Dzień dobry czytaczom
,
same dobre wiadomości
Bernard wczoraj "zademonstrował" przygotowany dla nas kawał sławońskiej pancetty,
Vedran przyjął zamówienie na kolejną deskę,
w Siranie w Žman jestem umówiony na piątek po odbiór serów,
24 litry "ambrozji" od Denisa w pokoju plus 2 litry "złoto-medalowej" od Bernarda,
takoż Limoncello od niego,
w dziale "nasze relacje..." pojawilo się życie,...
czytać, ż(r)yć, nie umierać
, mordki się uśmiechają
------
nie wierzę własnym uszom. 5:10 cykady
------
Ponieważ według wczorajszej prognozy powrót z północy miał być wygodniejszy,
to i pomyślałem, że najpierw na Ravę
a potem zobaczymy.
Wysepki po drodze oferują sporo...
a dalej natrafiliśmy chyba na jakieś regaty.
Również "wzrokowa" uczta
To skoczymy na kawkę na Molat. Czasem zdarzy się bezpańska dmuchana kanapa...
(skończy gdzieś jako rozszarpywane o kamienie plastikowe ścierwo
)
Zauważyłem (już wcześniej), że większość konob, które odwiedzamy, ma wystrój ze "starego żelastwa".
W naszej wiosce (w Niemczech) likwidowano w zeszłym roku starą kuźnię...
Oj, ucieszył się Bernard, ucieszył
Kawka na Molat
i po kawce pasąc oczy powoli do kwatery.
To jest jednak inny kolor, niż Kornaty
Ciągnąć deskę można i tak
, ważne, że jest zabawa
Na kolację "rybna plata", z wrażenia nie strzeliłem fotki
(bo mi łobuz zamachał jednocześnie pancettą przed oczami)
Przy okazji: delfiny widzieliśmy tylko raz
kilka dni temu, między Žutem a Kornatem.
Urlopujcie i wypoczywajcie ile wlezie, też Wam przyjdzie czas powrotu.
Miłego dzionka,