Wygnało mnie troszkę po Polsce ale wracam i dokańczam relację
Po półmetku naszego pobytu na wyspie, stwierdziliśmy jednoznacznie , że wyspa musi być o wiele ładniejsza od strony morza
Widzieliśmy urocze zatoczki....
...niedostępne od strony lądu, chyba że ktoś się chce przedzierać przez krzaczory 20 minut
Na wyspie znajduję się jaskinia "Straśna Peć" do której się udaliśmy całą ekipą.
Zaraz po zjeździe z drogi - widoczny kierunkowskaz - znajduje się coś w rodzaju parking oraz szlaban. Jako że w Polsce szlabany (nawet podniesione do góry) oznaczają "Nie wolno wjeżdżać !!" , zostawiliśmy auto i skocznie udaliśmy się w kierunku jaskini.
Po 15 minut marszruty troszkę nam miny zrzedły bo jaskini ani widu a z nieba leje się niewyobrażalny żar. Po następnych 10 minutach stwierdziliśmy że wracam po auto....i to była słuszna decyzja - byliśmy dopiero w połowie drogi. Droga do jaskini jest wąska i jest to droga z kamieni ale da radę przejechać. Ja swoją Vectrą C Kombi dałem radę i nie uszkodziłem auta
Po dotarciu na miejsce, zza krzaków wyłonił się Pan który sprzedał nam bilety i wraz z nim weszliśmy zwiedzać jaskinię. Pan mówił w kilku językach...oprócz Polskiego
Mówił po chorwacku powoli i jakoś dało się go zrozumieć.
Jaskinię odkryto w 1848 roku. Odwiedzali ją Franciszek Józef oraz Książę Edward VIII. Jaskinię otwarto niedawno znów do zwiedzania po 103 lata zamknięcia jej. Nie była ona jednak dobrze chroniona bo widoczne są skutki wandalizmu
W środku na niewielkiej stosunkowo powierzchni są widoczne różnorakie formy skalne.
Zdjęcia robione przy latarce Pana który nas oprowadzał
Osobiście mi, jak i mojej rodzince jaskinia się podobała....a szczególnie ten miły chłodek
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy
Ostatniego dnia pobytu w Chorwacji pobudka o 4 rano
bo prom odpływa 5.45 i chcieliśmy się na niego załapać a że wyjeżdżaliśmy w sobotę mogło być różnie
Po przyjeździe i zapakowaniu się na prom,pozostał w połowie jeszcze pusty....a mieści się na nim ok.100 pojazdów
Jak widać na załączonej fotce wszyscy wypoczęci i opaleni więc wyjazd uważam za udany...tylko te miny "To już koniec ?!"
Podczas rejsu delektowaliśmy się ostatnimi pięknymi widokami...
...które to wszyscy chcieli utrwalić czym tylko się da
Ostatni rzut oka na Zadar od strony morza....
Czy wyjazd był udany? Chyba tak
Na koniec podróży po Chorwacji aby nie było zbyt pięknie i bez korków wpakowaliśmy się w koreczek na granicy Chorwacko/Słoweńskiej ....oczywiście w drugą stronę wszystko na bieżąco
W drodze powrotnej aby zabić nudę, "polowaliśmy" na auta z fajnymi rejestracjami
I tak....
była Pszczółka....
...był rozśpiewany samochód....
...było auto które lało siódemkami
...był także WILK ale nam uciekł
To tyle jeżeli chodzi o mój pobyt na Dugim Otoku.
Uzbrojony w nabyte doświadczenie pojechałbym tam jeszcze raz, ze względu na spokój i naprawdę niewielką ilość turystów.
%% trzeba szukać po domach a nie przy drogach, ryby....no cóż może nie miałem szczęścia.
W przyszłym roku półwysep Peljesac (bo mnie jeszcze tam nie było) albo wracam na Hvar w to samo miejsce co 3 lata temu czyli Robinsonada w zatoce Torać