstały nowe budynki i na każdym kroku spotyka się jeszcze rusztowania i jakieś remonty. Generalnie wszystko idzie do przodu
muzeum, jak sama nazwa mówi Skopje to nadal plac budowymuzeum Matki Teresy z Kalkuty, która pochodziła właśnie ze Skopjeprzecudne (ale trochę kiczowate) fontanny, wypełnione kolorami, stanowiły wielką atrakcję dla raptorówmnóstwo pomników i pomniczątek
Przez stary most przechodzimy do starej dzielnicy tureckiej
CARSIJI. Tuż za mostem wita nas nowe
i stare
łaźnia tureckaWędrujemy uliczkami, podziwiamy ich piękno i spokój i trafiamy do knajpeczki polecanej przez Makłowicza, Destan się nazywa. Zamawiamy słynny kebab i sałatkę szopską. Kelner taki jakiś mało uprzejmy prawie rzuca nam jedzeniem, my zdziwieni o co chodzi???? Nagle z pobliskiego meczetu odzywa się głos muezina, dzielnica się ożywia i...olśnienie, przecież jest ramadan.
Później było ok.Kelner sobie podjadł i był milutki
Dla zainteresowanych, za posiłek dla 8 osób z napojami i piwem zapłaciliśmy ok.25EU (1550denarów).Zaczęło się robić ciemno, ale idąc wskazówkami Makłowicza dotarliśmy do cukierni z baklawą, tutaj jednak nie mogliśmy usiąść, bo, jak nam pan powiedział, idzie teraz jeść
, ale sprzedał na wynos. Mnie nie zachwyciły te specjały, bo ze słodyczy to ja tylko śledzia..., ale mój małż wsiąkł
kilka wieczornych zdjęć (niestety różnej jakości)
takie cudeńka sprzedawali w sklepachi wracamy do nowej części Skopje
Późnym wieczorem dotarliśmy na nocleg.
Informacje praktyczne :
1. kurs wymiany EU do dinara - 1 EU = 61den
2.wieczorem w Macedonii panuje prohibicja. Można dostać alkohol w kajpkach, ale w sklepie to już raczej nie ( nie próbowaliśmy kupować w marketach, więc nie mam pojęcia jak to wygląda w tym obszrze).
3. Cena On - 68den, więc najtańsza na naszej drodze
4.ceny inne: - chleb 27den
- baklawa( ok.10 różnych szt.+deser typu panna cotta) 270den
- lody ( 6 gałek, ale takich od serca ) 60 den
- różniste ciastka orzechowe( tak ok.1/2kg) 240 den
5. nocleg praktycznie w centrum Skopje 45EU.
6. na bramkach zapłaciliśmy w obydwie strony coś koło 10 EU.( na jednej z bramek pan ręcznie zmienił kategorię samochodu na II
)
Idziemy spać, bo jutro wyruszymy do Ohrydy, zwiedzając po drodze Kanion Matka.