Dziś wczorajszych zdjęć nie będzie. Coś mi telefon szwankuje przy wi-fi.
Tylko screenshot z trasy:
Po podliczeniu wyszło: 1001 km
Ale dziś zrobimy jeszcze małą pożegnalną rundkę
Tak, 1000 km pontonem w dwa tygodnie.
Nie mamy potrzaskanych kręgosłupów, poobijanych boków...
Nachapaliśmy się widoków, nasnurkowaliśmy się, nazbieraliśmy "patyków" i smacznie pojedliśmy
I porządnie odpoczęliśmy.
Kwaterka i stolik w konobie już zarezerwowane na przyszły rok
Wczoraj jeszcze raz zafundowaliśmy sobie lunch w Dellicji (Rava).
Zrobiłem to z premedytacją, bo chciałem zapytać (odkupić) tę oliwną "deskę", na której nam serwowali.
Niestety, miał ich zbyt mało, aby się choć jednej pozbyć. Ale solennie obiecał zrobić nam na przyszły rok.
(on je sam "struga")
A że pamiętał nas z zeszłego roku, jestem dobrej myśli
W południe zaczniemy pakować, "fjakowo", z konobą w tle
Pontoniarze wszystkich regionów: łączcie się
Nie bójcie się fal, trenujcie na nich.
Tylko czas dobrze obliczajcie, aby wrócić przed zachodem słońca.
A jeśli ktoś zechce w przyszłym roku razem "
popontonować"* od końca czerwca do połowy lipca,
to służę kontaktami.
Gonitw nie będzie, przejrzałem wykresy. Nasza średnia "przelotowa" oscylowała w granicach 20-25 kmh.
Tylko z góry zaznaczam: to nie jest "turystyczno-pieszy" region.
Również autem można "znaleźć" tylko dwa miejsca - Telašćica i Veli Rat. No, jeszcze Veli Žal.
Cała reszta
na wodzie.
To na razie
* popontonować. Nie "poribować", nie "poskorupować"